Strony
▼
czwartek, 20 września 2012
Nie samymi książkami człowiek żyje, prawda?
Ale o nich przeważnie pisze na blogu, więc dziś dla odmiany napiszę o pisaniu. Napomykałam już kiedyś, że wszelkie opinie o przeczytanych lekturach oraz cytaty spisuję w zeszycie. Dopiero potem to wszystko ląduje na blogu.
Zeszyty są różne, ewoluowałam. Od zwykłego brulionu w twardych okładkach Herlitza do Paperblanks (są obrzydliwie drogie, ale jednocześnie tak cudownie piękne, że można zasłabnąć z zachwytu). Narzędzia do pisania też mi się zmieniały. Długopis, ołówek, ostatecznie stanęło na wiecznym piórze Parker (dostałam od męża, śliczne).
Pióra lubię, niekoniecznie wieczne, jakiś czas temu pokusiłam się o wykaligrafowanie (tfu, tfu, napisanie) książki kucharskiej dla pary znajomych. Co za robota! Ale wyszło pięknie. Zdjęć gotowego produktu niestety nie posiadam, bo na czas było robione i w pośpiechu pakowane. Mam za to zdjęcia próbek pisma różnymi stalówkami.
Potem dostałam jeszcze od męża komplet stalówek i obsadkę i jeszcze atrament - ale zaraz niebawem pojawił się na świecie Krzysztof i stalówki schowałam, żeby się nie bawił (hej, muszę ich poszukać!).
Ostatnio zaś, całkiem ni z tego, ni z owego, przewinął mi się przed oczami notatnik z kropkami zamiast linii i jakoś mi ta koncepcja wydała się warta wypróbowania. Znalazłam notatniki Leuchtturm1917, po czym poszukałam o nich opinii w necie, tak trafiłam bodajże na trzy strony poświęcone wiecznym piórom, zagłębiłam się i znienacka zapragnęłam nabyć wieczne pióro do kaligrafii (możność pisania bez kałamarza obok jest baaardzo wygodna).
Wyszperałam na tychże stronach, że Pilot Plumix (ew. Pluminix) się nadaje, nabyłam i piszę w aktualnym Paperblanksie tym da Vinci, pięknie. Trudniej, ale ładniej.
Dziś zaś nadszedł zamówiony Leuchturm1917, w kropki, a jakże. Pomacałam z czułością, jutro testy. Tylko już przemyśliwam nad zmianą atramentu w Pluminixie, bo bladoniebieski to nie jest mój ulubiony.
Fiksum dyrdum, jak nic. :)
Pisanie piórem, długopisem czy ołówkiem niestety odchodzi do lamusa :-(
OdpowiedzUsuńOj piękne te Twoje przybory. Sam pomysł pięknych zapisków jest już warty uwagi. Szczerze podziwiam. Ja nie używam pióra, ostatnio pisałam nim chyba w podstawówce. Na co dzień używam długopisów wszelakich. Nie przykładam też szczególnej wagi do samego pisania. Czytelnie piszę tylko wtedy, kiedy muszę, a moje notki własne są czytelne tylko dla mnie. Lubię natomiast patrzeć na wszelkie papiernicze cuda, zeszyty, bruliony, notesy. Aż z ciekawości zerknęłam na te notesy Leuchtturm1917, bo pierwszy raz spotykam się, że zamiast linii są kropki.
OdpowiedzUsuńTen wpis to przez Ciebie, napomknęłaś o moim brulionie i proszę :)
UsuńKropki są fajne, ale za gęsto rozmieszczone jak dla mnie. Albo tak się przyzwyczaiłam do innego rozstawu...
Ja całe życie piórem piszę. Kocham te od watermana i mam kilka, ale ulubione tylko jedno. Do tego obowiązkowo kolorowe atramenty - mój ulubiony to turkusowy.
