Strony

poniedziałek, 16 września 2013

"Ślepowidzenie" Peter Watts - nabrał mnie autor czy nie?


To dziwna książka. Czytałam ją z zajęciem i zainteresowaniem. Uznałam, że jest trudna i wymagająca. Często zdarzało mi się, że musiałam cofnąć się o stronę czy dwie, bo miałam wrażenie, że coś mi umknęło, czegoś nie zrozumiałam lub nie doczytałam wystarczająco uważnie.
Co trochę nachodziły mnie myśli "łał, jakie to głębokie, łał, jakie skomplikowane, łał, po prostu łał".

Niezły magik z tego Wattsa. Wpadł na jeden dobry pomysł i tak go zręcznie opakował. że powstała z tego powieść, która wygląda na epokową i odkrywczą. Wygląda, ale nie jest. To zwykła, całkiem niezła niezła powieść s-f, ale żaden Koh-i-noor literatury. Ha, wychodzi z tego, że Watts mnie nabrał, a ja się dałam nabrać. No trudno.

Ludzkość staje w obliczu kontaktu, przepraszam, Kontaktu. Jednakowoż Kontakt jest tak niejednoznaczny, że ludzie postanawiają wziąć sprawy w swoje ręce i wysyłają ekspedycję w kosmos, w miejsce, gdzie widziano coś dziwnego, co może mieć związek z Obcymi. Załoga to kilkoro specjalistów z różnych dziedzin (jak Lemowy Fizyk czy  Inżynier z "Edenu"),  każdy z kopią zapasową w komorze hibernacyjnej, plus jeszcze sprawozdawca niesportowy, czyli gość z wyciętą połową mózgu. Ach, jeszcze wampir (jak to czytałam, pomyślałam "litości!") oraz komputer pokładowy Hal Kapitan.

Ekipa dociera na miejsce, gdzie znajduje się dziwne Coś, po czym zabiera się za zbieranie informacji o Cosiu. Ginie jedna osoba z załogi, ale ponieważ jest zastępca, misja trwa nadal. Wampir wszystkimi dyryguje, a wszyscy (oprócz Kapitana) boją się go śmiertelnie.

Konkluzja jest taka, że autor chciał napisać książkę o tym, że świadomość nie jest równoznaczna z inteligencją. Dowiedziałam się o tym z posłowia autora, opatrzonego setką przypisów (dokładnie 144, tak, poszalał z tym Watts). Owo Coś bowiem to jest miejsce, budowla, statek, wylęgarnia, gniazdo, fabryka (niepotrzebne skreślić) pełne istot, które są inteligentne, ale nie są świadome (mam nadzieję, że niczego nie pomyliłam i nie jest odwrotnie).
Te istoty to wężydła, takie tam z mackami czy segmentowymi ramionami. Brzydactwa. Do tego potrafią zrobić krzywdę człowiekowi. Zresztą cała atmosfera Cosia jest szkodliwa dla ludzi, a pole elektromagnetyczne daje niezły wycisk ludzkim mózgom - co autor starannie opisał, wszystkie zwidy, halucynacje, majaki. Taki trochę "Wurt" czy "Pyłki" Noona - te wszystkie odjazdy.

Co to jest ślepowidzenie, autor również starannie objaśnił. Zapisałam sobie nawet, dla siebie i dla potomności.
" - Ślepowidzenie?
- Kiedy z receptorami wszystko w porządku - odpowiedział z roztargnieniem. - Mózg przetwarza obraz, ale nie ma do niego dostępu. Pień mózgu przejmuje kontrolę.
- Pień widzi, ale ty nie?
- Coś w tym stylu". 

Jak ów Kontakt się kończy, zdradzić nie mogę, ale powiem, że zwroty akcji są naprawdę, naprawdę niezwykłe. 

Książkę bardzo dobrze mi się czytało, przez chwil kilka czułam się głupsza niż jestem. Rewelacja. W sumie już nie jestem pewna, czy Watts mnie nabrał, czy nie. Może jednak nie?



10 komentarzy:

  1. Raczej nie. To nie Card. Po za tym, autor był zdziwiony popularnością książki w Polsce (zapewne z powodu, że możemy czytać Lema w oryginale .
    Tak m.in powinny wyglądać książki Hard SF których jak na lekarstwo.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No właśnie, po Twoim komentarzu zdałam sobie sprawę, jak mało takich książek wpada ostatnio w moje ręce. Polecisz coś jeszcze? Lema w oryginale czytałam, może coś świeższego?

      ;)

      Usuń
    2. Obecnie to ja czytam Twojego bloga żeby wyłapać coś dla siebie.
      Jestem trochę opóźniony, a to co polece to pewnie już czytałaś np Ted Chiang czy Neal Stephenson.

      Usuń
    3. A widzisz, nie. Czaję się od dawna na tego drugiego.

      Usuń
  2. Ale kiedy ja to wszystko mam przeczytać?! A jak tu nie czytać, jak tak zachęcacie (ty i jeszcze paru blogerów, których czytam)? Czy zrobiłaś kiedyś wpis o tym, jak znajdujesz czas na czytanie? Jeśli tak, to proszę o link. Jeśli nie, to proszę o taki wpis. Może masz jakieś magiczne patenty...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O ile sobie przypominam, takiego wpisu nie popełniłam :) I tak prawdę mówiąc, to nie wiedziałabym, jak się za to zabrać. Ale to wcale niegłupie, tylko muszę się przygotować. Poobserwować trochę samą siebie.

      Usuń
  3. Dziwne, bo mam takie samo wrażenie (nie nabrał, ale nabrał). Czy tam jest coś nowego, czy tego nie ma? Wampiry - odhaczone. Klimat zderzenia z niepojętym takoż (Fiasko, Koniec akcji Arka). Działanie systemów "korony cierniowej" przypomina trochę działanie układu odpornościowego u człowieka. Może taka specjalizacja systemów inteligentnych, które są tak wyspecjalizowane, że przestają być rozumne. Na zasadzie uwstecznienia. Na szczęście mamy mrówki, które działają podobnie, a powstały na zasadzie progresji. W kosmos jeszcze nie latają. Może szkoda. Zawszeć byłaby niespodzianka dla tych wrednych obcych.
    Jak by nie było, lektura "Ślepowidzenia" była dla mnie przygodą intelektualną. Ale na przeczytanie kontynuacji już zabrakło mi zapału.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jak to mrówki nie latają? Latają. Zajdel o tym pisał, w "Wyjściu z cienia". Co prawda, to raczej one robią za tych obcych (niespodzianka dla ludzi).
      Kontynuację "Ślepowidzenia" przeczytałam. Nie jest już tak... odkrywcza.

      Usuń