Proszę mi powiedzieć, jak ten facet to robi, no jak? Tan bierze pewną historię i opowiada ją tak, że oko bieleje. To nie jest jakaś oszałamiająco odkrywcza historia, pełna wiekopomnych, wstrząsająco błyskotliwych myśli. Nie nie nie.
To jest opowieść, która zdarzała się wiele razy, zdarza się wciąż i będzie się zdarzać. Bo przecież wciąż są miejsca, gdzie jest źle, gdzie toczy się wojna, gdzie egzystencja doskwiera tak bardzo, że rzuca się wszystko i jedzie szukać lepszego miejsca na świecie. Tak właśnie zrobił bohater książki Tana, przybysz, emigrant. Pakuje walizkę, śle ostatnie spojrzenie rodzinie i wyrusza w siną dal.
Tam, dokąd przybywa, życie jest... inne. Trudne. Proste. Wiem, że te słowa się wzajemnie wykluczają, ale tak właśnie jest. Na początku jest trudno, przybysz kompletnie nie zna języka, nie ma pracy, nie wie, gdzie się obrócić, w którą stronę. Inne jest jedzenie, zwierzęta, alfabet, wyposażenie mieszkania... Trudno się w w tym wszystkim odnaleźć. Potem jest prościej. Życzliwi ludzie pomogą w zdobyciu pracy, wskażą pokój, gdzie można zamieszkać, zaproszą do siebie, pokażą, jak się przyrządza lokalne przysmaki. Opowiedzą też, jakie złe wiatry ich przygnały i także zmusiły do emigracji. To uniwersalna przypowieść o emigracji i poszukiwaniu własnej drogi.
Wspaniale się kończy ta historia. Zresztą cała opowieść jest wspaniała i przepięknie narysowana. Nie pada w niej ani jedno słowo, ale od emocji, uczuć, wspomnień aż buzuje. Jestem zachwycona wyobraźnią autora. Pasę oczy niezwykłością fauny i flory, architektury, alfabetu. Odlot. Daję najwyższą ocenę.
Zamiast ilustracji wstawiam filmik. Obejrzyjcie. Zachwycający.
"Przybysz" Shaun Tan, tłumaczenie Wojciech Góralczyk, Kultura Gniewu, Warszawa 2015.
Jeden z najpiękniejszych komiksów, jakie miałam w ręce.
OdpowiedzUsuńO tak.
UsuńBardzo chciałam przejrzeć (bo tam chyba nie ma nawet komiksowych chmurek, tylko same obrazy?) ten komiks, a to, co piszesz, tylko mnie zachęciło. Agnieszko, czy masz "Przybysza" na własność? Chętnie bym pożyczyła, jeśli można.
OdpowiedzUsuńTak, to mój własny, chętnie pożyczę.
OdpowiedzUsuńPięknie dziękuję :)
UsuńCzuję się zaintrygowana. Jeżeli trafi się okazja to przeczytam.
OdpowiedzUsuńBędzie mi bardzo miło.
UsuńPodoba mi się idea komiksu bez słów. Nawet w Marvelu była akcja "nuff said" i tam wypadła ciekawie - co dopiero w bardziej ambitnych dziełach.
OdpowiedzUsuńKomiks międzynarodowy. Trudny do narysowania, ale za to można go wszędzie pokazać.
UsuńJakiś Tan trafił w ostatnim zakupie do naszej biblioteki. Bodajże "Opowieści ...", o których tu czytałem :) Przejrzałem, ale przyznaję, mam obawy czy nie będzie zbyt "artystyczny" i "odjechany" :) Podobnie miałem z "Tatą" Tellegena, który utknął na półce zaczęty, a nieprzeczytany. Myślę, że panowie wolą jednak historie wprost, bez konieczności szukania drugiego dna :)
OdpowiedzUsuńAle spróbuj tych opowieści, bo ja pokazałam swoim i obrazki chwyciły, nawet czytać nie musiałam, tylko obrazki opowiadałam. Było super.
UsuńA zdaje mi się, że i Ty, i ja mamy bardzo obrazkowe dzieci ;)
Spróbować zawsze można :) A z tą obrazkowością to bywa różnie. Czasem trzeba ciągnąć i pokazać, bo podczas głośnej lektury Młodszy koziołkuje gdzieś w pościeli albo biega za piłeczką po pokoju. Bo Starszy odpłynął w słowo pisane. Ale nie powiem, zdarza mu się jeszcze wyrazić uznanie dla ilustracji :P
Usuń