Nie ukrywam, skusił mnie napis na okładce "Pierwszy tom nowej serii z porucznik Lucią Guerrero". Tak! Brakuje mi kobiet w kryminałach, kobiet rozwiązujących zagadki kryminalne i prowadzących śledztwa (panna Marple, major Anastazja Kamieńska czy Julia Dobrowolska Grzegorzewskiej to za mało), dobrze więc, że pojawiła się Lucia.
Powieść zaczyna się mocnym uderzeniem - oto porucznik Guerrero wspina się na wzgórze w strugach deszczu, by na szczycie, na jednym z trzech krzyży, dostrzec swojego współpracownika, a właściwie partnera. Tu się zatrzymam na chwilę, bo bardzo mocno sobie to wyobraziłam. Będąc na południu Francji miałam taką kalwarię na wyciągnięcie ręki na klasztornym dziedzińcu, a z Francji do Hiszpanii, gdzie dzieje się akcja, daleko nie jest, może to wyglądać podobnie.