niedziela, 29 listopada 2015

[Notes] Paper-Oh® Quadro Black on Grey

 

 Dziś na tapecie notatnik Paper-Oh® Quadro Black on Grey.


Całkiem świeżutki nabytek, na tyle intrygujący, że chyba warto mu się przyjrzeć. Dlaczego intrygujący? Ano dlatego, że Paper-Oh® to marka stworzona przez specjalistów z Paperblanks, a wiadomo, że Paperblanks to notatniki najwyższej klasy. Musiałam to sprawdzić!

Dane techniczne:
1. Format B5, 176x250 mm.
2. Liczba stron - 112.
3. Liniatura - linie co 7,5 mm z marginesem z obu stron 11 mm.
4. Okładka - kartonowa, sklejona z dwóch warstw: spodniej czarnej i wierzchniej szarej z wyciętymi kwadracikami.
5. Zamknięcie - klapka zamykana na dwa magnesy.
6. Papier bezkwasowy, z lasów wiecie, tych uczciwie zarządzanych. Kolor kremowy. Piszą, że nie jest dodatkowo powlekany, a żeby uzyskać satysfakcjonującą gładkość, przepuszczają dodatkowo przez prasę. Co do gramatury, nigdzie nie znalazłam informacji na ten temat.

sobota, 28 listopada 2015

"Ptaki" - kolorowanka dla dorosłych

Wygląda to tak, jakby wydawca po wypuszczeniu na rynek "Roślin kwitnących" przejrzał to, co wydał, zauważył błędy i w "Ptakach" je poprawił czy wyeliminował.

Czepiałam się w "Roślinach...", że w indeksie są tylko łacińskie nazwy, a tu proszę, są i łacińskie i polskie. Świetnie! Zaoszczędziło mi to sporo czasu, bo pewnie znów zagłębiłabym się w internet, żeby sobie to wyszukać.




Po drugie, plansze do kolorowania są przygotowane nieco inaczej. Nie poprzestano tylko na zdjęciu koloru, ale grafik usiadł i przygotował plansze, zdejmując nadmiar drobnych szczegółów i ujednolicając kontury. To mi się podoba!

Mniej już podoba mi się  to, że te rysunki z ptakami są takie piękne. Niepodobieństwem jest pokolorowanie białych ptaków tak samo - przynajmniej dla mnie. Ale za to można się naoglądać a naoglądać. Można też puścić wodze fantazji i nie trzymać się kurczowo wzoru (właśnie stąd się wzięły fioletowe gałęzie).

Super album, piękne te ptaki. Wolę chyba oglądać niż kolorować. A kto zgadnie, co za ptaka wybrałam do kolorowania na samym początku? I dlaczego?

P.S. Najmłodsi też mogą spróbować swych sił, ależ proszę bardzo!



















Bardzo dziękuję wydawnictwu Vesper za egzemplarz kolorowanki!

piątek, 27 listopada 2015

"Sodomion" Jacek Inglot - miłość i seks w przyszłości



"Sodomion" jest zbiorem opowiadań o jednym wspólnym mianowniku: jak będziemy radzić sobie z uczuciami w przyszłości.
Trochę to temat po macoszemu traktowany w literaturze s-f, autorzy wolą się skupić na podróżach w czasie czy spotkaniach z obcymi, a uczucia czy seks są rzadko wspominane - pomijam tu takie kurioza jak "Wschodzący Eros" Resnicka. A przecież miłość i seks oraz towarzyszące im emocje to wyjątkowo ważne motory napędowe ludzkich działań. Mogą ulec wynaturzeniu czy przeobrażeniom? Mogą! Mogą zostać całkiem zapomniane? Chyba raczej nie...

W zbiorze dostałam jedenaście opowiadań. Większość z nich trzyma się Ziemi, ale są i takie, gdzie autor przeniósł mnie w kosmos - przyznam się od razu, że te właśnie opowiadania: "Śniąc o Dulcynei" i "Powrót robinsona" najbardziej przypadły mi do gustu. Zwłaszcza ten drugi tekst, pełen melancholii, poczucia winy i wewnętrznych rozliczeń. Ten samotny robinson przypomniał mi "Tak bardzo chciał być człowiekiem" Markowskiego, a utwór ten swego czasu mocno mnie chwycił za serce i umysł, echa tego uścisku tkwią we mnie do dziś. Już za samo to przypomnienie należą się autorowi podziękowania.

W reszcie opowiadań Jacek Inglot  analizuje kierunki, w jakich może rozwinąć się społeczeństwo / system społeczny / ludzie. A czasem też bawi się konwencją horroru, czego przykładem są "Konsumenci" czy "Umieraj z nami". On się bawi, a mnie to nie bawi, taki już mój czytelniczy los, że horrory to nie moja bajka.

Świetnie wychodzą autorowi te opowiadania, w których dotyka sedna problemu, czyli właśnie uczuć. "Kochaj swoją Celię" na przykład. Czy rzeczywiście przeniesiemy swoje uczucia na maszyny z braku osób odpowiednich do pokochania? Zaprogramowana wzajemność nam wystarczy? Sądzę, że w takiej formie, jaką zaprezentował autor, nie (Celia jest mechaniczną lalą), ale gdy w grę wejdzie autentyczna sztuczna inteligencja, może być różnie.
"Śmierć Tristana" jest tak ciepłą, romantyczną historią, że aż włączył mi się tryb wzdychania. Ach, te nieśmiertelne miłości.