OdpowiedzUsuńUwielbiam też wszelakie notesy - obowiązkowo pięknie wydane i obowiązkowo w linię, ewentualnie czyste kartki. Notes w kratkę jest dla mnie notesem już "popisanym." Nie raz się sprzedawca zdziwił proponując mi jakiś zeszyt, który odrzucałam stwierdzeniem, że ten nie, bo on jest już popisany ;) Dodam jeszcze, że jakiś czas temu ryczałam pod sklepem (ja, kobieta lat 30 i 7)bo ostatni notes z kotkiem i balonikami był mocno wymacany, a ja musiałam (MUSIAŁAM!) taki mieć. I mam. Mąż obdzwonił wszystkie sklepy i odłożyli niemacany w folii.
Zatem, Ty Aguś, jesteś mi po prostu bratnią duszą ;) Pozdrawiam i ciekawa jestem wrażeń z notesu w kropki.
O, zafiksowana jak ja :)
UsuńZ piórami to dopiero zaczynam, bo mam całe dwie sztuki. Notesy, tak, muszą być w linię, gładkie rozważałam, ale na rozważaniach się skończyło.
Notes w kropki ma kilka zad i kilka walet, rozważam zamieszczenie recenzji porównawczej z Paperblanksem w linie :)
Fiksum dyrdum, zdecydowanie:)
OdpowiedzUsuńKiedy patrzę na moje starsze dziecko, jak męczy się pisząc kulfoniaste literki, myślę sobie, że w zasadzie to bez sensu, skoro i tak wszyscy i wszystko piszemy na komputerze. Na razie jednak mu tego nie mówię...
Ja ręcznie piszę tylko służbowo, to co muszę - tylko piórem i tylko czarnym atramentem. Użycie czegokolwiek innego równałoby się bowiem niemożności odczytania moich bazgrołów ("Gryzmoł" to przy mnie mały pikuś).
Na razie się męczy, ale może później będzie z upodobaniem pisać ręcznie?
UsuńPrzy tak pięknym charakterze pisma jak Twój wcale się nie dziwię temu fiksum dyrdum.
OdpowiedzUsuńUwielbiam, po prostu uwielbiam pisać piórem, ale to wymaga czasu i odpowiedniej oprawy, więc na co dzień używam bardziej prozaicznych długopisów. Ale dźwięk stalówki płynnie przesuwającej się po papierze to jest po prostu rozkosz. :)
Wzmianki o rzeczach typu Paperblanks powinny być zakazane, wsiąkłam na pół godziny! :P
Przepraszam, ale to nie moja wina, to wsiąkanie, to wina tych notesów! :)
UsuńDługopisami też piszę - ale nimi pisze mi się jakoś tak niechlujnie, za szybko, za zamaszyście.
Co tam, do listy zakupów jak znalazł :)
Jak ja Cię rozumiem:) Też tak mam, uwielbiam mieć zeszyt/kalendarz inny niż wszyscy, uwielbiam swoje parkery, chociaż używam tylko w pracy, bo w domu - wiadomo - komputer.
OdpowiedzUsuńI teraz przez Ciebie zapragnęłam mieć czerwony wkład do parkera. Pióro do kaligrafii też muszę mieć. MUSZĘ! Wszystko przez Ciebie, bo mi przypomniałaś:)
Czerwony wkład do Parkera wypróbowałam - tak jak i zielony, czarny, granatowy i niebieski. Czarny najbardziej mi się podoba. Szkoda, że nie natknęłam się na brązowy, bo na kremowych stronach notatnika pewnie wyglądałby świetnie.
UsuńPióro do kaligrafii chcesz kupić to, co pokazywałam? Czy sama chcesz wyszukać?
Na moje bazgroły szkoda ładnych zeszytów (bo ostatnio też zaczynam od spisywania myśli na papierze - jakoś łatwiej się myśli nad kartką), ale pióro też mam ładne. Przypomniałaś mi o nim. Prezent 30tkowy. Śliczne, że hej. Tylko schowałam je jakiś czas temu, bo na macierzyńskim za mało pisałam i wciąż zasychało. Trzeba będzie przywrócić je do życia :)
OdpowiedzUsuńA Twoja fiksacja bardzo urokliwa - szkoda, że taka kosztowna :)
Och tak, kosztowna. Dobrze, że te notatniki wystarczają na trochę czasu.
