Tak, to kontynuacja "Odysei kosmicznej 2001", zdecydowanie warto znać poprzednią część. Na czym stoimy? Otóż - na orbicie Jowisza krąży bezzałogowy statek "Discovery" i czeka na przylot misji ratunkowej z Ziemi. Misja powoli zbiera się do wylotu, aż tu nagle jej szefowie dostają wiadomość, że Chińczycy mają własny statek, są zasadniczo gotowi do lotu i mogą sprzątnąć Amerykanom "Discovery" sprzed nosa. Jankesi, dźgnięci tą nowiną jak szpilką w rzyć, zawiązują pospiesznie sojusz z Rosjanami i wylatują czym prędzej w kosmos. Te geopolityczne przeplatanki i układanki wciąż są czytelne, mimo lat, prawda?
Kosmiczny, emocjonujący wyścig trwa aż do Jowisza i kończy się nieoczekiwaną wiadomością od jednego z chińskich załogantów. Po czym następuje cisza w eterze.
Można się skupić na "Discovery", na tym, jak go odpalić i ściągnąć do domu, w czym niemałą rolę ma pełnić HAL. Można się też zastanowić nad tym, co oznacza artefakt na jednym z księżyców planety. Jakby tego było mało, pojawiają się nowe informacje o Dawidzie Bowmanie.
W tej "Odysei..." ujęły mnie proporcje: autor umiejętnie rozkłada akcenty, uważnie pochyla się nad problemami podróży kosmicznych (ach, rozwiązywanie skomplikowanych zagadnień ruchu w przestrzeni bardzo mnie ekscytuje, bo próżnia nie wybacza błędów), cierpliwie naświetla relacje pomiędzy członkami załogi, nie zapominając o prywatnych kłopotach Heywooda Floyda, który był szefem misji w 2001 roku. Wszystko jest ważne, każdy szczegół, każda informacja, nawet każde "wydaje mi się" bohaterów. Masz tu, czytelniku, kompletnie informacje.
Kolejna znakomita powieść w "Wehikule czasu"!
Jeśli chodzi o filmy, to "Odyseja kosmiczna 2010" jest zdecydowanie bardziej przystępna. Pamiętam, że oglądałem jeszcze chyba w szkole podstawowej i już wtedy mi się spodobało. A książki też w sumie czytałem wszystkie daaaaawno temu.
OdpowiedzUsuń