Mocne punkty zbioru to pierwsze i ostatnie opowiadanie. "Grono" pokazuje mocno karykaturalny obraz przyszłości, gdzie seks gra pierwsze skrzypce. Niewesoła jest konkluzja, że gdy się z życia wyruguje miłość, świat stanie się pusty. A "Turystka" zawiera bardzo ciekawe i niestety gorzkie przemyślenia na temat społeczeństwa.
Cywilizacja rozpada się na dwie kultury: starych, gustujących w "mocnych" emocjach, oraz młodych, dla których najmniejsze nawet objawy przemocy są nie do przyjęcia.[...]
Młodzi jednosystemowcy [...] mdleli ze strachu i dawało się zrobić z nimi wszystko.[...] [Gabi] była homo hodiernus, człowiekiem dzisiejszym, istniejącym tylko w nieustannym "teraz", jakby zapętlonym w maszynie czasu. Przyszłości po prostu miało nie być.*

Dobrze się bawiłam,  natrafiając tu i ówdzie na literackie nawiązania: czy to do Lema, czy Strugackich, czy (najoczywistsze, bo tytułowe) do Biblii. Dobrze się bawiłam w ogóle czytając zbiór, bo Jacek Inglot pisze - hm, nie do końca wiem, jak to ująć - przejrzyście, przezroczyście, nienagannie warsztatowo (jeden drobny błąd to tyle co nic). Można się bez przeszkód skupić na tym, co pisze, a nie jak (bo czytam właśnie Moersa i powiem, że czasami to, że tak bardzo widać język powieści, odrobinę przeszkadza).

Teraz przydałoby się jakieś podsumowanie, prawda? Takie coś, na co niecierpliwy czytelnik, specjalista od pierwszego i ostatniego akapitu, może od razu rzucić okiem. Coś w stylu "czytać czy nie czytać?". No to proszę bardzo:

Czytać. 


Sama chętnie bym sprawdziła coś dłuższego, nie opowiadania. Krótkie formy bardzo lubię, ale to dłuższe bardziej mi zapadają w pamięć.

Na koniec parę słów o okładce, muszę, inaczej się uduszę. Otóż mocno zwraca uwagę na siebie i równie mocno nie pasuje moim zdaniem do okładki. Nie podoba mi się, ale poświęciłam chwilę na zanalizowanie przyczyn niechęci i wydaje mi się, że wiem, skąd to. Istnieje pewien pierwotny lęk przed wężami u naczelnych, przed pełzającymi, łuskowatymi stworami z rozdwojonym językiem, lęk wdrukowany genetycznie w mózg. Toteż sporo osób, spojrzawszy na okładkę, pomyśli sobie "ależ obrzydliwa". Weźmie do ręki albo splunie ze wstrętem, ale w jakiś sposób zwróci uwagę. Czy taka była intencja, panie Wysocki?

Jeszcze chciałam podziękować za egzemplarz książki, tylko że nie wiem, czy zawdzięczać go wydawcy, czy autorowi, bo dostałam go od koleżanki, toteż, żeby nie było niejasności: dzięki, Ola!

Edit: dorzucam na prośbę spis opowiadań.
1. Grono. Krótka story o miłości
2. Kochaj swoją Celię (z  " Bohaterowie do wynajęcia: Dwanaście najbardziej zwariowanych opowiadań w historii SF!", 2004)
3. Powrót robinsona (NF 2000)
4. Śniąc o Dulcynei (ukazało się wcześniej w "Archowum XXI: Najlepsza fantastyka z konkursu Machiny", 1990)
5. Sodomion ("czyli Prawdziwa Istność Bytu" NF 1990)
6. Mała Nikita (Fenix 1992)
7. Umieraj z nami (z antologii "Czarna msza", 1992)
8. Konsumenci (Fenix 1993)
9. Inquisitor (NF 1993 jako fragment powieści która ukazała się 1996 w wyd. Rebis)
10. Śmierć Tristana (SF 2001)
11. Turystka
 ---
*- "Sodomion" Jacek Inglot, Uroboros, Warszawa 2015, rysunki Wacław Wysocki, s. 330.
Sodomion [Jacek Inglot]  - KLIKAJ I CZYTAJ ONLINE

czwartek, 26 listopada 2015

Zaproszenie na spotkanie z Adamem Wajrakiem w Katowicach


Katowice są pierwszym miastem tournee Adama Wajraka po Polsce promującego jego najnowszą książkę "Wilki" - 1 grudnia odbędą się dwa spotkania z autorem.

Adam Wajrak, ulubiony dziennikarz przyrodnik Polaków, mieszkaniec Puszczy Białowieskiej, w swojej najnowszej książce zatytułowanej "Wilki" opowiada o latach tropienia wilków i przyjaźni z tymi najbardziej fascynującymi drapieżnikami Europy. 

Zapraszamy na spotkania z Adamem Wajrakiem w KATOWICACH inaugurujące trasę promocyjną "Wilków":

  • 1 grudnia (wtorek) start o godzinie 10:00 w Filii nr 3 Miejskiej Biblioteki Publicznej w Katowicach, ul. Gliwicka 93 - spotkanie z młodzieżą
  • 1 grudnia (wtorek) godz. 17:00 w Filii nr 12 Miejskiej Biblioteki Publicznej w Katowicach, ul. Witosa 18 b - spotkanie z dorosłymi
Jeśli zaś ktoś mimo chęci nie będzie mógł uczestniczyć w spotkaniu,  będzie mógł przeczytać na fanpage'u Śląskich Blogerów Książkowych relację z tego wydarzenia, jedna z naszych koleżanek tam się wybiera i z pewnością podzieli się wrażeniami.

