środa, 24 lipca 2019

[Notes] Lediberg Appeel - kalendarz A5

Kolejny produkt z firmy Lediberg, jaki miałam okazję przetestować, to kalendarz w układzie weekendowym.

Dane techniczne kalendarza

- format A5 13x21 cm
- okładka z eko-skóry w kolorze granatowym, półtwarda
- gumka zamykająca, szlufka, zakładka - wszystko w kolorze beżowym
- jasnozielona wyklejka z miejscem na dane personalne
- papier 80g/m2
- zaokrąglone brzegi kartek i okładki

poniedziałek, 22 lipca 2019

[Notes] Lediberg Appeel - notatnik A5


Z notesem z firmy Lediberg miałam już do czynienia, co prawda recenzji nie mam, ale odeślę do wideorecenzji na kanale Tuzand. W skrócie - wizualnie piękny, ale papier słaby.
Tak się jednak stało,  że na Warszawskich Targach Książki trafiłam na stoisko firmy Lediberg, gdzie zapewniono mnie, że ten parametr znacząco się poprawił. Dobrze, dobrze, każda pliszka swój ogonek chwali - pomyślałam. Jak jest w istocie? Poczytajcie!

poniedziałek, 15 lipca 2019

"Vademecum złego ojca" Guy Delisle


Zakupione na Dzień Ojca, bo czyż istnieje bardziej odpowiedni tytuł na ten dzień? Zacznę trochę naokoło. Znacie fanpage (i stronę) Bloga Ojca? Prowadzi je osoba, która świadomie podchodzi do rodzicielstwa, edukuje, wspiera, tłumaczy, cały czas mając na uwadze dobro dziecka, zarówno fizyczne, jak i psychiczne. Oprócz tego wrzuca jeszcze śmieszne rodzicielskie memy, ale o to mniejsza.

sobota, 13 lipca 2019

"Kwiaty dla Algernona" Daniel Keyes


Książki takie jak te cofają mnie w czasie. Nie pamiętam, ile miałam lat, kiedy przeczytałam opowiadanie Daniela Keyesa "Kwiaty dla Algernona", ale chyba byłam nastolatką, głodną świata, wrażeń i przemyśleń. I bach, w ten młody umysł wdarł się Keyes ze swoim opowiadaniem o mężczyźnie poddanym eksperymentowi naukowemu. To było jak cios pięścią w splot słoneczny, odebrałam opowiadanie bardzo emocjonalnie i bardzo je przeżyłam.
Teraz mam lat 40+ i właśnie przeczytałam książkę. Szoku nie było, trudno o szok, gdy się zna zamysł autora. Ale! To przecież wciąż jest odurzające, ten pomysł, że da się człowieka naprawić skalpelem...

piątek, 12 lipca 2019

"Mały Princ", czyli "Mały Książę" po śląsku. Antoine de Saint-Exupéry


Mieszkam na Śląsku od wielu lat i całkiem nieźle rozumiem, gdy ktoś mówi po śląsku. Tak przynajmniej myślałam, gdy słuchałam rozmów w rodzinie czy sięgałam po książki Marcina Melona (tylko fragmenty), Moniki Kassner czy Marty Matyszczak.

"Mały Princ" w przekładzie Grzegorza Kulika trochę sprowadził mnie na ziemię, bo lektura wcale nie była łatwa. U pani Moniki czy pani Marty po śląsku są jedynie fragmenty, toteż pomiędzy jednym a drugim dialogiem można złapać oddech.
"Mały Princ" nie daje wytchnienia, od razu jesteśmy zanurzeni w języku śląskim po czubek głowy.

wtorek, 9 lipca 2019

[Notes] Notatnik i okładka Archie's Calligraphy B5


Podczas tegorocznego Pen Show Poland miała miejsce premiera notatnika marki Archie's. O blokach do kaligrafii tej samej firmy pisałam już na blogu: tu notka (świetny papier). Producent tym razem wymyślił i zaprojektował coś dla miłośników notesów, tych, co prowadzą Bujo czy dzienniki. Produkt składa się z dwóch odrębnych części: skórzanej okładki i oraz dopasowanego rozmiarami notatnika. Po zapisaniu notesu można go wyjąć i do okładki włożyć kolejny. Można też zakupić sam notes, albo samą okładkę.

środa, 3 lipca 2019

[Zew Zajdla] "Łzy Mai", "Spektrum" Martyna Raduchowska


Przeczytałam obie części według zaleceń autorki (udało mi się z Martyną chwilę pogadać na WTK, na stoisku Uroborosa), w kolejności takiej, jak było wydane. Choć potem, na panelu Hardej Hordy, zdaje się, że się trochę poddała i przyznała, że można przeczytać też samo "Spektrum" (zwłaszcza jeśli ktoś bierze udział w ZZ i ma mało czasu na wszystko), uczciwie jednak uprzedziła, że odbiór tej powieści może być nieco spłycony i okrojony. I tak jest istotnie.

Tematem obu powieści jest to, że androidy marzą o elektrycznych owcach (mspanc), czyli rozważania o istocie człowieczeństwa.

wtorek, 2 lipca 2019

[Zew Zajdla] "Woda na sicie. Apokryf czarownicy" Anna Brzezińska

Ta książka mnie zaskoczyła. Twórczość Anny Brzezińskiej znam właściwie tylko z opowiadań o babuni Jagódce, co prawda zakupiłam też "Córki Wawelu", ale - jak to bywa z kupionymi książkami - wciąż leży na półce i czeka na swoją kolej. "Woda na sicie" też by pewnie leżała i czekała, gdyby nie Zew Zajdla.

Ta powieść to zapis zeznań starej kobiety, przesłuchiwanej przez inkwizycję. Już, już chciałam napisać "średniowieczną hiszpańską inkwizycję", ale nie. To nie jest średniowiecze, jakie znamy, to świat oparty na tej epoce, ale jednak fantastyczny, choć wcale tak z początku nie wygląda. Trzeba się wsłuchać (wczytać) w to, co mówi podczas przesłuchań kobieta, by pojąć nieco świat, w jakim ona żyje.

Od czego by tu zacząć? Od świata? Od kobiety? Od inkwizycji? Od początku czy od końca? Od treści czy formy? Bo wszystko jest ciekawe.  Zacznę więc od środka.