Doprawdy, sama nie wiem. Czasem komiksowe adaptacje literatury komiksowej są takie, że klękajcie narody ("Niezwyciężony" czy "Diuna"). Tutaj jest odrobinę inaczej, mocno nad tym myślałam i doszłam do wniosku, że mój odbiór tego komiksu, taki z rezerwą, wynika z tego, że nie czytałam książkowego oryginału. To stwarza bardzo ciekawy asumpt do rozmyślań: czy aby dobrze zrozumieć komiksową adaptację powieści, trzeba znać książkowy pierwowzór? W przypadku powieści biograficznych, obyczajowych czy podobnych chyba nie. Z powieściami fantastycznymi jest nieco trudniej, tak mi się wydaje. Są w nich zawarte pewne idee, zjawiska, obserwacje, które wymagają od czytelnika pewnej gimnastyki umysłowej. Od dziecka ćwiczyłam tę gimnastykę, karmiąc się literkami i wytwarzając sobie w głowie obrazy. Teraz dostałam gotowe obrazy (podbudowane oczywiście niezbędnymi dialogami i pewnym wprowadzeniem) i miałam sobie z nich sama wykoncypować ciąg literek. Chyba ta odwrócona kolejność mnie zaskoczyła i zdezorientowała. A jednocześnie pozwoliła zdać sobie sprawę z moch osobistych uwarunkowań i ograniczeń.
Komiks opowiada o tym, jak na planetę Belzagor, dawniej ziemską kolonię zwaną Ziemią Hogana, obecnie niezależną, przybywa Eddie Gundersen. Teoretycznie jest wynajęty przez parę naukowców mocno zainteresowanych obserwacją szczególnych zachowań rdzennych mieszkańców planety, nildorów i sulidorów. I teraz dygresja: z tymi mieszkańcami to jest ciekawa sprawa - w czasach, gdy koloniści osiedli na planecie, tubylcy byli traktowani jak zwierzęta, które można wykorzystać wedle uznania.Gdy okazało się, że są istotami rozumnymi, zmieniła się polityka kolonizacyjna, a właściwie nie zmieniła się, tylko znikła, zwrócono planetę jej mieszkańcom.
Wróćmy jednak do Gundersona: niby jest przewodnikiem, a tak naprawdę szuka, w nieco pokrętny sposób, wybaczenia za zbrodnię, popełnioną dawno temu, kiedy to Eddie był młody, stacjonował na Ziemi Hogana i za nic miał tubylców. Liczy na to, że podczas wędrówki do miejsca ponownego narodzenia - to taki szczególny rytuał mieszkańców Belzagoru - dane mu będzie dojść do ładu z samym sobą. Otóż nie. Im dalej, tym dziwniej, między ludzkimi i belzagorskimi istotami nawiązują się bardzo skomplikowane relacje i dochodzi do dramatycznych wydarzeń. Katharsis.
Nie przepadam za komiksami. Ostatnio czytałam je w jakichś gazetach dla nastolatek jak jeszcze miałam kilkanaście lat.
OdpowiedzUsuńUważasz, że komiksy i powieści graficzne są tylko dla nastolatków?
Usuń