czwartek, 4 czerwca 2015

[Thorgal] "Kriss de Valnor" Rosiński, Van Hamme - Bomba


Kriss de Valnor co jakiś czas wyskakuje jak diabełek z pudełka i robi mnóstwo zamieszania wokół siebie. Ileż drapieżnej energii ma w sobie ta kobieta!

Tym razem los zderza Kriss nie z Thorgalem, a z Aaricią i jej dziećmi. Rodzinę Aegirssonów zesłano do kopalni srebra za notoryczne ucieczki, a tam kto się pojawia? Kriss! Jako więźniarka, ale i nadzorczyni (wiecie, jak kapo w obozie). Na widok Jolana błyskawicznie układa w głowie plan ucieczki, pamiętając, co chłopak potrafi. Ucieczka - no, pytam się, jak myślicie, udaje się czy nie? Biorąc pod uwagę umiejętności Jolana, determinację Aaricii i bezwzględność Kriss? Ależ oczywiście, macie rację.

Prawdziwym zaskoczeniem jest zupełnie coś innego i teraz uprzedzam, będzie spoiler.

S

P

O

I

L

E

R


Otóż okazuje się, że oprócz Aaricii, Jolana, Louve i Kriss w ucieczce uczestniczyła jeszcze jedna osoba, a raczej osóbka. To syn Kriss de Valnor i Thorgala: malutki, czarnowłosy, niemy chłopczyk o imieniu Aniel.

Dacie wiarę? Dwie kobiety i trójka dzieci Thorgala razem. Aaricia oczywiście wściekła. Wróciło do niej całe to upokorzenie, gdy jako łysa więźniarka z piętnem na policzku musiała usługiwać mężowi i jego kochance.  Stoi przed nią żywy dowód ich figli migli, co za obłęd jakiś. A dalej jest jeszcze większa bomba.

Mianowicie ich ucieczka nie pozostała niezauważona, pościg depcze im po piętach, aż tu nagle noga Kriss odmawia posłuszeństwa. Więc co czyni amazonka? Własnym łukiem powstrzymuje pościg, dając reszcie czas na oddalenie się. Anielem ma zaopiekować się Aaricia.

Przez moment dwie odwieczne rywalki toną w swoich ramionach, a ja się wzruszam i mrugam rzęsami, żeby odpędzić czające się na skraju oka łzy.


I prawdę mówiąc, tak mnie rozebrały emocjonalnie te dziewczyny, że wcale mnie nie obeszło to, że Aegirsson jednak żyje. Bombastyczny tom.

"Kriss de Valnor", tom 28. serii Thorgal, scenariusz Jean Van Hamme, rysunki Grzegorz Rosiński, przekład z francuskiego Wojciech Birek, Egmont Polska, 2004.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz