Przepadam za takimi książkami sf, gdzie człowiek odrywa się od Ziemi, leci w kosmos, zdobywa przestrzeń, napotyka coś nowego i czegoś się uczy. "Spotkanie z Ramą" takie właśnie jest.
Do Ziemi zbliża się NOL (niezidentyfikowany Obiekt Latający - pamięta ktoś ten polski akronim funkcjonujący kiedyś w przestrzeni entuzjastów kosmitów?), leci sobie na przestrzał przez Układ Słoneczny i poza tym nie robi nic. Nie reaguje na sondy, nie odpowiada na sygnały, niewzruszony, obojętny kawał metalu leci sobie w kosmosie. No OCZYWIŚCIE, że to rozpala ciekawość ludzi do czerwoności, oczywiście, że chcą się dowiedzieć czegokolwiek o tym obiekcie i to szybko, zanim przeleci i zniknie w pustce.
Dlatego ludzie szybko przygotowują ekspedycję badawczą, która ma za zadanie dolecieć do Ramy, jak nazwano obiekt i dostać się, jeśli to będzie możliwe, do środka. Udaje się! A w środku - oko bieleje. Olbrzymia przestrzeń, przedziwnie zagospodarowana wewnątrz walca. - To trzeba zbadać, zebrać jak najwięcej danych, to jest bez wątpienia dzieło obcej cywilizacji, po coś powstało, dokądś leci, chcemy wiedzieć, wiedzieć, wiedzieć! - ekscytują się astronauci.
Ruszają więc, krok po kroku eksplorując wnętrze Ramy, aż dociera do nich, że coś wokół nich się zmienia, Rama się zmienia, coś się uruchamia, powstaje (nie chcę za dużo pisać, fajnie jest to obserwować podczas czytania), że jest coraz trudniej i zasadniczo to wnętrze staje się po prostu niebezpieczne.
Widać w tej powieści olbrzymi pęd ludzkości do wiedzy, ciekawość świata, szukanie przyczyn, chęć eksploracji kosmosu. Wydaje mi się, że obecnie ten pęd jakoś zwolnił, nikt nie lata na Księżyc, wypychamy tylko jakieś automatyczne sondy i wgapiamy się w kosmiczne teleskopy.
Clarke wyraźnie daje do zrozumienia, że nie da się zbadać wszystkiego, że sama chęć eksploracji niekoniecznie wystarczy, że czasem po prostu za mało wiemy, by otworzyć jakieś zamknięte drzwi. Tym sposobem dochodzimy do konkluzji, że tak naprawdę potęgą jest wiedza, bez niej trudno zdobywać nowe światy. W świetle tej konkluzji moja opinia o zwolnieniu pędu jest bezpodstawna, po prostu mamy teraz etap zdobywania wiedzy.
Autorowi udało się nie tylko napisać książkę o tajemniczym przybyszu, ale napisać ją tak, że wstrzymujemy oddech podczas czytania, czekając, co się wydarzy. Czułam się absolutnie zauroczona jako czytelniczka i wam też tego życzę.
Za możliwość zapoznania się z książką dziękuję wydawnictwu Rebis.
"Spotkanie z Ramą" Arthur C. Clarke, przekład Zofia Kierszys, Dom Wydawniczy Rebis, Poznań 2023, seria Wehikuł czasu.
Bardzo miło wspominam tę lekturę. Dość dawno temu wypożyczyłem sobie z biblioteki i przepadłem. Ale jakoś nigdy nie sięgnąłem po części kolejne...
OdpowiedzUsuńA ja zamierzam :)
Usuń