Książka o górach, o zdobywaniu Mount Everestu, z mocno sensacyjną historią w środku. Zaczyna się absolutnie fantastycznym wstępem, gdzie autor opisuje swoje spotkanie z Johnem Perrym, człowiekiem śniegu, lodu i gór. To górnolotne, ale tak jest, opisywany Perry uczestniczył w wielu wyprawach polarnych, w tym wyprawie ratowniczej, za którą został zesłany niemalże do więzienia. Muszę to opisać, muszę, bo się uduszę. Admirał Richard Byrd, przebywając w małym lichym domku na stacji meteorologicznej Advance Base, niemalże się tam zaczadził. Perry i inni dotarli do niego z ratunkiem, zaś w "podziękowaniu" admirał nie mogąc znieść, że inni widzieli go w stanie wymagającym ratunku (chora ambicja?), skierował Perry'ego na wyprawę badawczą do tej samej chatki, z której go odratowali. Cały wic polegał na tym, że zadaniem Johna miała być obserwacja kolonii pingwinów, które właśnie się wyniosły. Mógł sobie obserwować kamienie.
Dobrze, wracając: książka jest zapisem wydarzeń, które John Perry zapisał w kilku notatnikach, a które po wielu latach trafiły do autora. Zabieg stary jak świat, który prawie zawsze się sprawdza - nie inaczej było i tutaj.
Wyprawa na dach świata Brytyjczyka, Francuza i Amerykanina w towarzystwie angielskiej arystokratki i Hindusa, do tego niemieccy naziści, yeti, śnieg, lód, brak tlenu, załamania pogody - cóż za rozkoszny konglomerat, prawda? Część opisująca przygotowania jest świetna, zwłaszcza starcie Brytyjczyka z arystokratką. Część wspinaczkowa będzie świetna dla miłośników wysokogórskich klimatów (ach, ściana gładka jak szkło, ale wepchnąłem paznokieć w rysę cienką jak włos, podparłem się małym palcem u stopy, dźwignąłem się i zdobyłem kolejne trzy centymetry góry.)
Finał emocjonujący, zaiste. Natomiast co zrobiłam po skończeniu książki? Wróciłam do wstępu i przeczytałam go jeszcze raz. Fantastyczny. No i co z tego, że Byrda ratowali Thomas Poulter , EJ Demas i Amory Waite i nikt nikogo nigdzie nie zesłał, to nie ma żadnego znaczenia.
"Abominacja" Dan Simmons, tłumaczenie Janusz Ochab, Vesper, 2020
Simmons powiadasz? Ok, przekonałam mnie, leci na półkę :)
OdpowiedzUsuńNie przekonuję, tylko piszę, jak jest. A jest naprawdę fajnie - tylko wiesz, ja już mam chyba Simmonsa wdrukowanego w krew.
UsuńA na półce nowiuśki "Piąty kier" - no na tego to w ogóle sobie ostrzę ząbki! :)
Mam tę książkę na półce i jak na razie czeka na swoją kolej.
OdpowiedzUsuńNiech nie czeka za długo ;)
UsuńNie znam tego autora.
OdpowiedzUsuńNaprawdę zachęcam, by zmienić ten stan rzeczy :)
Usuń