To jest po prostu niezwykłe, te słowa i zdania Radka Raka. On musi mieć w głowie jakoś specjalnie poukładane neurony od pisania! Dlatego takie piękne książki dostajemy do ręki.
Radek Rak drugą część cyklu Agla (a tu link do tekstu o pierwszej części) zaczął od wcale nie od tego, co dzieje się z Sofją, główną bohaterką, zesłaną znienacka na Daleką Północ. Nie nie nie. My, czytelnicy, mam sobie jeszcze poczekać. Tymczasem zagłębmy się w to, co słychać u Tymiana, chłopaczka-rewolucjonisty, którego przed zsyłką uratowała właśnie Sofja, niejako biorąc winę na siebie. Cóż, młody ma areszt domowy, dodatkowo przyspawano mu golema (coś jak elektroniczny nadzór więzienny, ale obdarzony ciałem, głosem i rozumem), ojciec chmurnie milczy, a matka załamuje ręce.
A jednak temu chłopaczkowi udaje się uciec, głównie dzięki pomocy pewnej czarodziejki, po czym trafia do Azylu, gdzie dzieją się rzeczy mocno wywrotowe.
Ale co z Sofją? Spokojnie, będzie i o niej, o pobycie w łagrze w zimnych krainach, o potężnej przemianie, jaka w niej zachodzi. Ach, jak ta dziewczyna się utwardza, jak stal hartowana w ogniu, choć przecież mroźno tam na tej Północy, jak na biegunie niemalże.
Będzie też o tym, na czym Sofji zależało najbardziej, czyli o poszukiwaniach ojca. Pojawia się uczony Maeterlinck, pojawiają się też inne persony oraz istoty (bo osobami ich nazwać nie można), robi się zdziwniej i zdziwniej. Kiedy już można się spodziewać wielkiego wyjaśniającego bum po wielkim ogniu - następuje koniec książki. I to jest mój jedyny zarzut w stronę autora: podkręcił atmosferę, ile się dało i ciach, urąbał siekierą!
Na szczęście mogę sobie przeczytać ponownie w oczekiwaniu na kolejny tom i docenić te smaczki. Na przykład nazwy i nazwiska: Krainy Boealne, Maja Ułuda, Plotyn Wernyhora - czysta poezja. A te mrugnięcia do czytelnika!
" - Ciebie, dziecko, kto wyświęcił?- Nie rozumiem.- Rozumie dobrze. Ja też mam dwa noże. Jeden na ludzi...Agla nawet nie mrugnęła.- A drugi też na ludzi. Znam.- Ech, nie umie się bawić". [s.402]
"Przeczesywała gęstwinę wzrokiem przez ponad kwadrans, zanim wypatrzyła sowę. [...]Sofja poczuła, że sowy nie są tym, czym się wydają". [s. 437]
" - Rychłoż się zejdziem znów przy blasku błyskawic i piorunów trzasku/ - zaskrzeczał ktoś po drugiej stronie.- Wpuść mnie, Gnido. To przecież ja, Tulla". [s. 499]
"Rozległo się żegotanie klucza w zamku. To ceramiczny golem przyniósł śniadanie: czarny chleb, czarną kaszankę i czarną kawę." [s. 757]Za możliwość zapoznania się z książką dziękuję wydawnictwu Powergraph. I - szczerze pisząc - zamierzam nominować Aurorę do Nagrody Zajdla. Oraz głosować. Jest tego warta.
"Agla. Aurora" Radek Rak, Powergraph, Warszawa, 2023.
Zapisuję. A z tym darem do języka to jest też czasem tak, że ktoś włada nim zacnie, ale oprócz możliwości podziwiania tego kunsztu nic innego z czytania nie wyniesiemy :P
OdpowiedzUsuńZapisz koniecznie.
UsuńCzyli to nie jest ten przypadek, o którym piszę?
UsuńNie, zupełnie nie. Zapisz i nie drąż. :D
UsuńMnie fascynuje ta alternatywna (nie)rzeczywistość tego świata.
OdpowiedzUsuńTAK, bardzo tak!
Usuń