P.S. Pamiętajcie, że powyższy post jest postem konkursowym, w nim można szukać pierwszego słowa z hasła.



środa, 25 listopada 2015

Konkurs z Wajrakiem!

Dzisiaj na kilkunastu blogach ŚBK ukaże się podobny post z zapowiedzią konkursu. Zapamiętajcie dobrze te blogi, bo to na tych stronach JUTRO musicie szukać wskazówek do odgadnięcia konkursowego hasła.

Ale po kolei:
Konkurs Śląskich Blogerów Książkowych rozpocznie się 26.11.2015, ale dzisiaj zaprezentuję jego przebieg i zasady, na jakich będzie się opierał.
 "Konkurs  z Wajrakiem" będzie polegał na tym, aby odnaleźć w ZAMIESZCZONYCH JUTRO wpisach, na blogach ŚBK słowa - klucze, które ułożą się w hasło konkursowe.
Hasło to trzeba będzie wysłać na adres mailowy ŚBK: silesiabook@onet.pl
Nie powiem Wam, jakich słów trzeba szukać, nie martwcie się jednak, słowo - klucz będzie bardzo wyraźnie zaznaczone i łatwe do znalezienia. Idąc po śladach, klikając na odpowiednie słowa, będziecie przechodzić od bloga do bloga, aż w końcu traficie na fanpage Śląskich Blogerów Książkowych na FB. To będzie dla Was sygnał, że ułożyliście całe hasło. Następnym krokiem będzie wysłanie hasła na adres mailowy podany wyżej. Dla ułatwienia konkursu, proponuję zacząć poszukiwania na moim blogu. Potem powinno pójść Wam jak z płatka.

Regulamin
1. Konkurs z Wajrakiem organizowany jest przez grupę ŚBK
2. Sponsorem nagród jest Wydawnictwo Agora
3. Nagrodą w konkursie jest książka "Wilki" Adama Wajraka
4. Konkurs trwa od 26.11.2015 do 01.12.2015.
5. Wyniki zostaną ogłoszone dnia następnego, czyli 02.12.2015.
6. Odpowiedzi na zadania konkursowe proszę wysyłać na adres:silesiabook@onet.pl
7. O wygranej w konkursie decyduje kolejność zgłoszeń. Wygrywa DWUNASTA od KOŃCA osoba.
8. Pod uwagę brane będą tylko prawidłowe odpowiedzi wysłane drogą mailową, sygnowane własnym imieniem i nazwiskiem
9. Nagroda zostanie przesłana na adres podany przez zwycięzcę. W przypadku nieodebrania nagrody organizatorzy konkursu mogą wyłonić innego zwycięzcę lub przeznaczyć nagrodę na inne cele.
10. Biorąc udział w konkursie, zgadzają się Państwo na przetwarzanie podanych przez siebie danych osobowych przez organizatora Grupę ŚBK oraz Wydawnictwo Agora, zgodnie z Ustawą o ochronie danych osobowych z dnia 29 sierpnia 1997 r (Dz. U. nr 133 poz. 883) - które zostaną wykorzystane jednorazowo.
11. Wysyłka tylko na terenie Polski

Zadanie konkursowe:
Ze słów - kluczy podanych na blogach ŚBK ułóż hasło konkursowe.

wtorek, 24 listopada 2015

[Kriss de Valnor] "Wyrok walkirii" Sente, de Vita

Na okładce Kriss jest sobą, ale zanim zaczęłam się porządnie cieszyć, doczytałam, że okładkę rysował Rosiński. Cudownie! Niestety.
Okładka piękna i przewrotna, w połączeniu z tytułem odsłania całą historię, ale czy istotnie CAŁĄ? Widać, że kobieta spada, popchnięta ręką strażniczki, w otchłań. Znam już wyrok walkirii? Nawet jeśli, to warto przeczytać, jak do tego doszło.

Niepokorna Kriss, jak tylko walkirie na chwilunię odwracają wzrok, próbuje zwiać, mamrocząc pod nosem:
"Nikt nigdy nie zdołał zatrzymać w więzieniu Kriss  de Valnor... i nie widzę powodu, dla którego miałoby się to udać walkiriom!"

niedziela, 22 listopada 2015

[Kriss de Valnor] "Nie zapominam o niczym" Sente, de Vita


Ha! Thorgalowa seria powraca na Dowolnika! 


Kto pamięta Kriss de  Valnor, piękną, ambitną i śmiertelnie niebezpieczną  czarnowłosą niewiastę, ręka w górę. Kto myślał, że zginęła w tomie "Kriss de Valnor"? Ja. Autorzy zostawili ją, żeby własną bujną piersią osłaniała ucieczkę rodziny Thorgala, no i jej syna z nimi. Teraz Kriss budzi się jak ze snu, wleczona przed oblicze bogini Freyji. Trybunał Walkirii ma zdecydować, czy Kriss spędzi resztę życia w piekle, czy w Walhalli.
Bogini ma wysłuchać opowieści wojowniczki o jej przeszłości, bo może kryje się tam coś, co oprócz tego ostatniego heroicznego czynu świadczyłoby o tym, że kobieta nie jest do gruntu zła.

sobota, 21 listopada 2015

"Plusk!" - gra towarzyska nieplanszowa z wariacjami rehabilitacyjnymi

Dziś chciałam zaprezentować grę od wydawnictwa Egmont. Trudno nazwać ją grą planszową, bo nie wymaga żadnej planszy, jedynie kawałka równej powierzchni.

