Przeczytana w ramach akcji "Zew Zajda". I jak to dobrze, że ta akcja jest! Dzięki niej przeczytałam "Alef" wcześniej niż później.
"Agla. Alef" - tom pierwszy historii o Sofji Kluk, dziewczynie z uniwersytetu, córce naukowca. Uniwersyteckie miasto to takie, gdzie na Brackiej pada deszcz, są Planty, Rynek Główny i Collegium Maius. Jednak to nie Kraków! To inny świat, z magami, czarodziejkami, goblinami. I jednocześnie z Carem, Urzędem Bezpieczeństwa (przed którym wszyscy drżą), z rakami, istnienie których trudno sobie zdefiniować, z Cheremem, czyli dzielnicą Jomów... Ach, Galicja!
Sofja. Ileż jej się przydarza! Najpierw wyjazd ojca na wyprawę badawczą (z Maeterlickiem!) i brak perspektyw na jego powrót, potem nauki pobierane u magistry Mai Ułudy i jej towarzyszki, niebieskowłosej Ektene). Dalej już nie jest różowo, Sofja musi mocno walczyć o przetrwanie w świecie, który nagle stał się mało przyjazny. A ja nie mogłam oderwać się od czytania o tym, co przytrafia się tej silnej dziewczynie.
Radek Rak ma dar opowiadania o niezwykłych rzeczach tak, jakby to była najnaturalniejsza sprawa pod słońcem. Choćby te raki. Raki są rakami, ale są duże, mogą być w związkach z ludźmi i budzą mieszane uczucia. Sama nie wiem.
Albo Harum, przyjaciel Sofji, Jom. Jego wywody na temat tego, co jest właściwe, dobre, co jego bóg mówi o różnych aspektach życia, a co sam uważa - istne arcydzieło!
"- Jak wspaniale Jomowie potrafią żonglować słowami i wszystko wybielać.- Prawda? Na początku było słowo, a skoro słowo było u Boga i Bogiem było słowo, to człowiek zanurzając się w słowo po uszy, może za jego mocą wybieleć jak baranek". [s.173]
Potwierdzam, zgadzam się i popieram. A na półce czeka już tom drugi!
OdpowiedzUsuńJuż przeczytałam tom drugi! (jupi, jupi, jupi) - genialny jak i pierwszy.
Usuń