Strony
▼
środa, 16 września 2015
"Rumo i cuda w ciemnościach" Walter Moers - wygrzebane z dna szuflady
W plikach na dysku znalazłam taki krótki szkic, nawet nie pamiętam, kiedy to pisałam, czyżby w 2008 roku?:
Widząc zapowiedzi następnej książki Moersa, zacierałam ręce: o, będzie kolejna uczta! Nie zawiodłam się. Moers kolejny raz daje popis literackiego kunsztu i kolejny raz przekonałam się, że jego wyobraźnia nie zna granic.
Miejscami krwawa i okrutna, to jednak daje nadzieję (jak każda bajka), że dobro zwycięża, a zło zostaje ukarane.
"Miasto ..."było dla dojrzałego czytelnika, "Niebieski Miś" dla dzieci, "Rumo..." jest dla młodzieży. Dziwiła mnie na początku ta kolejność wydawania, teraz już ją trochę rozumiem. Miasto miało podbić serca czytelników i znakomicie się z tego zadania wywiązało. Miś zaś miał pokazać, iż autor pisze dla szerokiego kręgu czytelników. Obie te książki przygotowały mnie na przyjęcie Rumo.
Tu się szkic urywa, nawet nie dopisałam, że Rumo jest Wolpertingiem (zresztą, czy to by wam coś powiedziało?) i że ma wyjątkowo czuły nos i że to, co mu się przytrafia, budzi całą gamę emocji. Ale za to znalazłam wpis z cytatem z tej książki, o przyjemności jedzenia opiekanych mysich pęcherzy.
Proszę, tu - > KLIK.
P.S. O rany, po ile to teraz chodzi na allegro!
"Rumo i cuda w ciemnościach" Walter Moers, tłum. Katarzyna Bena, Wydawnictwo Dolnośląskie, Wrocław 2008.
Ja przygodę z Moersem zakończyłam na "Mieście..." i bardzo nad tym ubolewam, bo mnie się strasznie to spotkanie podobało, a w bibliotece niczego poza "Miastem..." nie widać.
OdpowiedzUsuńCeny na allegro potrafią przerazić. Tym bardziej żałuję, że nie zakupiłam dwóch książek Moersa w Dedalusie, kiedy jeszcze były dostępne (całkiem niedawno zresztą). "Rumo..." i "Kota Alchemika" sprzedawali po 15 zł.
Już się nauczyłam, że Moersa trzeba kupować od razu, jak się pojawi na rynku, bo potem może być różnie.
Usuń"Miasto..." cudowna książka! W sam raz dla moli książkowych z rozbuchaną wyobraźnią ;) Też kiedyś widziałam w Dedalusie wszystkie jego książki za jakieś śmieszne pieniądze, ale pomyślałam: zdążę ;)
OdpowiedzUsuńNo i właśnie mnie zainspirowałaś, żeby zajrzeć do Dedalusa, a nuż mają coś taniego i fajnego. :)
Usuńkocham Moersa! no kocham! przeczytałam wszystkie polskie wydania i czekam...co do egzemplarzy to miałam albo z biblioteki (ciężko było, o ile jeszcze Miasto bardziej dostępne, to pozostałe znalazłam w filii Miejskiej Biblioteki w Opolu, daleko hen od centrum, mieli aż 3!) albo przyznaję się bez bicia z chomika...ha! pamiętam jak matras online miał je w promocji i też się biłam z myślami, szczególnie, że byłam już po ich przeczytaniu ;)
OdpowiedzUsuńI co, kupiłaś? Czy jednak nie? :)
Usuń