W małym zgrabnym blaszanym pudełku znajdziemy trzydzieści drewnianych klocków w różnych kształtach i kolorach, woreczek z kropelkami wody (cudne niebieskie plastikowe kryształki, obiekt pożądania moich dzieci) oraz instrukcję.

Jak się gra? Prościzna. 

 

Dobieramy klocki  z pudełka, a potem zaczynamy układać wieżę. Ale uwaga, nie układamy swoich klocków, każdy gracz ma bowiem ze swojego zbioru dać klocek sąsiadowi po lewej  i to sąsiad ma go ułożyć na stosie! Dlatego daje się klocki trudne, bo jak sąsiadowi drgnie ręka i wieża się zawali, to się dostaje punkt, czyli kropelkę wody - stąd nazwa gry "Plusk!". A pechowy sąsiad dostaje klocki, które zrzucił (nie wszystkie, maksymalnie trzy, resztę odkłada się do pudełka). Wygrywa ten, który najszybciej pozbędzie się wszystkich klocków.
Gra dobra na towarzyskie spotkanie, dla dorosłych i dla dzieci. 

czwartek, 19 listopada 2015

Rozwiązanie trzynastkowego konkursu ! "Zasługa nocy" ma już nowego właściciela!


Bardzo dziękuję wszystkim biorącym udział w konkursie. Okazało się, że tak naprawdę piątek trzynastego jest czarno przereklamowany, naprawdę. To miły i łagodny dzień, dzieją się sympatyczne rzeczy, rodzą się super chłopaki i dziewczyny, można sobie poczytać książkę i tak dalej.

Daleko bardziej straszny jest czwartek dwunastego. Mąż jak czytał, przejął się straszliwie losami Un café con libros. Toteż właśnie do niej wędruje książka "Zasługa nocy"!





Gratulacje! Fanfary! Oklaski!






środa, 18 listopada 2015

"Ewangelia według Lokiego" Joanne Harris


Sama zrobiłam sobie krzywdę, czytając książkę przez pryzmat moich oczekiwań. Bo wiecie, przeczytałam zapowiedź, a tam: że Loki, bóg oszustwa, że bogowie skandynawscy, że Odyn, że Thor, że walki, przepychanki, że cała mitologia będzie. Och, będzie się działo, mówię sobie.

Jakoś do tej pory nie miałam farta do porządnej książki na ten temat. Byli "Synowie boga", ale kiepsko to było napisane. Był komiks "Kłamca. Viva l’arte" Ćwieka – ale on również zupełnie mi nie podszedł. Myślałam, że ta mitologia nie jest dla mnie, ale trafiłam w końcu na serię Thorgal, gdzie ta mitologia jest właściwie osią przygód Thorgala i jego rodziny. Podana do tego ładnie i z ekspresją. Sporo się z tej serii dowiedziałam i zainteresowali mnie ci bogowie. Okazali się podobni do bogów greckich i rzymskich, z ich waśniami, wadami, zaletami i żywym usposobieniem (cieszę się, że onegdaj wpadła mi w ręce „Mitologia” Parandowskiego i przykuła do siebie na długie godziny).

poniedziałek, 16 listopada 2015

"Jedwabnik" Robert Galbraith


Ach! Och!


Nie wiem, jak to ująć, ale podczas czytania tego kryminału przeżyłam obłędnie satysfakcjonujący moment rozpoznania, olśnienia i zachwytu. Wiem, wiem, to dziwne, mógłby ktoś powiedzieć, to tylko kryminał, nic specjalnie wartościowego. Nie szkodzi.

Zanim ten moment opiszę, krótko o samej książce. To druga książka autorki J.K, Rowling (tak, ta od Pottera), gdzie głównym bohaterem jest jednonogi prywatny detektyw, Cormoran Strike. Postać to na tyle charakterystyczna, że dobrze go sobie zapamiętałam z pierwszego tomu i gdy nadarzyła się okazja przeczytać drugi, bez wahania z niej skorzystałam.

piątek, 13 listopada 2015

Trzynastkowy konkurs! Wygraj "Zasługę nocy"!

Dziś piątek trzynastego, a ja właśnie wczoraj opublikowałam  post o numerze 1300 (nie liczyłam, gdzieżby, bloger podpowiada takie rzeczy). Uważam, że to znakomita okazja, żeby urządzić mały konkurs. Do wygrania:

 "Zasługa nocy" Mateusza M. Lemberga 


Witczak, komisarz stołecznej policji: detektyw, jazzman i samotnik w trudnej relacji z kobietą o mrocznej przeszłości. Tymański, policjant, wdowiec, nieustannie godzący skomplikowane życie rodzinne z zawodowym awansem. Cynowska, dziewczyna, która do policji przyszła z fundacji Itaka, gdzie po traumatycznych doświadczeniach poprzysięgła ścigać przestępców do upadłego. Prokurator Malicka, ambitna profesjonalistka, pełna ciepła mimo nieudanego związku z oficerem służb wewnętrznych.Policjanci, ale też zwykli ludzie z problemami, muszą zmierzyć się z tajemniczą serią zbrodni. Próbują wyjaśnić sprawę znalezionych zwłok trzech mężczyzn, którzy giną w zadziwiających okolicznościach. Wikłają się przy tym w szereg niebezpiecznych wydarzeń, które kładą się cieniem również na ich prywatność.

