Strony
▼
piątek, 24 kwietnia 2015
"Parenteza" Élodie Durand
Przeczytałam jednym tchem. Wyjątkowo poruszający komiks. Och, mocno osobisty.
Autorka jest Francuzką, absolwentką Wyższej Szkoły Plastycznej. Wcześniej studiowała w Szkole Sztuk Dekoracyjnych w Strasburgu. Pomiędzy jedną a drugą szkołą jest wielka dziura - i tę właśnie pustkę zapełnia komiks. Właściwszym byłoby powiedzenie: próbuje zapełnić.
Élodie była ciężko chora - zdiagnozowano u niej epilepsję. Padaczka to nie tylko ataki. To zaniki pamięci, to dziury w świadomości, to zmiany nastroju, to stałe faszerowanie lekami, wieczna senność i otępienie. Najgorszy jest jednak rozpad i zanik osobowości. Z Élodie jest coraz gorzej. Winien jest guz, maleńki guzek umiejscowiony w mózgu. Nowotwór. Prawie wyrok.
Dzięki determinacji swojej i rodziny dziewczyna dochodzi do siebie pod względem fizycznym, kosztuje ją to mnóstwo bólu, strachu, ale po badaniach, zabiegach, naświetlaniu, powikłaniach - udaje się, nowotwór został poskromiony, epilepsja została wyleczona. Jednak żeby odzyskać całkowitą sprawność psychiczną i intelektualną, potrzeba olbrzymiego wysiłku. Élodie uczyła się od nowa alfabetu! Liczenia! Zapamiętywania!
Jak autorce udało się to wszystko, całą tę drogę powrotu do samej siebie, narysować i opisać, skoro w czasie choroby nie miała kontaktu z samą sobą? Dzięki notatkom, rozmowom z rodzicami (jej matka całkowicie poświęciła się córce, pielęgnując ją w czasie choroby), rysunkom.
Właśnie, te rysunki... Bo wiecie, Élodie, wykształcona i utalentowana dziewczyna, w czasie choroby rysowała. Nieporadne, drżące kreski lub mocne, pojedyncze linie. Elodie używała grubego, miękkiego ołówka, rysowała same zarysy postaci - ale już w tych paru kreskach widać rozpacz, zagubienie, bezradność i ból. Autorka wykorzystała te rysunki w komiksie. Lepiej niż wszelkie słowa oddają jej stan ducha.
Wzruszające studium ludzkiej psychiki, pokaleczonej, poobijanej, ale walczącej.
"Parenteza" Élodie Durand, tłumaczył Wojciech Prażuch, Wydawnictwo POST, Kraków 2012.
Ooo, Agnes, czy Ty masz ten komiks na własność? Bo ja to bardzo bym chciała przeczytać! I po Twojej recenzji tym bardziej widzę, że warto :)
OdpowiedzUsuńTego nie mam, sama pożyczałam od Kasi, a ona z biblioteki. Miałam tydzień na lekturę z przykazaniem, żebym nie zapomniała wziąć na spotkanie, bo będzie kara w bibliotece.
UsuńTakie buty :) To muszę szukać dalej. U nas w bibliotece wygarnęłam tylko "Persepolis 1 i 2", tego ani Mausa niestety nie ma.
Usuń