Strony
▼
piątek, 4 października 2013
"Księga wszystkich dokonań Sherlocka Holmesa" A.C. Doyle - trzy lata to czytałam
Jak ja się zaczytywałam Holmesem, jak byłam mała! Do upadłego. Straszliwie imponowała mi umiejętność dedukcji i konstruowania logicznego ciągu zdarzeń. Pewnie też myślałam, że wybitny detektyw żył naprawdę. Potem ta namiętność mi przeszła, odkryłam innych autorów, pokochałam Chmielewską, zachwyciłam się Lemem.
W 2011 roku dostałam jednak w prezencie wymienioną w tytule księgę i odświeżyłam sobie znajomość z Sherlockiem Holmesem i doktorem Watsonem. Prześledziłam ich znajomość, obserwowałam rozwijającą się przyjaźń, czytałam o przygodach. Niektóre z opowiadań były już mi znane, inne czytałam po raz pierwszy w życiu.
Czytałam całość bardzo długo, bo sobie dawkowałam po trochu. Czytałam z prawdziwą przyjemnością, to było jak powrót do źródeł. Powklejałam mnóstwo karteczek (niestety, część z nich powyciągała mi Marianka), zaznaczając co ciekawsze fragmenty. Być może kiedyś tu sobie te fragmenty powpisuję, ale teraz po prostu chciałam się zachwycić: zarówno autorem, jak i postaciami, jakie stworzył.
Wydaniem, jakie posiadam, akurat się nie zachwycam, bo ma sporo niedoróbek (następne wydania są już poprawione), ale przymykam oko, bo mieć w jednym kawałku wszystkie przygody genialnego detektywa to nie byle co!
"Księga wszystkich dokonań Sherlocka Holmes" Sir Arthur Conan Doyle, tłum. Anna Krochmal, Robert Kędzierski, Wydawnictwo REA, Warszawa 2010.
Kocham Holmesa i do tej pory sie zaczytuje jego przygodami - ale jednak tej ksiegi zniesc nie moglam, strasznie ciezko mi sie ja czytalo, jak dochodzilam do konca wersu, to nie moglam odnalezc poczatku nastepnego... pozbylam sie jej w koncu, mimo, ze to byl prezent ;-)).
OdpowiedzUsuńPozbyłaś się? O rany, ja bym tego nie oddała, a skąd!
UsuńRównież czytam powoli, dawkując sobie - obecnie już drugi rok, a raczej skończę dopiero w kolejnym, bo jeszcze trzy części mi zostały. Na dodatek - wstyd trochę - to moja pierwsza przygoda z Sherlockiem, wcześniej jakoś książki nie wpadły mi w ręce. I pomyśleć, że do lektury zachęciła mnie ekranizacja BBC. :)
OdpowiedzUsuńEkranizacji było miliony, któraś z nich musiała zachęcić! :)
Usuń