Co trzeba zrobić, by wygrać? Napisać mi w komentarzu, czy piątek trzynastego jest pechowy, czy wręcz przeciwnie, szczęśliwy, a może ta data nie ma żadnego znaczenia? Czas: do 18 listopada, środa, godzina: 23:59.
Następnie poproszę mojego męża, ażeby wybrał odpowiedź, która będzie najbardziej. :)

Wysyłka na terenie Polski. Powodzenia!

P.S. Można też polubić stronę bloga na FB, o tutaj: Dowolnik. Można, nie jest to żaden warunek udziału w konkursie. :)

czwartek, 12 listopada 2015

"Okręt / Das Boot" Lothar-Gunther Buchheim

Ponad dwadzieścia pięć godzin słuchania. Nie wysłuchałam do końca. Ale recenzję pozwolę sobie popełnić, dla potomnych, a także dla siebie samej w przyszłości.

Tytułowy okręt jest niemieckim statkiem podwodnym, wypływającym z bazy. Jego misją jest walka. Ma odnaleźć i zatopić jak najwięcej statków alianckich, a przy tym ma unikać niszczycieli. Prościzna. I tak to się właśnie dzieje: pływają, szukają, unikają. O tym wszystkim opowiada narrator, jeden z oficerów na okręcie.

Muszę przyznać, że książka jest świetnie napisana.


wtorek, 10 listopada 2015

"Aldebaran" 1. Zagłada 2. Blondynka - Leo


Zastanawiałam się, czy jest sens pisać o cyklu, który ledwie zaczęłam (mam przeczytane dwa tomy i brak perspektyw na resztę), ale sama siebie zbeształam. Oczywiście, że jest sens, trzeba napisać, zanim się zapomni.

Teraz uwaga: zamykamy oczy i przenosimy się w przyszłość.

 

 Ludzkość szuka miejsca w kosmosie, bo Ziemia stała się zbyt ciasna. Znajduje cudowną, idealną planetę, prawie identyczną z Ziemią, całkiem niedaleko (64 lata świetlne). Pakuje więc na statek 1500 kolonizatorów i heja, na Aldebaran. Hura, udało się! Ludzkość pakuje więc kolejnych 2500 ochotników na kolejny statek i heja.
I tu, proszę państwa, następuje konsternacja: drugi statek znika, rozpływa się też w przestrzeni pierwszy statek wracający na Ziemię - posypała się technologia lotu z nadświetlną prędkością. Aldebarańczycy zostali sami, nawet kontaktu z ojczystą planetą nie mają, bo przestał działać satelita komunikacyjny.
Sto lat - tyle kolonia na Aldebaranie  jest odcięta od świata.
To, co napisałam powyżej to jest streszczenie kalendarium zamieszczonego na ostatniej stronie pierwszego tomu. Czyli tylko nakreślenie tła.

O czym tak naprawdę czytamy w "Zagładzie" i "Blondynce"?


O tym, jak koloniści sobie radzą pozostawieni sami sobie na obcej planecie. Mój ukochany temat! Zajdel o tym pisał w "Ksi", Bułyczow w "Osadzie", Beckett w "Ciemnym Edenie", Clarke w "Pieśniach dalekiej Ziemi". Jak widać, prekursorów jest kilku, czy Leo był w stanie zaoferować mi coś nowego?

Otóż Leo podszedł do tematu nieco z innej strony, pisząc i rysując historię o dwójce przyjaciół. Kim i Marc, potomkowie kolonistów, przeżyli wielką tragedię, stracili cała rodzinę, przyjaciół, domy i dobytek. Próbują znaleźć jakieś miejsce dla siebie, ale średnio im to wychodzi. Za to przytrafia im się mnóstwo przygód. Nie nie nie, to nie awanturnicy, tylko zbiegi okoliczności. A ja sobie siedzę, czytam, oglądam te zbiegi okoliczności i niejako mimochodem rejestruję to, co dzieje się w tle. Tłem jest  planeta niby niezwykle podobna do Ziemi, ale z obcą florą i fauną, z niebotycznie głębokimi oceanami, z olbrzymimi zwierzętami w tych głębinach (hm, a kto mi zagwarantuje, że to zwierzęta, a nie istoty obdarzone rozumem i samoświadomością?), z olbrzymimi zwierzętami latającymi i ogólnie - mimo tych stu lat - wciąż nie do końca zbadana.
Źródło: http://www.komiks.gildia.pl

Na uwagę zasługuje poziom cywilizacyjny mieszkańców planety. Tysiąc pięćset osób to na całą planetę żałośnie mało. Widać, że to społeczeństwo, bez kontaktu z macierzystą planetą, spadło gwałtownie o jeden szczebel w rozwoju. Dziewiętnasty wiek. Uprawa pól, rybołówstwo, myślistwo, statki na żagle, prymitywne samochody (nawet nie wiem, na jakie paliwo) i nieliczne samoloty.

