poniedziałek, 22 lipca 2019

[Notes] Lediberg Appeel - notatnik A5


Z notesem z firmy Lediberg miałam już do czynienia, co prawda recenzji nie mam, ale odeślę do wideorecenzji na kanale Tuzand. W skrócie - wizualnie piękny, ale papier słaby.
Tak się jednak stało,  że na Warszawskich Targach Książki trafiłam na stoisko firmy Lediberg, gdzie zapewniono mnie, że ten parametr znacząco się poprawił. Dobrze, dobrze, każda pliszka swój ogonek chwali - pomyślałam. Jak jest w istocie? Poczytajcie!



Dane techniczne notatnika

- format A5 13x21 cm
- ilość stron - 192
- okładka z zielonej ekoskóry z wzorem, półtwarda
- zamknięcie na beżową gumkę
- szlufka z beżowej gumki
- zakładka z beżowej wstążeczki
- zaokrąglone brzegi stron i okładki
- gramatura papieru 80g/m2
- liniatura - kratka w zielonym kolorze, z  marginesami
- kieszonka na luźne kartki z tyłu
- szara wyklejka z kolorowym wykończeniem
- okładka zawiera do 50% jabłkowej celulozy
- papier zawiera do 35% jabłkowej celulozy

Wrażenia estetyczne

Już okładka, zielona, z zielonymi jabłkami, plus informacja, że do produkcji wykorzystano jabłka,  poprawia nastrój (lubię zieleń).
Lubię zaokrąglone krawędzie, lubię też, gdy papier nie jest śnieżnobiały. Tu papier jest jakby zielonkawy (ale jaśniutki!) z drobniutkimi  kropeczkami - wyobrażam sobie, że to zmielone skórki i pestki od jabłek. Ogółem - notes przyjemny dla oka.
Bardzo dobrze wygląda gładka ramka na każdej stronie i jabłuszkowe logo u góry. Wyklejka z zieloną "tęczą" śliczna!

Wrażenia z użytkowania

Zacznę od papieru, bo, jak się okazało, na stoisku Lediberg mieli rację. Papier jest naprawdę lepszy, jeśli chodzi o używanie pióra wiecznego. Zero przebijania, prześwitywanie znikome i to tylko przy mokrych piórach.
Pisałam różnymi piórami i różnymi atramentami, z żadnym nie miałam problemu oprócz tego, że rozmazałam sobie atrament na słabo wyschniętym napisie. To było pióro z fleksem, podające sporo atramentu i mocno wciskające się w papier. Spieszyło mi się, żeby odwrócić kartkę i zobaczyć, co po drugiej stronie, no i rozmazałam.
Uwaga dla kaligrafów - papier pozwala na kreślenie naprawdę włosowatych linii. Co prawda nie sądzę, by ktoś w takim notesie pisał stalówką w obsadce (a dlaczego, napiszę potem), ale chciałabym to odnotować.
Papier, z racji nieco zielonkawego zabarwienia, zmienia odrobinę kolory użytych atramentów.

Bardzo lubię te wszystkie ułatwiacze: gumkę, szlufkę, zakładkę, kieszonkę, na wyklejce miejsce na wpisanie danych adresowych.

Notatnik niestety - mimo że szyty - nie rozkłada się na płasko, szkoda, bo nie lubię, gdy trzeba pomagać sobie drugą ręką podczas pisania. No i stalówką się nie popisze, stalówka wymaga płaskiego papieru.
Minusem jest również to, że tekturowa okładka szybko się brudzi. Swój notatnik właściwie tylko przekładałam z miejsca na miejsce i zapisałam jedną stronę, a już tył okładki przybrudzony.
Sugerowałabym też zmianę gumki na szerszą, ta, która jest,  może zbyt szybko się rozciągnąć. 

Podsumowanie

Bardzo ciekawy, ekologiczny notatnik z naprawdę znakomitym papierem. Atrakcyjny wizualnie. Mimo pewnych wad warto po niego sięgnąć.

Zdjęcia


Okładka notesu z obwolutą

Wyklejka notesu

Kieszonka z tyłu
Próbki pisma z przodu
Próbki pisma z tyłu
Rozkładanie się notesu (raczej zamykanie)

Za udostępnienie notatnika do testów dziękuję firmie Lediberg. Na ich stronie, a raczej podstronie, https://www.appeel.pl/, można poczytać  o tych notesach.
Planuję jeszcze recenzję kalendarza tej marki, koniecznie zajrzyjcie tu jeszcze!


2 komentarze: