piątek, 10 kwietnia 2015

[Tintin] "Krab o złotych szczypcach" Hergé


Jak się w dzieciństwie, młodości i sporej części dorosłego życia w ogóle nie czytało komiksów, to ma się teraz olbrzymie zaległości do nadrobienia. Tintina nie znałam. No, gdzieś tak w oko wpadł jakiś mały kawałek ekranizacji, ale wpadł i wypadł.

W końcu trafiła się okazja, by bliżej przyjrzeć się temu komiksowi, bo dostałam "Kraba o złotych szczypcach". Uwaga, będę pisać z pozycji zupełnego tintinowskiego laika, co to nie zna zupełnie kontekstu. Nie wiem, skąd się wziął Tintin, dlaczego nosi pumpy i jak to się dzieje, że wszystko mu się udaje. Ach, przecież to właściwie nie tak bardzo istotne...

Fabuła "Kraba o złotych szczypcach" przeskakuje z wątku na wątek. Najpierw fałszywe dwudziestofrankówki, potem topielec, a dalej tajemniczy strzęp papieru. Trop prowadzi do statku z opiumową kontrabandą. Tintin śledzi przemytników, to samo próbują robić tajniacy-jawniacy, akcja z wyjątkową łatwością przenosi się z miasta na morze, z morza na pustynię i znów do cywilizacji. Tintin jest śmiały, profesjonalny, odważny i do tego ma farta.  Tajniacy-jawniacy są rozczulająco oderwani od rzeczywistości. Czasem miałam wrażenie, że zdolności i inteligencja jednego człowieka dostały im się po połowie.


Jednak cały ten tom ukradła postać kapitana-alkoholika. O mamuniu, jaka to zabawna postać! Hm, właściwie to zabawna i straszna, ale tym razem odpuszczam te ponure myśli związane z alkoholizmem. Kapitan Baryłka jest zwyczajnie śmieszny - i w tym pociągu do alkoholu, i w neofickiej trzeźwości rodem z AA, i w brawurowej odwadze człowieka niezupełnie trzeźwego. Świetnie wymyślona i świetnie poprowadzona postać. Przy niej nawet czarne charaktery są zaledwie szarawe.



Jak już mowa o kolorach, komiks ma przecudne kolory, troszkę przypominające mi "Amarillo". Nasycone żółcienie pustymi, piękny szafir oceanu, lazurowe połacie nieba. Nie ma niuansów, jest barwa, która raduje oko i serce.

Bardzo fajny komiks, naprawdę. Czytałam z przyjemnością, a moja trzyletnia córka miała frajdę z oglądania obrazków.


  Jeszcze słowo od mojego męża, który czyta tyle samo komiksów co ja. Określił ten tom jako naiwny w swej prostocie, ale, jak to sam potem zaraz przyznał, to przez to, że miał okazję oglądać pełnometrażowy film z Tintinem. Film ocenia wysoko, komiksowy pierwowzór wypadł po prostu blado na jego tle. Hm, w takim razie cieszę się, że nie zapamiętałam ani kawałka tego filmu.

Dziękuję za komiks wydawnictwu Egmont Polska.


"Krab o złotych szczypcach" scenariusz i ilustracje Hergé, przekład Marek Puszczewicz, tom 9. serii "Przygody Tintina", Egmont Polska, 2015.

4 komentarze:

  1. Film widowiskowy i efektowny (w sensie komputerowych czarów marów), przez co niweluje staroświeckość komiksu. Co nie zmienia faktu, że Bartek wszystkie posiadane tomy przeczytał już po kilka razy :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A, czyli film oglądał i mimo to komiksy czyta? Ależ to wspaniale!

      Usuń
  2. Tintina kocham. I mój syn też. Od niedawna, bo obejrzeliśmy genialny film (w ciągu ostatniego miesiąca chyba z pięć razy). A że film nas zachwycił, więc zaczęliśmy rozglądać się za komiksami. Zdybaliśmy w bibliotece jeden, który zawiera w sobie trzy historie. I oboje się zaczytaliśmy, bo to i fajne, i ciekawe, i zabawne. I w ogóle świetne.

    Zgadzam się - Baryłka jest boski, agenci cudni, a Tintin... trochę na ich tle blado wygląda. ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Porozglądam się za resztą Tintina, jak widać, dzieciom wciąż się podoba. Klasa sama w sobie.

      Usuń