Najistotniejsze jest jednak samo społeczeństwo. Bardzo to ciekawe, co się z nim stało. Otóż władzę dzierżą księża. Ale jak! Dzierżą jak rękojeść bykowca, jak coś się nie podoba, to przez łeb (wojsko jest na ich garnuszku). Prawie jak hiszpańska inkwizycja.  Czy to oni wylansowali oficjalne i powszechne stanowisko wobec milczenia Ziemi: nie oglądać się na Ziemię, nie szukać z nimi kontaktu? Bardzo być może, Ziemianie mogliby zachwiać ich pozycją.

Co tu dużo mówić, bardzo interesująco to sobie autor wykoncypował.

 

 Niby przyszłość, niby zaawansowana technika, loty w kosmos, a tak naprawdę obracamy się w świecie "dobrze" nam znanym. Cudzysłów dlatego, że to jednak obca planeta i wciąż serwuje jakieś niespodzianki.

Po dwóch tomach czuję spory niedosyt i zainteresowanie resztą. Ma może ktoś pożyczyć do przeczytania?

O rysunkach na razie nie piszę, może będzie okazja, jak dorwę kolejne części.

"Aldebaran 1. Zagłada" Leo, przekład:Akari, Wydawnictwo Siedmioróg, Wrocław 2002.
"Aldebaran 1. Blondynka" Leo, przekład:Arno, Wydawnictwo Siedmioróg, Wrocław 2002.

niedziela, 8 listopada 2015

I Śląskie Targi Książki w Katowicach - relacja potargowa (6-8 listopada 2015)

1. Targi ogólnie - warto było iść?

 

 Oczywiście. Zmiana inwestora  wyszła imprezie na plus. Przede wszystkim miejsce - Centrum Kongresowe jest bez wątpienia bardziej przyjaznym, nowoczesnym, przestronnym miejscem  na takie przedsięwzięcia niż Spodek.
Wystawców było sporo i było w czym wybierać. Książki dla dzieci, dla dorosłych, albumy, mapy, gry, komiksy, antykwariaty. Rękodzieło w niewielkich dawkach. Był i papier (mój konik), czyli stoisko z notesami.

 Była także czerpalnia papieru.


Pozytywnie zaskoczyło stoisko biblioteki katowickiej - był tam kiermasz! Świetny pomysł, można było się tanio obkupić i koleżanki korzystały.
Nie zabrakło spotkań z autorami, udało mi zdobyć podpis panów Bralczyka i Ogórka.


Od pana Cichonia nie mam autografu, za to ucięliśmy sobie miłą pogawędkę.

 Zabrakło mi dwóch rzeczy.
Po pierwsze, jakoś się przyzwyczaiłam, że dla dzieci jest przeznaczone więcej miejsca (wielkie kolorowanki, ogromne szachy, gry), w Spodku były na to przeznaczone miejsca na peryferiach płyty. Tu były atrakcje dla młodszych, ale raczej na stoiskach, przy stolikach, w wyznaczonych godzinach. Mąż z dziećmi dotarł w niedzielę po południu i jakoś nigdzie się z tymi dziećmi na dłużej nie zaczepił.
Po drugie, mało fantastyki. Przecież mamy tu Śląski Klub Fantastyki! W zeszłym roku były panele dyskusyjne, spotkania autorskie - teraz nie było nic. Zero.

2. Targi szczególnie, czyli ŚBK-owa wymiana książkowa

 

Właściwie to o nas, czyli ŚBK, też można by powiedzieć, że w zeszłym roku było dużo (bo robiliśmy panele, konkursy, rozdawaliśmy pakiety, była wymiana), a w tym nic lub prawie nic, bo tylko wymiana książkowa. To dlatego, że skupiliśmy się na podboju Krakowa. Muszę jednak przyznać, że wymiana książkowa była bardzo udanym punktem całej imprezy targowej. Od piątku do niedzieli, od 11:00 do 15:00 (a nawet dłużej) - wciąż mieliśmy chętnych z książkami do wymiany.



W sumie przez trzy dni wymieniono 740 książek! Znakomity wynik, dziękujemy wszystkim odwiedzającym! Sama też co nieco wybrałam... :)


3. Potargowo, czyli spotkanie w City Rock Cafe

 

 W sobotę umówiliśmy się też na pogaduchy w knajpie znanej  już blogerom z poprzednich lat, czyli City Rock Cafe. Tłumów takich jak w Smakołykach nie było, dzięki czemu można było spokojnie zjeść, spokojnie (choć głośno) porozmawiać i spokojnie rozlosować to, co jeszcze zostało z TK w Krakowie (pudło książek).





 Wspaniałe, energetyczne spotkanie, BARDZO wam dziękuję, kochani! :)

 

4. Co przywiozłam? 

O to.
Od lewej od dołu:
1. Komiks od Timofa  "Jesteś moją matką?" Alison Bechdel - wzięłam, bo Kasia polecała.
2. "Synowie wilczycy" Tanja Kinkel - wylosowane na spotkaniu
3. "Antipolis" Tomasz Fijałkowski - jak wyżej (Tomek, w końcu będę miała co ci podetknąć do podpisu na kolejnych targach)
4. "Pierwsze kroki wśród ludzi" Hanna Olechnowicz - wylosowane
5. "Dobre chwile z naszym dzieckiem" Hanna Olechnowicz - wylosowane
6. "Wszędzie leżą skarby" Bill Watterson - kupione dla Bazyla
7. "To magiczny świat" Bill Watterson - a właściwie dla Bazylowego syna
Fantastyczni panowie z Comicshopu, dziękuję za rozmowę!

