Strony

czwartek, 6 marca 2014

"Blacksad. W śnieżnej bieli" Canales, Guarnido - czarny kot tylko dla pełnoletnich!


Mam takiego malutkiego literackiego bzika, bziczka właściwie - otóż im mroźniej jest w powieści, im więcej śniegu i lodu  - tym bardziej notowania powieści rosną. Kiedy zobaczyłam okładkę drugiego tomu "Blacksada", aż sapnęłam z zachwytu (nie westchnęłam, za stara jestem na sentymentalne wzdychania): zima, śnieg, zawierucha! I w tym wszystkim czarny kot. Piękne.

Środek mnie z tym śniegiem trochę zawiódł, bo nie było tyle, ile chciałam, ale mniejsza z tym, pierwszy kadr mnie zachwycił z jeszcze innego powodu. To widok pióra sunącego po papierze - Blacksad stoi na rogu ulicy i notuje, co mu w duszy gra. Notesy, pióra wieczne i ręczne notatki to moja pasja, toteż ten tom serii od razu stał mi się szczególnie bliski (dopóki nie przeczytałam... ale nie uprzedzajmy faktów).


Caneles w tym komiksie wziął na warsztat temat rasizmu i faszyzmu, szeroko komentowany w literaturze, ale chyba skąpo reprezentowany w komiksie. Kot detektyw z rasizmem styka się przy okazji rozwiązywania zagadki zniknięcia małej dziewczynki, ale jak już się styka, to na całego. Wiece, na których biały lis wywrzaskuje, zapluwając się:
"Już niedługo świat znowu będzie należał do białych, tych, których sam Bóg ustanowił na ziemi, żeby panowali nad innymi". *
Ulotki propagandowe, bary z napisem "No colored-people ALLOWED" (ej, jakich people?), Ku-Klux-Klan ze spiczastymi kapturami i płonącym krzyżem... Złe to wszystko i Canales jednoznacznie to piętnuje, ale... idzie też krok dalej, a właściwie to cofa się o krok, by mieć lepszy widok na CAŁOŚĆ sytuacji. Nie każdy bowiem pamięta o drugiej stronie, czyli o tych gnębionych i upokarzanych - w tym przypadku czarnych - którzy nienawidzą, uwaga, nie gnębicieli, a wszystkich białych, niezależnie od światopoglądu. Sensowniej byłoby napisać - nienawidzą wszystkich oprócz czarnych.

Jako kryminał noir, czym przecież "W śnieżnej bieli" jest, komiks sprawuje się idealnie przeciętnie. Intryga kryminalna mało wyrazista, taka do szybkiego zapomnienia. Co więc ma zostać w pamięci? Otóż rysunki. Oisaj zwrócił mą uwagę jeszcze na przejścia kolorów w miarę rozwoju akcji, przyznam się, że puściłam to mimo oczu, bo zafascynowały mnie szczegóły. Zresztą mam wrażenie, że i autor, Guarnido, chciał zwrócić na szczegóły uwagę, nie na kolor, cały album utrzymany jest bowiem w tonacji bieli, brązu, sepii.

Rysunki. Takie jak dumnie wyprężony ogon lisa, biorącego w posiadanie, hm, kobietę, samicę (?) na stronie 22.
 Takie jak delikatny haft na figach w kolorze śniegu. Bez podtekstów seksualnych proszę, figi okrywają zwłoki (s. 24).
 Takie jak przepiękne sceny pogrzebu w padającym śniegu, z krwistoczerwonymi różami (s. 48-49).
 Oraz ostatnie strony, śnieg w słońcu, coś, co pozwala uśmiechnąć się na koniec (s. 54-56).


Świetny pierwszy kadr, malarsko piękny ostatni. Gdzie przycisk "Lubię to"?

---
[*] "Blacksad. W śnieżnej bieli". Scenariusz: Juan Díaz Canales, ilustracje: Juanjo Guarnido, tłumaczenie: Marta Jordan, Wydawnictwo Siedmioróg, Wrocław 2003, s. 7.



Bardzo dziękuję Oisajowi za pożyczenie komiksu do czytania!

10 komentarzy:

  1. Z tego komiksu najlepiej chyba zapamiętałam postać pilota-ptaka (wronę?), który nie mógł latać, bo był ślepy. Wzruszył mnie tragizm tej postaci: ptak, który nie może latać. Pamiętam, że Blacksad obiecał mu zabrać, go do Las Vegas i fajnie do tej obietnicy nawiązuje obrazek na wyklejce na końcu komiksu.
    Podobał mi się też sposób rysowania postaci, tych zwierzęto-ludzi, z ludzkimi sylwetkami i muskulaturą - zapadł mi w pamięci obrazek, na którym widać plecy białego niedźwiedzia (jak go wieszają) - kawał fajnych, umięśnionych i futrzastych pleców ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O, na temat rysowania zwierząt, to jak autor dobiera wizerunek zwierzęcia do bohatera komiksu - to można by rozprawiać długo. W tym przypadku idealnie sprawdza się slogan - jeden obraz wart jest tysiąca słów.

      Usuń
    2. Mi się w tych komiksach chyba to dopasowywanie cech ludzkich do zwierzęcia właśnie najbardziej podoba, mam wrażenie, że wszystkie zwierzęta są obsadzone w dobrych rolach. Ale to po prostu trzeba zobaczyć na własne oczy :)

      Usuń
    3. No właśnie - choćby przykład pierwszy z brzegu - Weekly, pismak, jest wszędobylską, ruchliwą, zwinną łasicą. Idealnie!

      Usuń
  2. lubię całą serię, choć ostatni album, 5 o tytule "Amarillo", z grudnia u.r. bardzo mnie rozczarował, choć nadal jest na co popatrzeć.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A niech to! Rozczarował? Bo za mało "noir"? Mnie się podobał...

      Usuń
  3. Polecam się, cieszę się że komiks(y) się spodobały :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O, na pewno z tych cieszących się to ja jestem bardziej ucieszona. Zdecydowanie.

      Usuń
  4. Trzeba dorysować tzw. lajki... ;)

    OdpowiedzUsuń