Strony

sobota, 25 lipca 2020

"Loteria" Shirley Jackson, Miles Hyman


Gdy byłam małą dziewczynką, przeczytałam znalezione na półce rodziców "Poskramianie demonów" i "Życie wśród dzikusów" Shirley Jackson. Oszalałam na punkcie tych książek, chłonęłam je z wypiekami na twarzy, zaśmiewałam się, gdy trafiłam na komiczne scenki (niektóre z nich pamiętam do dziś!) i jasnym dla mnie było, że to powieści stworzone dla mnie.

Niedawno dowiedziałam się, że autorka umie nie tylko w komedię oraz satyrę i że z powodzeniem sięga w inne rejony literatury. "Wszyscy mieszkaliśmy w zamku" od dawna za mną chodzi, a póki co, trafiłam na adaptację komiksową jednego z jej opowiadań, czyli "Loterię". Co ciekawe, komiks narysował Miles Hyman, wnuk pisarki. Czy to ma znaczenie? Myślę, że tak, wszak obcowanie z autorką dało Milesowi pewne pojęcie, co jej w głowie siedziało.



Strona z komiksu
"Loteria" to opowieść o jednym dniu z życia mieszkańców małej amerykańskiej osady. To lata, hm, pięćdziesiąte XX w. (opowiadanie ukazało się w 1948r.). Liczne rodziny, ojcowie pracujący na utrzymanie, matki zajmujące się domem, ład i porządek społeczny, idylla. W tej idylli spotykają się w nocy ludzie, by na rano przygotować karteczki potrzebne do loterii. Wydarzenie to odbywa się raz w roku, biorą w nim udział wszyscy mieszkańcy, jak rok czy dwa lata temu. Krążą co prawda pogłoski, że:
"Podobno niektóre wsie już z tym skończyły" [1]
na co natychmiast pada odpowiedź:
"Nic dobrego z tego nie wyniknie" [2]
bo przecież
"Nie ma sensu wprowadzać zmian, prawda?" [3]

Miasteczko i jego mieszkańcy grzęzną w tradycji, w odwiecznych rytuałach, wklejeni w coroczną loterię jak w sieć pająka. To nieprawda, że nie pragną zmian, inaczej by to tym nie mówili. Boją się jednak wychylić, brak w nich iskry potrzebnej do wywołania rewolucji. To wyjątkowo smutne i bardzo znaczące w wymowie. Przyzwyczajenie jest drugą naturą człowieka i potrafi być jego zgubą.

Kadry z komiksu
"Loteria" to mocny tekst, bardzo zwarty i zamknięty (przy czym piszę o tym, co wyczytałam z komiksu, nie czytałam opowiadania),  tak bardzo, że trudno o nim napisać coś więcej, by nie popsuć lektury potencjalnym czytelnikom.



Plakat propagandowy
Teraz o rysunkach. Mocno ciemne plansze, zgaszone kolory, jakby do każdego dosypano czerni w proszku. Styl rysunków mocno dawny (przypomniały mi się socjalistyczne plakaty propagandowe), grube kreski konturowe, twarze takie mocne, postaci silne, zdecydowane.  Zmrużone oczy, mocne szczęki. Jedna plansza wyjątkiem, kąpiąca się kobieta jest uosobieniem miękkości, ale uwaga, jest wtedy sama. Gdy tę samą kobietę widzimy wśród innych mieszkańców osady, jej twarz staje się surowa i nieprzenikniona jak inne twarze.

Te kolory przygnębiają, bierność bohaterów przytłacza, konkluzja odbiera dech. To jeden z najbardziej przygnębiających komiksów, jaki przeczytałam i z pewnością zapamiętam go na długo.

Za możliwość wprowadzenia się w stan przygnębienia dziękuję wydawnictwu Marginesy.

---
[1] i [2] "Loteria" Shirley Jackson, rysunki Miles Hyman, tłumaczenie Mira Michałowska, Wydawnictwo Marginesy, 2020, s. 83

[3] Tamże, s. 49

4 komentarze:

  1. Ja muszę koniecznie sięgnąć po pierwotną historię najpierw... Po komiks może też sięgnę. Zobaczymy. Swego czasu prawie udało się mnie do tego przekonać Kasi z bloga "Kącik z książką"... ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Niby powinno się przeczytać pierwowzór, ale powiem ci, że jakoś w tym przypadku nie odczuwam takiej potrzeby. Wszystko już wiem.

      Usuń
  2. Ja opowiadanie czytałem jeszcze na studiach i zrobiło na mnie duże wrażenie. To taka groza nie do końca oczywista, ale i tak przerażająca.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Owszem, komiks też robi wrażenie. O rety, jakie tu mam zaległe komentarze.

      Usuń