Strony
▼
sobota, 31 marca 2018
"Niezwyciężony" Stanisław Lem - audiobook
"Niezwyciężonego" oczywiście znam, ale chciałam sprawdzić, jak to wygląda w wersji audio. Po raz pierwszy miałam okazję zapoznać się z audiobookiem nagranym z podziałem na role, wcześniej jakoś się nie złożyło, mimo mnogości wysłuchanych przeze mnie audiobooków.
Na początku byłam nieco oszołomiona: nieprawdopodobny efekt przestrzeni dźwiękowej! Byłam pod wrażeniem (Krzyś też, gdy miał okazję słuchać tego ze mną, ach, te bitwy miedzy maszynami, samotna wyprawa Rohana) i wysłuchałam z ogromną przyjemnością.
Nie wiem jednak, czy mimo zachwytów zdecyduję się ponownie sięgnąć po taką formę audiobooka. Z dwóch powodów.
1. Trochę zbyt duża różnica w poziomie głośności pomiędzy głosem narratora a pozostałymi głosami. W neutralnym otoczeniu pewnie nie zwróciłabym na to uwagi, ale słucham wyłącznie w samochodzie, gdzie występują dodatkowe szumy. Musiałam łapać co trochę za pokrętło głośności, niewygodne to było.
2. Tu będzie trochę dziwnie, ale co tam, przyznam się. Na samym początku audiobooka mamy dźwiękowo zilustrowaną procedurę lądowania na planecie. Pełno jest tam sygnałów, pikań, dzwonków alarmowych i tym podobnych. Słuchało mi się bosko, kiedy to jeden z dźwięków zaczął przypominać sygnał jadącej karetki czy straży pożarnej. Myślę sobie - ale wymyślili, żeby jeden z alarmów tak właśnie przedstawiać, dziwne to trochę. Po czym widzę w lusterku wstecznym migające światła... i przejechał koło mnie wóz strażacki.
Wolę się nie narażać, że kiedyś nie rozpoznam sygnału, myśląc że to efekt dźwiękowy z odtwarzacza.
P.S. Któraś reklama radiowa miała taki sygnał wmontowany, to było straszne, co za dziwny człowiek to wymyślił, ratunku!
Stanisław Lem broni się jak zawsze. Dziwię się, że jeszcze nie sfilmowali tej powieści, przecież jest taka... spektakularna.
"Niezwyciężony" Stanisław Lem, czyta: zespół lektorów, w tym narrator: Krystyna Czubówna, wydawnictwo Heraclon International, 2017.
Na taki film konieczny byłby odpowiedni budżet :)
OdpowiedzUsuńNa specjalistów od FX. No tak.
UsuńCiekawe spostrzeżenia z tymi dźwiękami. Chyba sporo ludzi słucha w aucie, więc mogli to inaczej rozwiązać.
OdpowiedzUsuńOtóż myślałam na tym intensywnie i chyba nie dałoby rady tego inaczej rozwiązać. Wyciąć efektów dźwiękowych się nie da, bo to zniszczyłoby całą magię.
UsuńDo biegania też się takie superprodukcje średnio nadają. Zacząłem "Blade runnera", ale jak przy szepcie zgłośniłem, to potem przy krzyku mało nie zszedłem na serce :D
OdpowiedzUsuńHehehe, wyobraziłam to sobie :D
UsuńZrobiłeś mi wieczór :)
Tak czy siak, postanowiłam, że raczej będę zapodawać sobie audiobooki z jednym lektorem.
Dodam, że za scenerię robił zimowy, popołudniowy las :P
UsuńJeżu malusieńki. Umarłabym jak nic.
UsuńBliżej zejścia byłem jak kiedyś, w środku lasu, pękło za mną drzewo rozsadzone mrozem :)
UsuńChyba przekonam się do audiobooków, pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńTrzeba po prostu spróbować. Niektórzy zasypiają przy audiobooku, niektórzy nie wyobrażają sobie biegania bez niego.
Usuń