Strony

środa, 11 grudnia 2013

"Y: Ostatni z mężczyzn" - najpierw ciekawie, a potem nudno


Nie jestem odporna na promocje, zwłaszcza książkowe. Kiedy Dada pokazał mi komiksy Vaughana po trzy złote sztuka, kupiłam. Nie bacząc, że w Polsce wydano tylko trzy tomy, a całość liczy sobie dziesięć ksiąg.

O czym to? Tytuł dokładnie określa fabułę: na całej Ziemi w jednym momencie giną wszystkie osobniki płci męskiej. Ludzie, zwierzęta - samców trafia szlag. Pstryk i nagle faceci łapią się za gardło czy za pierś, robią "ghhk", "hhgh" czy "ugchhh", plują krwią, padają na glebę i umierają. Zaraza. Tajemnicza zaraza i połowa ludzkiej populacji pada trupem.

Ale w Ameryce jest jeden facet, Yoryk Brown, który wciąż żyje, co więcej, jego małpka kapucynka (samiec), Ampersand, też żyje! Jakim cudem, nie wiadomo. I teraz pytanie - czy ostatni facet na ziemi ma się jak pączek w maśle, hołubiony jako ostatnia fabryka plemników? No gdzież tam, wręcz przeciwnie ("Seksmisja" też tego dowiodła), nagonka jest na niego, jakby to on zarażał. Co prawda delikwent ma mamusię w kongresie, która robi co może, żeby zapewnić synkowi bezpieczeństwo, ale w praktyce niewiele może, bo synek ma swoje lata i swoje plany.

Plany są takie bardziej głupie niż mądre,bo Yoryk chce przedostać się jakoś do Australii, gdzie przebywała jego dziewczyna. Chce się jej oświadczyć. Romantyczne. No ale co ma chłopak robić, ratować świat, w pojedynkę? Niech to robią kobiety, w końcu  dużo ich zostało.


Fabuły streszczać nie zamierzam, wystarczy, że powiem, iż Yoryk jednak angażuje się w ratowanie świata, wędruje po kraju z panią doktor, specjalistką od badań genetycznych oraz z agentką 355. Mają razem przeprowadzać badania, tylko trzeba dotrzeć do laboratorium, a to wysoce utrudnione, bo wrogów jak mrówków. Amazonki, które momentalnie znienawidziły wszystkich mężczyzn, jak tylko ci padli trupem (wśród nich jest siostra Yoryka, Hero), izraelskie wojsko, ninja, republikanki czy też demokratki (nie rozróżniam) z Kongresu. Przyjaciółki też są. Kobiety więźniarki, rosyjski specnaz, naukowcy...

W komiksie naprawdę dzieje się dużo, problem w tym, że nie wszystkie wątki są równie interesujące. Kosmonauci na orbicie - świetni. Mossad - ble. Miasteczko więźniarek - bajka. Najbardziej zaś podoba mi się wątek teatralny. Otóż w pewnym miasteczku kobiety napisały i wystawiły sztukę "Ostatni mężczyzna". Tak o niej dyskutują bohaterowie:

"- Hej, czy ta sztuka jest naprawdę o ostatnim facecie na Ziemi?
- Tak, to dzieło rzeczywiście mówi o mężczyźnie, który przeżył zarazę. [...]
- Tak się zastanawiam... jak się kończy? [...] Muszę wiedzieć, czy kończy się happy endem?
- Oczywiście. Ostatni mężczyzna ocala świat.
- Poważnie? Jak?
- Popełniając samobójstwo i pozwalając, by kobiety uratowały się same.
- Bez urazy... ale to gówniany scenariusz." *

No tak, ale czy scenariusz przedstawiony mnie, czytelniczce,  jest lepszy? Na początku taki się wydawał, mnie kręcą tematy postapokalipsy, katastrof, ludzi postawionych w obliczu czegoś wielkiego i nieodwracalnego. Przecież sam temat, pomysł jest świetny i nośny! Tylko jakoś się rozmydlił w praniu, wędrówka Yoryka staje się coraz nudniejsza, mimo pomysłów scenarzysty na "uatrakcyjnienie" mu podróży. I już wcale mi nie szkoda, że mam tylko trzy księgi z dziesięciu.

Uwagi  do wydania, koloru, kresek.
Rysunki są klasyczne, wyraźne, statyczne, wzrok się nie gubi w gąszczu szczegółów. Może być. Kolory też ok... aż do momentu, kiedy jeden z rozdziałów drugiej księgi okazał się być wyraźnie inny. Lepszy. Zrazu nie wiedziałam, o co chodzi, ale wnikliwe śledztwo wykryło, że to kwestia tego, kto robił rozbarwienia. W ogóle nie zwracałam wcześniej uwagi na takie rzeczy, doedukowałam się.
Przypisy - we wszystkich trzech tomach na końcu są przypisy, ale tylko w pierwszym oznaczone są one w tekście malutkimi czerwonymi liczbami - to szalenie wygodne. No i komu się nie chciało zrobić tego samego w drugim i trzecim tomie? Tam na końcu jest tylko spis numerów stron i wyjaśnienia.

P.S. Yoryk i Hero to imiona postaci ze sztuk Szekspira, Hero z "Wiele hałasu o nic", a Yoryk?


"Y: Ostatni z mężczyzn"
Tom 1 - "Zaraza", scenariusz Brian K. Vaughan, rysunek Pia Guerra, tusz José Marzán, Jr., kolor Pamela Rambo, okładki serii J.G. Jones, rozbarwienia Digital Chameleon, tłumaczenie Krzysztof Uliszewski, wydawnictwo Manzoku,  Wrocław 2008
Tom 2 - "Cykle", scenariusz Brian K. Vaughan, rysunek Pia Guerra, tusz José Marzán, Jr., kolor Pamela Rambo, okładki serii J.G. Jones, rozbarwienia Digital Chameleon oraz Zylonol, tłumaczenie Krzysztof Uliszewski, wydawnictwo Manzoku,  Wrocław 2009
Tom 3 - "Jeden mały krok",  scenariusz Brian K. Vaughan, rysunek Pia Guerra i Paul Chadwick, tusz José Marzán, Jr., kolor Pamela Rambo, okładki serii J.G. Jones, rozbarwienia Zylonol, tłumaczenie Krzysztof Uliszewski, wydawnictwo Manzoku,  Wrocław 2009
* - tom 3, s.165-166

4 komentarze:

  1. A może być Jorik z Hamleta? Widać, że ten komiks czerpie z literatury wysokiej...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przejrzałam Hamleta i nie widzę Jorika.

      Usuń
    2. Szukaj czaszki w rękach Hamleta - to jest Jorik...

      Usuń
    3. No tak, próżno szukać go w obsadzie :D
      Dziękuję, Dominika :)

      Usuń