Remigiusz Mróz.
Znacie? Do tej pory nie miałam pojęcia, jak pisze, ale pozaliteracko znałam dzięki mojej koleżance Karolinie. Karolina czyta Mroza, pisze o jego książkach, pisze petycje w sprawie książek Mroza, robi sobie fanowskie koszulki i ogólnie jest mrozozakręcona. Skądś ten entuzjazm musi się brać, co nie? Sprawdziłam, skąd."Chór zapomnianych głosów" to rasowe s-f. Zaczyna się z przytupem: Håkon Lindberg, astrochemik (przy okazji, jest tyle skandynawskich imion bez ichnich znaków diakrytycznych... jak to się wymawia?) budzi się z kriogenicznego snu (hibernacji) na statku kosmicznym. Obserwując otoczenie, zdaje sobie sprawę, że jest świadkiem rzezi załogi. Całkowity pogrom, rozpłatane trupy spływają po ścianach, krew i flaki! Jest źle.
Håkon szybko zdaje sobie sprawę, że załogę spotkał pogrom, ocalał tylko on i nawigator Dija Udin Alhassan. Kto lub co zabiło kilkaset osób z załogi ISS Accipiter?
Sygnał alarmowy z Accipitera dotarł do Ziemi (poczciwy, niezawodny ansibl), a stamtąd przekazano go na ISS Kennedy'ego, statku znajdującego się najbliżej miejsca katastrofy. Kennedy rusza na ratunek.
W ten sposób mamy już ładnie zarysowaną grupę głównych bohaterów. Co będą robić? Ależ to proste: będą ratować świat przed zagładą. Na ludzkość została bowiem zastawiona pułapka, albo weźmie udział w kosmicznej walce o życie, albo zniknie. Jeśli weźmie udział i przegra, też zniknie. Załogi obydwu statków próbują zapobiec nieszczęściu, robiąc przy tym cudaczne rzeczy: podróżują w czasie, podróżują statkami, szukają sojuszników, oszukują wrogów i korzystają z nieziemskich technologii.
Bardzo dynamiczna książka, świetnie rozplanowana i znakomicie napisana. Czy polecam? Tak, ale z zastrzeżeniem. Nie można określić tej książki jako (teraz się mocno zastanawiam na doborem słów, żeby być dobrze zrozumianą) intelektualnie wymagającą. I tu już mi coś w tym określeniu nie gra, bo jednak dotrzymanie kroku tym wszystkim podróżom w czasie, zmienianiu przyszłości i wskazówkom pozostawianym dla młodszych wersji siebie angażuje szare komórki w znacznym stopniu. Chodzi mi o coś bardziej ogólnego, jakoś marzy mi się w s-f trafianie na miniobjawienia. Momenty, gdzie nagle zastygam nad lekturą, uderzona nagłą myślą: a niech mnie, jak on na to wpadł? Takie miałam przy Lemie, Strugackich, Wattsie, Gibsonie. Pomysł Mroza, by kosmos uczynić areną pojedynku rodem z Dzikiego Zachodu jakoś nie pozbawił mnie oddechu. Może za dużo wymagam? Ale przecież tak dobrze się zapowiadało, widziałam potencjał!
A w pamięci zostały mi dwie rzeczy: raz, że to całkiem dobrze napisana książka i czytałam z przyjemnością; dwa: treść niebawem zapomnę.
P.S. Autorze, z konchami w wymarłym mieście zamieszałeś.
P.P.S. Autorze, pewnie sięgnę jeszcze po którąś Twoją książkę, sprawdzić inne gatunki. Kryminał jakiś się znajdzie?
Bardzo dziękuję za egzemplarz, hm, plik wydawnictwu Genius Creations.
"Chór zapomnianych głosów" Remigiusz Mróz, Genius Creations, 2014.
Lubię sci-fi, więc może w wolnej chwili się skuszę!
OdpowiedzUsuńBookeaterreality
A jakie najbardziej lubisz?
UsuńDzięki za recenzję! A kryminałów Ci u nas dostatek. :)
OdpowiedzUsuńDziękuję za odwiedziny! Lubię kryminały, więc pewnie kiedyś sięgnę. Pański styl pisania bardzo mi odpowiada.
UsuńPiszę obiecany komentarz :) Podoba mi się ta Twoja charakterystyka mojej osoby - haha :)
OdpowiedzUsuńGadałyśmy o tych konchach już kiedyś, zaraz po przeczytaniu przez Ciebie książki i powiem Ci, że ja nie wiem, czy autor zamieszał, bo ja się w tym sama pogubiłam :D W pewnym momencie przestałam śledzić związki przyczynowo-skutkowe, tylko dałam się prowadzić akcji.
Ale powiem Ci, że Mróz jest (w mojej opinii) najlepszy w kryminałach i thrillerach, także mocno polecam "Kasację" i "Ekspozycję" :)
Ale chyba nie przesadziłam, wszystko się zgadza!
UsuńCo do poniesienia, to prawda, fabuła potrafi porwać, jak rwąca rzeka, aż trudno się wydostać z tej rzeki ;)
Tak, Remigiusz Mróz już tak ma :)
UsuńA charakterystyka jak najbardziej wierna, dlatego miałam banan na buzi :D Noszę tytuł psychofanki Mroza z godnością - haha ;)