Strony
▼
niedziela, 16 lutego 2014
"Łowcy głów" Jo Nesbø - dobra książka, obrzydliwa książka
Mam straszliwy kłopot z tą książką. Przeczytałam w jeden dzień, co wcale nie było jakimś megawyczynem, bo akcja w książce leci do przodu z szybkością przyświetlną i ciągnie ze sobą czytelnika. Toteż jeśli chodzi o płynną akcję, nieoczekiwane zwroty i volty, interesujące rozwiązania fabularne - nie mam zastrzeżeń, dobrze się czytało. Ocena 4/6.
Ale, o matko z córką, bohaterowie... są tak antypatyczni, wszyscy, co do jednego (dla pewności jeszcze przekartkuję książkę, bo może przeoczyłam w tym zalewie ohydy, przekartkowałam i nie znalazłam), przeżarci do cna materializmem, konsumpcjonizmem, ze zwichniętym lub wręcz przetrąconym kręgosłupem moralnym - że to aż bolało podczas czytania!
Nie lubię, nie lubię, nie lubię po trzykroć. Ocena 1/6. Więc jak ocenić sumarycznie? Wyszło mi 1,5/6.
Słówko o fabule? A proszę bardzo.
Główny bohater, Roger Brown, to pracownik firmy headhunterskiej. Uważa się za geniusza w swoim fachu. Ma piękną żonę (zakochaną w nim z wzajemnością), duży i drogi dom, a do tego jeszcze galerię sztuki. Galerię zakupił dla żony, jako swego rodzaju rekompensatę za zmuszenie jej do aborcji. Na to wszystko pensja łowcy głów nie wystarcza, więc wiecznie niedofinansowany biedaczysko dorabia sobie na boku, kradnąc cenne obrazy.
Przy jednym ze skoków opuszcza go fart, bo właściciel dzieła sztuki, Greve, nie jest szarym przeciętniakiem i ma w stosunku do Rogera własne plany (które oczywiście szczegółowo objaśnia, pół godziny trzymając Rogera na muszce, przecież łowca głów nie może umrzeć nieuświadomiony!). Plany są złe, diaboliczne, ich twórca jest człowiekiem bezwzględnym i bez skrupułów.
Starcie tych mężczyzn przypomina walkę dwóch żywiołów, na przykład tsunami z wulkanem. Obaj są piekielnie inteligentni, sprytni i silni. Obaj budzą wstręt i odrazę. Ble.
Kobiety w powieści są nie lepsze. Żona Rogera, Diana, topi w przyjemnościach życia żal po podjętej decyzji o aborcji, a gdy tylko nadarza się sposobność, nie dba o swą rzekomo wielką miłość do męża. Jest jeszcze jedna kobieta w powieści, Lotta. Fałszywa i sprzedajna.
Panowie? Roger, jak już pisałam, silnie ukierunkowany na finansowy sukces, amoralny do szpiku kości. Greve - wredny, zaciekły sukinsyn. Ferdinand - współpracownik Rogera, płaszczący się i ulizany chłoptaś. Ove - również współpracownik Rogera, tylko w tym drugim fachu - zwichrowany na punkcie broni kryminalista, do tego niestabilny emocjonalnie. Na litość boską, co za galeria paskudnych typów!
Nie lubię takich powieści, na których nie ma się jak zahaczyć choćby pazurkiem sympatii, gdzie nie podobają się ani motywy, ani postępowanie bohaterów książki, gdzie nawet słowo "bohater" piszę jakby z przekąsem, bo żadni z nich bohaterowie, chyba że anty.
Mierzi mnie ten świat władzy, pieniędzy, podłości i szachrajstw, gdzie nikt z nikim szczerze nie rozmawia. Paskudztwo i obrzydlistwo. Fuj.
Jo Nesbø z pewnością pisać potrafi, ale ja już nie chcę tego czytać.
"Łowcy głów" Jo Nesbø, przełożyła Iwona Zimnicka, Wydawnictwo Dolnośląskie 2011.
Do Jo Nesbo zabieram się od dłuższego czasu, ale jak tacy antypatyczni bohaterowie, to ja tego nie zdzierżę... Z tego samego powodu nie trawię Wallandera.
OdpowiedzUsuńWallander przy tym to najłagodniejszy i najsympatyczniejszy policjant świata, taka Matka Teresa szwedzkiego wymiaru sprawiedliwości.
UsuńCzekałam na Twoją opinię. Fakt, bohaterowie antypatyczni strasznie, ale to dokładnie dlatego, że Nesbo manipuluje nami jak chce. Seria z Harrym Hole jest inna, jego da się lubić :)
OdpowiedzUsuńBardzo ostro wyliczyłaś średnią z ocen 4/6 i 1/6, to 5/12, czyli 2,5/6 a nie 1,5/6 ;)) Mam nadzieję, że mimo wszystko nie żałujesz, że chciałaś tę książkę...
UsuńNa początku wyliczyłam tak jak Ty. Popatrzyłam na to, co mi wyszło i ręka mi omdlewała, jak miałam tak wpisać. No nie mogłam, w tym przypadku nie dałam rady ocenić wyżej niż 1,5/6.