UsuńPióro koniecznie odkurz. I pisz! Zachęcam :)
Cuda, cuda!
OdpowiedzUsuńPaperblanksy kocham miloscia namietna od kilku lat, co rok mam ich kalendarz, a do jakiegos czasu dopieszczam sie ich notatnikami, ale musza byc koniecznie w linie :D
Tak wiec rozumiem i podzielam fiksum dyrdum. Leuchturm1917 tez niczego sobie:)
Kalendarze nie dla mnie, bo nie używam, ale notesy są naprawdę znakomite.
UsuńPozdrawiam i cieszę się, że podzielasz pasję :)
Uroczy wpis, Agnes. Lubię wynurzenia odsłaniające takie indywidualne fiksacje - "bloger z ludzką twarzą" ;). Paperblanksy nawet mnie, facetowi, przyspieszyły bicie serca, ale zarówno estetyką jak i niestety również cenami. Ale piękne są, niektóre wprost obłędne - zwłaszcza te imitacje skór i starych opraw. Aż ociekają klimatem. Ale póki co musi wystarczyć mi wytarty do imentu (od noszzenia w plecaku) zeszyt w twardej oprawie, a jedyna papiernicza słabość, której folguję, to długopisy Parkera. Piszę na czarno, niebieski tusz mnie wkurza. Za to wiersze piszę ołówkami - i tylko miękkimi, to też jakaś wieloletnia fiksacja...
OdpowiedzUsuńAle kiedyś się odkuję i się szarpnę na taki notes, bo jak patrzę na nie to przecież nie daje się wytrzymać...
O, no proszę, i dowiedziałam się, że piszesz wiersze! Czy zamieszczałeś/zamieścisz je na blogu?
UsuńPisanie miękkim ołówkiem - próbowałam, a jakże. Dobrze sunie taki ołówek po papierze.
Co do notesu - czasem dobrze podszepnąć komuś, kto nie ma pomysłu na prezent dla Ciebie na gwiazdkę/urodziny/imieniny/inne :)
Stare (ale naprawdę stare) wiersze są na blogu; nowe tylko w szufladzie, bo po kilkuletniej przerwie w pisaniu nie mam poczucia wartości tego co tam teraz skrobię tymi ołówkami :)
UsuńWidzę, że mamy takie same upodobania, ja jestem w stanie wydać niemal każde pieniądze na zeszyt, w którym będę spisywać wrażenia z książek, filmów, pisać po prostu. I też mam pióro - Watermana, przecudowne i brązowy atrament Havana, który przenosi mnie w mój ukochany wiek XIX albo w lata 20.;-)
OdpowiedzUsuńWitaj, wspólniczko w pasji! W temat atramentów jeszcze się nie zagłębiałam aż tak bardzo, obydwa moje pióra są na naboje, więc tylko kolory zmieniałam.
UsuńTen Hawana to w buteleczce czy nabój? Jak pisze? Ile kosztuje? Brąz, ach, dopiero co wyżej Joannie pisałam o brązowym atramencie, więc nie popuszczę, opisz koniecznie wszystko!
dane obiekywne to tu na przykład :)
UsuńO, dziękuję. Teraz tylko czekać na wrażenia subiektywne.
UsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńJa sobie zakupiłam podręcznik do kaligrafii łacińskiej, obsadkę, stalówki i atrament. Parę prób podjęłam, bo wierzę, że piękny charakter pisma to kwestia ćwiczeń, w końcu dawniej tego z powodzeniem uczono w szkołach. Na co dzień piszę głównie na komputerze, ale nie podoba mi się wizja, że jak prąd padnie, to się wszyscy okażemy analfabetami.
OdpowiedzUsuńNauka idzie ciężko i w bólach, a chwilowo została zarzucona z braku czasu, ale wiary nie tracę.
O, są podręczniki do tego? Chętnie bym przejrzała, ciekawe, czy są dostępne w księgarni stacjonarnej. Jakiejś pobliskiej.
