Zarąbista książka.
"Nomen Omen" Marta Kisiel, Uroboros, Warszawa 2014.
P.S. Jak chcecie więcej, to zaglądacie do Agnieszki, do Ktryi, do Padmy, do Viv, na bookeaters.pl, do Chudej, do Krzysztofa - no i oczywiście do psychofana Oisaja. Albo nie zaglądacie NIGDZIE, wierzycie mi na słowo i po prostu bierzecie książkę do czytania. Amen.
:)
OdpowiedzUsuńP.S. W notesie mam więcej napisane, ale cokolwiek chciałam wyrazić, blado mi wychodziło :)
UsuńJejku jej, pojechałaś po bandzie :D
OdpowiedzUsuńTylko odrobinkę!
UsuńPrzez tych kilka wymienionych osób, w końcu i ja się skusiłam na książkę Ałtorki. Już niedługo wezmę się za tę lekturę. :)
OdpowiedzUsuńW takim razie bardzo się cieszę i życzę miłej lektury!
UsuńPrzegadana recenzja, nie lubię takich :-/ Za dużo fabuły zdradziłaś i w ogóle... :P
OdpowiedzUsuńDada, żyjesz! Jakże mi miło, że odwiedziłeś :) Czytaj Dożywocie, a nie kręć nosem na spoilery u mnie :)
UsuńAno, żyjem i odwiedziłem, a raczej skomentowałem: bo odwiedzać, to odwiedzam, ino komentować mi się nie chce :P
UsuńMusiałbym sobie e-buczka "Dożywocia" skombinować, a ostatnio przeczyściłem portfel w związku z przeceną w arosie, tak że będę z tym musiał poczekać ;-) Ale choć "Nomen omen" przeczytałem, aczkolwiek dla mnie nieco zbyt słodki ten kisiel był.
Przecena w arosie i mnie trochę przeczyściła portfel, a jakże.
UsuńChyba czas założyć grupę jakichś anonimowych zakupoholików arosowych, bo i ja nie mogłam się oprzeć...
UsuńBardzo treściwa recenzja :) Wszystkie wymienione przez Ciebie wpisy czytałam, pozostało jedynie sięgnąć po "Nomen Omen".
OdpowiedzUsuńNo to sięgaj :) Myślę, że się nie zawiedziesz.
UsuńJestę psychofanę ! :)
OdpowiedzUsuńNo jesteś, jesteś. :)
Usuń