UsuńAle wcale nie żałuję, że przeczytałam! Zapoznałam się z kolejnym skandynawskim autorem i już wiem, że warsztat ma znakomity, a ta antypatyczność to wpadka przy pracy (z komentarzy poniżej). Poza tym kilka godzin podróży, jako pasażer w samochodzie minęło jak z bicza strzelił :)
Myślę, że to nie wpadka, tylko celowe działanie Nesbo ;)
UsuńTo dobrze, że nie żałujesz. :))
Fakt, za mało znam tego pisarza, żeby ocenić, czy to wpadka czy nie, ale na szczęście zasygnalizowano mi, że istnieje w jego twórczości coś, co może mi się spodobać.
UsuńA książkę zamierzam przeznaczyć na kolejną wymianę, o!
Trudno by było do niej wracać. ;))
UsuńOjj, ja jeszcze Nesbø nie czytałem, moje "Karaluchy" wciąż czekają na półce, ale takie anty- we wszystkich możliwych okazjach dobrze nie wróży. Nie dlatego, że nie lubię świata wykreowanego na zimnych regułach, bezwzględnych charakterach i brutalności, ale brak jakiegokolwiek kręgosłupa moralnego raczej zniechęca. Zawsze poszukuje się chociażby drobnego elementu, który przełamie powszechne zło i nada kolorytu, a jeśli go po prostu nie ma... Przesyt wysoce prawdopodobny. Trzeba samemu zanurzyć się w tych odmętach antypatii i zbadać, czy brud pozostanie na skórze :)
OdpowiedzUsuń"Karaluchów" nie czytałam, to mój debiut z Nesbø, ale już patrząc na tytuł poważnie obawiałabym się obrzydliwości. ;)
UsuńA może sięgnij ponownie po Nesbo, ale po serię z Harrym Hole? Jest nieco inna niż "Łowcy głów". A co do tej książki, to przed lekturą widziałam film. O mamo... Sceny z goleniem głowy czy wychodkiem są powalające. ;)
OdpowiedzUsuńTo jest i film? Łał. Z pewnością nie mam ochoty na seans :D
UsuńA Harry Hole jest inny? W takim razie nie wykluczam, ale muszę ochłonąć.
Nesbo uwielbiam, ale za postać Harre'go, "Łowców..." próbowałam przeczytać trzy razy, ale nijak mi nie szło:)
OdpowiedzUsuńNo to już nie próbuj, bo nie jest Ci pisane. Że też nie trafiłam na Harry'ego od razu! :)
UsuńNie będę próbować na pewno:)ale Ty za to rzuć się na Harry'ego;)
UsuńObiecuję, że jak trafię na Harry'ego, nie odsunę go od siebie ze wstrętem i dam mu szansę.
UsuńWidziałam film - dobrze zrobiony i mimo, że bohaterowie antypatyczni, ogląda się go z dużymi emocjami.
OdpowiedzUsuńRozumiem, ale po lekturze absolutnie nie chciałabym przechodzić przez to jeszcze raz.
UsuńTeż miałam podobne odczucia... Szczerze, i brakowało mi Harry'ego.
OdpowiedzUsuńO, znów pojawia się Harry! W takim razie muszę mu się bliżej przyjrzeć.
UsuńAle zmyłka w tytule :) Byłam pewna, że miano obrzydliwej książka zawdzięcza czemuś zupełnie innemu. W życiu nie czytałam obrzydliwszej sceny, niż w "Łowcach głów", a na różne obrzydliwości już trafiałam, Za to, jako fanka serialu "Dwóch i pół" nie mam nic przeciwko galerii samych antypatycznych postaci i dopiero Ty uświadomiłaś mi, że faktycznie w tej książce nie było komu kibicować. Ale żeby aż 1,5/6 za to? Musiało Cię naprawdę zeźlić :)
OdpowiedzUsuńBo ja lubię mieć kogoś, za kogo mogę trzymać kciuki. No i tu - teoretycznie - mogłabym za Rogera, ale ze względu na paskudność charakteru nie mogłam. Poziom irytacji mi wzrósł i tyle.
UsuńA scena istotnie obrzydliwa, ale i komiczna zarazem, czy tam tragikomiczna, hehe.
A mnie się ta książka bardzo podobała, mimo antypatycznych i zepsutych do szpiku kości bohaterów. Głównie podobała mi się misterna intryga, w życiu nie wpadłabym na takie zakończenie. Teraz planuję rozpocząć swoją przygodę z serią o Harry'm Hole'u ;)
OdpowiedzUsuńA, intryga znakomita, nie mogę zaprzeczyć, trzyma czytelnika na smyczy, dopóki się książki nie skończy.
UsuńHarry, widzę, przewija się coraz częściej, jak piszemy o Nesbo :)
Dla mnie kreacja tych bohaterów jako typowych antybohaterów to wcale nie byłby minus. Widziałam film i z tego, co widzę po Twojej recenzji, sporo różni się od książki, ale i tak kiedyś ją przeczytam. Może faktycznie nie jako pierwszą powieść Nesbo.
OdpowiedzUsuńTam wyżej polecają Harry'ego, może zaczynaj od tego. Mnie na razie się odechciało Nesbo :)
Usuń