O Iwonie Chmielewskiej wielokrotnie już tu pisałam. Uważam, że to wyjątkowa artystka - w mistrzowski sposób potrafi wyrazić całą gamę uczuć, wrażeń, pojęć, posługując się oszczędnie słowem i bogato obrazem.
"Cztery strony czasu" tylko mnie utwierdziło w przekonaniu, że jest genialna. Pani Chmielewska przedstawiła mi swoje miasto, Toruń. Jednak w przeciwieństwie do typowych przewodników (ale tych ludzkich, nie takich książeczek w formacie kieszonkowym), którzy wskazują, że w centrum rynek, na prawo zamek, na lewo rzeka - rozciągnęła swoją opowieść nie w przestrzeni, a w czasie. Miejsce jest zawsze to samo, a raczej cztery miejsca, czyli cztery mieszkania, jak cztery strony świata.
Zaglądam do tych mieszkań, przedstawionych przez autorkę pięćset lat temu, potem czterysta , znów skok o sto lat. Czasy się zmieniają, a pewne rzeczy pozostają niezmienne od setek czy tysięcy lat. Ludzie rodzą się i umierają, kochają i nienawidzą. Troszczą się o swoje rodziny, pracują, z radością celebrują święta. Bardzo lubię, gdy mam możliwość spojrzenia wstecz, na życie naszych przodków, toteż ta książka bardzo przypadła mi do serca (wiecie, zaczynam po troszeczku interesować się genealogią). Cenię pamięć i przeszłość, pani Iwona też.
Wisienką na torcie jest rysunek przedstawiający warsztat autorki, a raczej jego fragmencik. Pudełeczko z
szufladkami, a każda opisana nazwą mieszkania. Z szufladek wyglądają obrazki, z innego pudełka wychylają się głowy i ręce. To świadczy o starannym i długim przygotowywaniu się do pracy.
Wspaniała książka. Trafiła na podium w 2014 roku, pisałam o tym tutaj - jak chyba każda książka Iwony Chmielewskiej, jaką miałam okazję przeczytać.
A na koniec fragmencik:
"W tym samym czasie w pracowni autorki książek obrazkowych zza zamkniętego okna słychać huk petard. Przed chwilą przyszedł mejl z życzeniami noworocznymi z kraju, gdzie Nowy Rok trwa już od siedmiu godzin, a także z kraju, w którym Nowy Rok dopiero za siedem godzin nadejdzie. Mały piesek, który boi się wybuchów i błysku petard, co roku bardzo przeżywa sylwestra. Książka, którą jego pani właśnie kończy, musi jeszcze poczekać... Autorka nie wie, że książka ta będzie kiedyś wydana w dalekim kraju, a dzieci z tego kraju po raz pierwszy usłyszą nazwę jej miasta.""Cztery strony czasu" zostały wydane najpierw w Korei, a dopiero po trzech latach w Polsce - dodam gwoli wyjaśnienia. Ale chciałam zwrócić uwagę na coś innego. Oto kawałek ilustracji z pracowni autorki.
Stół, a na nim herbata, zeszyt z wycinkami, nożyczki, klej, kredki i pudełko. Wiecie, co jest w pudełku? Nie wiedziałam, ale pogrzebałam w pamięci i trafiłam na wspomnienie z Targów Książki w Krakowie, kiedy to pani Iwona podpisywała mi książkę. Sami zobaczcie:
Jest zeszyt z wycinkami, klej i pudełko. W pudełku mieszczą się długopisy, kredki, ołówki, mazaki - taki miniwarsztat pracy grafika.
Bardzo dziękuję za egzemplarz wydawnictwu Media Rodzina.
"Cztery strony czasu" Iwona Chmielewska, Media Rodzina, Poznań 2013.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz