Zajrzałam w swoje zapiski, jak to było z moim czytaniem w letnich miesiącach (lipiec i sierpień):
2008 - 44 książki
2009 - 29
2010 - 18
2011 - 30
2012 - 14
2013 - 18
2014 - 37
W zeszłym roku trochę nadgoniłam Thorgalami, ale zwróćcie uwagę na rok 2008. Czterdzieści cztery pozycje!
To były moje najbardziej zaczytane wakacje życia.
Pojechaliśmy z mężem na Słowację. Zatrzymaliśmy się w malutkim pensjonacie i robiliśmy wypady, poszukując okolicznych atrakcji. Znaleźliśmy aqua park (Tatralandia), jaskinie, góry, jeziora i zamki, stare młyny i kolejkę na Chopok. Oprócz tego pola słoneczników, urokliwe knajpki i jagody w lesie.Ale przede wszystkim odkryliśmy baseny termalne w Besenovej. Cudowne miejsce! Można się taplać, można w wodzie leżeć, namakać do upadłego, można też wylegiwać się na trawie i czytać. I to właśnie robiliśmy, mąż bardziej namakał, ja bardziej czytałam.
Tak wygląda obiekt zza płotu. Ze środka nie mam zdjęcia, nie brałam aparatu, brałam ręcznik i książki. Ach, jak się się uśmiecham przy pisaniu tej notki, wspominając tamte wakacje...
Tegoroczne będą raczej hamakowe, jak na pierwszym zdjęciu. Też dobrze. :)
A wasze wakacyjne czytanie jak wygląda?
OMG! My też kilka lat temu byliśmy w Tatralandii, kwatery mieliśmy w Liptovskim Mikulaszu (czy jakoś tak), niezapomniane wakacje! Oczywiście nic wtedy nie przeczytałam, przy takiej ilości atrakcji wieczorem po prostu padaliśmy na ryjki :)
OdpowiedzUsuńNasz pensjonat też był w Liptovskim Mikulaszu :)
UsuńZazdroszczę takiego spędzania wakacji :)
OdpowiedzUsuńU mnie w te dwa miesiące jest z czytaniem właśnie gorzej, bo dziecię nie w przedszkolu i cały dzień absorbuje...
Tak, masz rację. Te wakacje zdarzyły się jeszcze przed dziećmi :)
Usuń