Teraz od prawej od dołu
8. Piżamorama "Paryż" - ruchome obrazki, moje dzieci za tym przepadają.
9. "Martynka i cztery pory roku" Gilbert Delahaye - z wymiany książkowej
10. "Alicja w krainie czarów. Alicja po drugiej stronie lustra" Lewis Carroll - piękne wydanie od Vespera, także z wymiany
11. "Opowiadania na Boże Narodzenie" - z wymiany, będzie co czytać dzieciom, a święta niedługo
12. "Czas zmierzchu" Dmitrij Głuchowski - z wymiany, nazwisko znam, więc mnie zainteresowało
13. "Waran" M. i S. Diaczenko - no właśnie, Diaczenko chodzą za mną od dawna i nie mogą mnie dogonić, może tym razem? Książka także z wymiany


5. Co jeszcze o Targach?

 

Mogę jeszcze powiedzieć, że pod względem towarzyskim była to dla mnie impreza tak bardzo udana, że bardziej chyba się nie da. Obeszłam wszystkie stoiska, na wielu wdałam się w pogawędki o książkach. Między stoiskami spotykałam znajomych, blogerów, biblionetkowiczów, autorów, wydawców. Sławek z granice.pl zaskoczył mnie niepomiernie, zapraszając do siebie - jak się okazało, miał tam gościa, który interesuje się kaligrafią i chciał pogadać z kimś o podobnych zainteresowaniach.
Spotkałam się z Pauliną z jednego z wydawnictw i spędziłyśmy dobrą chwilę na rozmowie o książkach, audiobookach, o tym, co lubimy i co nam się nie podoba. Paulina, dziękuję, rozmowa była fantastyczna! A naszej pogawędce przy kawie przysłuchiwał się Lem. A raczej jego podobizna, moim zdaniem bardzo udana.



Ocena: 5/6.


sobota, 7 listopada 2015

Bohaterowie z działów PR wydawnictw - składam podziękowania na wasze ręce!

Hasacz popełnił pewien wpis na blogu, cenny i konkretny. Warto się przyłączyć, pomyślałam, i oto niniejsza notka jest przyłączeniem się.

Otóż wiecie, że blogerzy książkowi często współpracują z wydawnictwami, ja też tak robię, dzięki temu mam świetne książki do czytania. Ale za wydawnictwem, tą wielką (lub mniejszą, bo to zależy) firmą  stoją ludzie. Ludzie, którzy odpisują na nasze maile, wysłuchują próśb, wysyłają książki, a czasem wysyłają je jeszcze raz, bo paczka gdzieś  zaginęła. Ludzie przesympatyczni, którzy zapewne kochają książki jak my (inaczej chyba by nie pracowali na takich stanowiskach), z którymi można pogadać. Dobre duchy blogosfery, tylko się kryją :) Przyznam się, że gdy jeżdżę na targi książkowe czy inne literackie imprezy zawsze szukam okazji do pogawędki z nimi, choćby krótkiej. To mnie motywuje i nakręca. To lubię.

Dziękuję Wam bardzo, że jesteście!

Panie  Bartoszu z In Rock/Vesper - dziękuję za przesympatyczne rozmowy o książkach i te osobiste i te mailowe. Ma pan niezwykły dar wyczucia, co mi się spodoba, oraz wyjątkowy dar roznoszenia  moich postanowień w strzępy. Bo właśnie sobie postanawiam, że nie biorę już żadnej, absolutnie żadnej książki od wydawnictwa, bo mam co czytać, a wtedy dostaję maila, że jest książka Dana Simmonsa, albo najnowsza Flawia i moje postanowienie szlag trafia. Zaczytuję się książkami od pana.

Pani Marto (Media Rodzina) - dziękuję za mnóstwo wartościowych książek, za cierpliwość (bo czasem się ociągałam) i za pozytywne rozpatrywanie próśb o kolejne książki (bo np. wyjątkowo podobały mi się książki pani Chmielewskiej). Poza tym, pani Marto, niech tam, przyznam się publicznie - że bardzo zazdroszczę Pani prześlicznych włosów.

Panie Wojtku z Wydawnictwa Komiksowego - panu bardzo dziękuję za zaufanie. Rynek komiksowy, jeśli chodzi o egzemplarze recenzyjne, różni się nieco od rynku książkowego, zdążyłam to zauważyć. Toteż doceniam, że przesyła pan komiksy blogerce, która nie jest specjalistką w tej dziedzinie, a dopiero się z nimi zapoznaje.

Pani Dagmaro z Naszej Księgarni - dziękuję za wspaniały kontakt! Bardzo się cieszę, jak panią widzę na kolejnych targach (tak, widziałyśmy się wczoraj, dziś pewnie też się uda). Gdy proszę o kolejną książkę dla moich dzieciaków, nie dość, że dostaję, to jeszcze pani mi wskazuje, że są właśnie autorki/autorzy i że można uzyskać autograf. A ja potem dzieciom te autografy pokazuję, czytam i tłumaczę, że to specjalnie dla nich, a one (no, ten starszy) "ale naprawdę, mamo, to dla mnie, a skąd ta pani wie, jak mam na imię?" - no jak tu się nie uśmiechnąć? Pani Dagmaro, to dzięki pani. Dziękuję.

