sobota, 13 lipca 2019

"Kwiaty dla Algernona" Daniel Keyes


Książki takie jak te cofają mnie w czasie. Nie pamiętam, ile miałam lat, kiedy przeczytałam opowiadanie Daniela Keyesa "Kwiaty dla Algernona", ale chyba byłam nastolatką, głodną świata, wrażeń i przemyśleń. I bach, w ten młody umysł wdarł się Keyes ze swoim opowiadaniem o mężczyźnie poddanym eksperymentowi naukowemu. To było jak cios pięścią w splot słoneczny, odebrałam opowiadanie bardzo emocjonalnie i bardzo je przeżyłam.
Teraz mam lat 40+ i właśnie przeczytałam książkę. Szoku nie było, trudno o szok, gdy się zna zamysł autora. Ale! To przecież wciąż jest odurzające, ten pomysł, że da się człowieka naprawić skalpelem...



Teraz ostrzegam, jeśli nie czytaliście opowiadania ani powieści, nie słyszeliście nic zupełnie, ani słówka o "Kwiatach...",  a nie chcecie się pozbawiać tego walnięcia pięścią w żołądek, to nie czytajcie dalej.  Nie jestem bowiem w stanie sensownie oddzielić  nawiązań do fabuły od wrażeń po przeczytaniu. I nie chcę pozbawiać się przyjemności poopowiadania o Charliem Gordonie, mężczyźnie o umyśle dziecka, który zgadza się być ludzkim królikiem doświadczalnym.

Dwaj naukowcy opracowali metodę zwiększania potencjału intelektualnego, próby na myszach, hm, właściwie na jednej, imieniem Algernon, przebiegły pomyślnie. Następnym krokiem było wypróbowanie metody na człowieku. Charlie Gordon, upośledzony intelektualnie od urodzenia, poddaje się eksperymentowi i opisuje jego efekty w dzienniku. Pierwsze zapiski  wyglądają tak:

"Jestem Charlie Gordon pracuje w piekarni pana Donnera pan Donner daje mi 11 dolary na tydzień i hleb i ciasto jak hce".

Mężczyzna powoli staje się coraz mądrzejszy, czytanie i pisanie idzie mu sprawniej, głodny wiedzy pochłania książki jedna za drugą. Z poziomu kilkulatka pnie się na poziom studenta, doktora, wreszcie profesora. Idealnie! Właśnie o to chodziło twórcom eksperymentu.

A czy o to chodziło Charliemu? W miarę, gdy jego inteligencja wzrasta, zaczyna zdawać sobie sprawę, że emocjonalnie wciąż pozostaje w tyle. Do tego przebłyski przeszłości,  zachowane strzępy wspomnień... Mężczyzna zaczyna rozumieć, co oznaczało zachowanie jego matki (tu chciałam więcej napisać, ale toksyczność boli, więc nie napiszę), czy kolegów podkładających nogę. Czytanie tego nie było łatwe. Obserwowanie Charliego dodającego dwa do dwóch nie było łatwe.
Człowiek nie składa się wyłącznie z umysłu i intelektu, jeśli jedno strzela w górę znienacka i szybko niczym bambus, drugie nie nadąża i wkrada się dysonans.

Co stało się z Charliem? Kto z was wie? Co czuliście, gdy się dowiedzieliście o jego dalszych losach, czy to z opowiadania, czy z książki? U mnie to był obezwładniający smutek i żal.

Świetna książka na podstawie znakomitego opowiadania. Potrząsa za ramiona, każe myśleć, zastanowić się, za czym my tak gonimy i dlaczego.

Dobrze, że ta książka jest wznawiana, bo jest tego warta. To wydanie jest w serii "Wehikuł czasu" Rebisu, z klasykami s-f.  Seria wygląda (właściwie tytuły w niej) całkiem nieźle. Wizualnie też dobrze, choć akurat "Kwiaty..." zabijają myszą na okładce.  Co tam. Ważniejsze jest to, co w środku.

Za możliwość zapoznania się z książką dziękuję wydawnictwu Rebis.

---
* "Kwiaty dla Algernona" Daniel Keyes, przełożył Krzysztof Sokołowski, Rebis, Poznań 2019, seria "Wehikuł czasu", s. 9

Kwiaty dla Algernona [Daniel Keyes]  - KLIKAJ I CZYTAJ ONLINE

4 komentarze:

  1. To książka, która mimo upływu czasu robi wciąż wielkie wrażenie, jedna z moich ulubionych z kategorii sf.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O tak, bardzo dobrze ujęte. Nie starzeje się.

      Usuń
  2. Opowiadanie chyba ciut lepsze - przez zwięzłość i dziwne wątki dodane do powieści, ale w sumie i tak obie to świetna literatura.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No nie mam pod ręką opowiadania, żeby porównać, ale właściwie nawet nie chcę.

      Usuń