To przez pana Paszylka sięgnęłam po tę książkę - pisał o niej w swoich "Książkach zakazanych".
Trudno mi się ją czytało - to powieść wymagająca uwagi i skupienia od czytelnika, czyli więcej czasu niż pięć minut pomiędzy jedną a drugą czynnością współczesnej kobiety. No cóż, brakowało mi tego, ale książkę przeczytałam, a po jej skończeniu zastanawiałam się, czy mi się podoba, czy nie. To intrygująca pozycja i trudno mi ją opisać.
Para młodych ludzi po tym, jak ich samochód uległ wypadkowi, trafia do domu bimbrowników. On przyłącza się do pijackiej biesiady, ona, czując, że grozi jej niebezpieczeństwo, próbuje się stamtąd wydostać za wszelką cenę. Szuka pomocy u mieszkanki domu, kobiety z dzieckiem, u swojego chłopaka, ucieka, ukrywa się, wraca, barykaduje gdzieś na strychu czy w komórce. Jak oszalałe ze strachu zwierzątko.
Późniejsze wydarzenia są mroczne, zawikłane, pełne strachu i zamętu.
O szczegółach dowiadujemy się z relacji różnych osób, ba, czasem nie dowiadujemy się wcale, tylko musimy się ich domyślać. Bo też te relacje to wcale nie relacje, tylko poszarpane, chaotyczne zdania, strzępy opowieści.
Ktoś tam kiedyś napisał mądrze o prozie Faulknera, że to zapisany strumień świadomości, dość trudny w odbiorze i ja się z nim zgadzam. Ale dobrze, że udało mi się zapoznać z Faulknerem i jego "Azylem".
Zapamiętam młodą dziewczynę, jej oprawcę Wytrzeszcza, kobietę z dzieckiem, adwokata, który uciekł od żony, bo nie mógł znieść krewetek, zapamiętam też pożar więzienia i tę cholerną kukurydzę.
Może poszukam kiedyś filmu.
Czytałam ''Dzikie palmy'' i kompletnie mnie ta książka nie porwała i jakoś zniechęciła do kolejnych tego pana:)
OdpowiedzUsuńPorzuciłam opowiadania WF, nie bylam w stanie tyle razy się koncentrować i od nowa wciągać w ten świat. Przyu dłuższych formach może będzie łatwiej. Co nie znaczy,że łatwo.
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńJa powoli kontynuuje swoje wyzwanie przeczytania książek z listy i wypożyczyłam Absalomie Absalomie tego Pana:) ciekawe czy mi się spodoba.
OdpowiedzUsuńAdwokat, ktory nie mogl zniesc krewetek - hehe. Przemysl swoj odbior swiata i literatury - prosze. On uciekl nie od krewetek, lecz od stylu zycia i ludzi, ktorymi te krewetki sa symbolem. Recenzje sie trudno pisze, szczegolnie do takich pozycji jak ta. Tobie sie srednio udalo. Tu jest mnostwo kulturowych odniesien, jak do literatury rosyjskiej, austryjackiej. No, ale sam przyznalas, ze czytanie to dla Ciebie jedynie przerwy w zyciu. Dzienniki BJ beda lepiej sie do tego nadawaly.
OdpowiedzUsuńDziękuję. Dzienniki już znam, ale poleć coś jeszcze.
UsuńPan Anonimowy za to bezsensownie nadużywał dopowiedzień. Również bez potrzeby stosował szyk przestawny, chyba żeby podkreślić swoją niezwykłą elokwencję. Łatwo być specjalistą w Internecie i jeszcze ganić innych. Gratuluje Panu Anonimowemu, że po 4,5 roku od jego wpisu skłonił mnie do wypowiedzenia się pod nim.
UsuńAnonimowy - panna pisze o Azylu, a Ty jej z BJ wyjeżdżasz. Mam nadzieję, że ludzie z taką pogardą do innych na zawsze pozostaną Anonimowi.
OdpowiedzUsuńA ja zachłysnąłem się stylem pisania Williama Faulknera . Ostatni raz zachwycił mnie w równym stopniu Wielki Gatsby
OdpowiedzUsuńF. Scott Fitzgeralda .Dzięki takim książkom życie staje się lepszym i przywraca wiarę w słowo nie tylko pisane.