UsuńNie trafiłam na nie w stacjonarnej, ale też w sumie nie szukałam. Mam ten: http://sklep.kaligraf.eu/p/16/73/kaligrafia-lacinska-ksiazki-i-podreczniki.html
Usuńi ten:
http://images.sklepy24.pl/93807425/74/medium/kaligrafia-przewodnik-dla-poczatkujacych.jpg
Tylko tam jest głównie o historycznych stylach: antykwa, uncjała, minuskuła itp. Takie XIX-wieczne chyba też, o ile pamiętam.
Dzięki za linki, muszę to sobie przejrzeć i przemyśleć.
UsuńNa co dzień używam wyłącznie komputera. Notatek własnych nie jestem w stanie odczytać nawet ja sama- tak je szyfruję. Nie znaczy to jednak, abym nie ceniła i nie podziwiała osób potrafiących pięknie pisać odręcznie. A nawiązując do tytułu posta- Oczywiście, że nie samymi książkami człowiek żyje, bo takie życie byłoby szalenie monotonne i "papierowe", należy (moim zdaniem) przejawiać różne zainteresowania, bo to one nas rozwijają.
OdpowiedzUsuńOtóż to! Twoje zainteresowania podziwiam, czytam zawsze notki z podróży z zaciekawieniem. Widać w nich pasję :)
UsuńPiękne pismo! Nie dziwię się prośbie znajomych :)
OdpowiedzUsuńMiałam piękne pióro watermana, otrzymane w prezencie, ale gdzieś mi się zgubiło. Sama się nie pokusiłam o odkupienie ;) Ale za to mam wieczne pióro do kaligrafii z 3 stalówkami (oraz jedno na atrament ze szkła weneckiego). Jakość słaba, ale wystarczy zmienić stalówkę i od razu inaczej pismo wygląda. Kiedyś miałam ambitny plan nauczyć się kaligrafować, ale książka z ćwiczeniami leży i leży ;)
No proszę, następna z książką! Gdzie wy je kupujecie?
UsuńW Anglii ;)
UsuńYch. Daleko. :)
UsuńAgnes,
OdpowiedzUsuńpopieram tę fascynację piórami i notatnikami! I piękny ten Twój nowy nabytek kropkowany! (Ja z tych fajniejszych mam tylko Paperblanksa).
Od zawsze piszę piórem (tylko zielonym atramentem Watermana), uwielbiam wszelkie notatniki i zeszyty (w linie lub czyste). Ostatnio dostałam od przyjaciółki śliczny zeszycik z wakacji, a wręczyła mi go ze słowami: kupiłam ci, bo wśród moich znajomych jesteś jedyną, która jeszcze pisze w zeszytach!
Za 5 miesięcy znów będziemy obchodzić dzień pisania piórem - może wtedy zamieścisz tutaj zamiast tradycyjnego wpisu, faksymile Twoich notatek o ostatnio przeczytanej książce? :)
A ja o tym dniu pisałam w tamtym roku:
http://bibliog3.wordpress.com/2011/02/12/ogolnopolski-dzien-pisania-piorem/
Poszłam, poczytałam, ładne pióra masz i ładnie piszesz :)
UsuńZ zamieszczeniem notatek to bardzo dobry pomysł, bylebym tylko pamiętała o tym :)
Ja nadal najwazniejsze rzeczy spisuję ręcznie. Wolę pióra, wtedy odruchowo ładniej piszę, ale nie zawsze jest czas i możliwość.
OdpowiedzUsuńNo i proszę, jednak pisanie nie odchodzi do lamusa.
UsuńPozdrawiam!
Ja też piszę wiecznym piórem, już od jakiś 10 lat :) Uwielbiam pisać nim listy (tak, tak te prawdziwe, nadawane pocztą). Zamiast w notatnikach zapisuje cytaty w kalendarzach, ale też staram się, żeby były ładne. Teraz mam kalendarz z reprodukcjami obrazów. Aż chce się pisać! :)
OdpowiedzUsuńDużo nas, dużo - tych piszących piórami, nie spodziewałam się, że aż tylu. To bardzo miłe. :)
Usuń