Strony

wtorek, 7 stycznia 2014

"Mama Mu buduje" Wieslander - ależ wspomnienia mi się odpaliły


Mama Mu to mądra i do tego życiowa krowa, przeważnie się z nią zgadzam. Ale nie tym razem, o nie!

Nie chodzi oczywiście o to, że krowa nie może budować domku na drzewie, bo przecież może. Może, ogonem trzymając młotek, wbijać gwoździe, może piłować deski i zawiesić obrazek. Ale, na litość, zaraz po zbudowaniu domku na drzewie nie musi z niego złazić! I w pełni popieram Pana Wronę, kiedy ten mówi:
"- Na dół! - krzyknął Pan Wrona. - Skoro jest gotowy, to chyba w nim pobędziesz?! Pomieszkasz! Pograsz w coś! Kawę wypijesz! Nie można przecież zbudować domku na drzewie i pójść do następnego drzewa, żeby budować kolejny. A gdyby wszyscy tak robili? Na koniec w całym lesie na każdym drzewie byłby domek. Jak by to wyglądało?!"*

Otóż za moich czasów (brzmię jak Matuzalem, co?) to jak budowało się domki, jednak trochę się w nich mieszkało. Nawet bardziej niż trochę. No ok, typowego domku na drzewie, takiego jaki zbudowała Mama Mu, nie udało mi się skonstruować, miałam za to na orzechu włoskim coś w rodzaju minimalistycznego gabinetu. Ot, siedzenie, podpórka pod nogi, blat z kawałka deski do pisania. Korzystałam z tego namiętnie przez cało lato i pisałam tam pamiętnik.

W szkole podstawowej chłopcy z mojej klasy zbudowali za to domek pod ziemią. W lesie zaczynającym się tuż za ogrodzeniem szkoły wykopali sporą ziemiankę, zabezpieczyli ściany przed osypaniem, położyli dach z żerdzi, gałązek i igliwia. Fachowo. Ale, kruca bomba, dziewczynek tam nie zapraszali, no, może raz tam byłam.

Miałam też szałas ukryty w krzakach w sadzie. Wypasiony, że hej. Podłoga z kawałków wykładziny, dach z worków foliowych po nawozie (diabli wiedzą, czy to myłam, pewnie nie, dziś bym umierała ze strachu o moje dzieci, że się strują), półeczki z cegieł i desek. Nocowałam tam nawet! Brałam poduszkę i kołdrę, a żeby nie bać się za mocno, doprowadziłam sobie elektryczność, czyli żarówkę na kablu (sama całkiem, tato tylko sprawdził, czy dobrze). Szałas był niestety zbyt luksusowy, szybko dorobiłam się sublokatorów i straciłam do niego serce. Poza tym nie lubię skorków. Ale co pomieszkałam, to moje.

Apeluję więc - budujcie domki na drzewach i nie porzucajcie ich od razu!

* - "Mama Mu buduje" Tomas Wieslander, Jujja Wieslander, ilustracje Sven Nordqvist, przełożył Michał Wronek -Piotrowski, Zakamarki, Poznań 2012, strona nieznana, bo wydawca nie uznał, by konieczne było numerowanie stron.

12 komentarzy:

  1. Dziadek zbudował chłopakom fachowy domek na palach, ale niestety nie cieszył się zbyt dużym powodzeniem. Nawet dołączona do niego zjeżdżalnia nie pomogła. W tym roku na wiosnę trzeba będzie pomyśleć o rozbiórce, bo pale nie były zabezpieczone i zaczynają butwieć. Ja co prawda takiego wypasu nie doświadczyłem, ale ziemiankę z kumplami też mieliśmy :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Podpowiedz chłopakom, jak się kopie ;)

      Usuń
    2. Myślisz, że to dobry pomysł? :P

      Usuń
    3. Świetny. Tylko poczekaj do lata, bo teraz grunt za twardy na kopanie.

      Usuń
  2. Właśnie polujemy na "buduje", przeczytaliśmy niedawno "Mama Mu czyta" i seria wydała się nam ciekawa.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mamy już trzy z tej serii, żadna nie zawiodła :)

      Usuń
  3. I jeszcze mi się przypomniało: świetne są książeczki o krowie Matyldzie. na razie wyszły dwie. Śliczne ilustracje i to takie z jajem, bo kury robią zabawne numery;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No widzisz, tego jeszcze nie mamy. Ale o kurach jest w serii o kocie Findusie, to też szwedzkie, kury są obłędne, piją herbatkę z miniaturowych filiżaneczek :)

      Usuń
    2. Muszę się rozejrzeć. A nie wiem, czy znasz książeczkę Dziwne zwierzęta, o orzesznicy i mrówkojadzie? Wyszła właśnie druga część. Świetne i bardzo mądre.

      Usuń
    3. Nie znałam, wrzucam do schowka i też się będę rozglądać, dzięki :)

      Usuń
  4. U nas budowało się szałasy (mamy sporo lasów w okolicy), bez podziału na płeć...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No widzisz, miałaś fajnie. Na szczęście ta ziemianka to jeden z niewielu przykładów na dyskryminację. :)

      Usuń