Pani Paulino  z Aleksandrii - wspaniale jest z panią rozmawiać o audiobookach! I nawet jak któryś mi się nie podoba, to moja opinia spotyka się z pełnym zrozumieniem, to wyjątkowo cenne. Poza tym mamy chyba zbliżony gust, jeśli chodzi o lektorów, prawda? Roch Siemianowski, jakkolwiek świetny, już jakby nieco odchodzi w cień, pojawiają się nowe gwiazdy. Co pani na to, żeby kiedyś popełnić wpis na temat samych lektorów?

Panie Piotrze z Czwartej Strony - nasza współpraca trwa krótko, zaledwie jedną książkę mam od pana, ale już zdążyłam zauważyć, że świetnie się pan czuje w tym, co pan robi. Dziękuję przede wszystkim za to, że na mnie pan  nie nakrzyczał za czytanie pirackich książek (nie udzielam żadnych bliższych szczegółów, co to, to nie).


Pani Magdaleno z Egmontu - ma pani absolutnie świętą cierpliwość do blogerów, w tym mnie. Na moje rozpaczliwe prośby z wakacji o jakieś gry odpowiedziała pani od razu i dzięki temu miałam super rozrywkę dla mnie i siostrzenic i siostrzeńców. Zawdzięczam pani mnóstwo przyjemnych chwil, czy to z książką, czy z grą. Bardzo dziękuję!

Jeszcze Dawid z Genius Creations - a tobie dziękuję, że mnie wrobiłeś w czytanie setek opowiadań! :D Bosko! Lubię czytać :)
Edit: tak naprawdę to dziękuję za to, że doceniłeś moją umiejętność czytania. Miło mi było, bo jak mniemam, jurorowania nie proponuje się byle komu. 





Na koniec pan Artur  z Papierowego Księżyca - nie, wcale nie współpracujemy (choć należą się ukłony za wsparcie loterii książkowej w Smakołykach). Podziękowania należą się za to, że dopomina się pan (w żartobliwym sensie, żadne tam żądania) recenzji książki przez pana wydanej, a przeze mnie zakupionej i przeczytanej. Nie mam pojęcia, skąd pan wiedział, że to czytałam oraz jak pan skojarzył, że się nieco wzbraniam przez pisaniem recenzji tej właśnie powieści. Dziękuję za pozytywne przesłanie wynikające z powyższego.


Do akcji przyłączyła się też Karolina. A wy? Macie komu dziękować?

czwartek, 5 listopada 2015

"Pięciu nieudanych" Beatrice Alemagna


Powiew świeżości w dziecięcej biblioteczce. 

Nie ma wesołych przygód, sympatycznym bohaterów, cukierkowych kolorów. Jest za to pięciu nieudanych osobników: poskładany w zakładki, dziurawy, postawiony na głowie... słowem, każdy do bani. Ale doskonale się z tym czują, mieszkają w koślawym domku i są szczęśliwi.
Wtem odwiedza ich pan Idealny i chce uporządkować ich życie.  A po co, ja się pytam? Im jest dobrze, naprawdę dobrze, znajdują radość w swoich niedoskonałościach, a pan Idealny burzy im idealną (nomen omen) harmonię współistnienia.

Taka maleńka opowiastka, a patrzcie - z powodzeniem można wprowadzić dzieciom pojęcie inności czy niepełnosprawności (ja wciskam to pojęcie, bo mam takie dziecko i wiem, że to ważne). Do tego ta historia przywiodła mi na myśl "Tortillę Flat" Steinbecka i aż się uśmiechnęłam, przypominając sobie tamte niebieskie ptaki.

Dwie Siostry - brawo za niebanalną książkę!


Wygrałam ją w loterii w Smakołykach, miałam farta, jak widać :)

"Pięciu nieudanych"  Beatrice Alemagna, przełożyła z włoskiego Ewa Nicewicz-Staszowska, Wydawnictwo Dwie Siostry, Warszawa 2015.

wtorek, 3 listopada 2015

Śląska Wymiana Książkowa podczas Śląskich Targów Książki!

Organizowana oczywiście przez Ślaskich Blogerów Książkowych (jakby za mało było w poście słów "śląski" i "książka", to dorzucę).


Sporo osób już wie, jak to wygląda, ale jak ktoś nie wie, to w skrócie:
1. Zabieramy z półki książkę/książki przeczytane (uwaga, rok wydania: 2000-2015, a tak dla utrudnienia te książki są podzielone jeszcze na dwie kategorie, nowsze i starsze).
2. Pakujemy do torby, taśki, siatki, reklamówki, plecaka, walizki, kieszeni.
3. Idziemy na Targi i szukamy stolika z wymianą.
4. Patrzymy, co tam mają ciekawego.
5. Jak mają, to jedną ręką chwytamy upatrzoną pozycję, a drugą ręką oddajemy swoją książkę wyciągniętą z torby, taśki, siatki, etc.
6. Cieszymy się z nowej książki.

UWAGA. Mogą pojawić się niespodziewane trudności. Mamy w plecaku książki starsze, a chcemy nowszą. Albo odwrotnie. Albo w ogóle nie mamy książki. Ale zapewniam, na wszystko znajdzie się rada.

Zapraszam, zachęcam!


P.S. Śląski, śląska, śląskie, śląskich, śląscy,  książka, książki, książce, książkom, o książkach.