niedziela, 7 stycznia 2024

"Agla. Aurora" Radek Rak


 To jest po prostu niezwykłe, te słowa i zdania Radka Raka. On musi mieć w głowie jakoś specjalnie poukładane neurony od pisania! Dlatego takie piękne książki dostajemy do ręki. 

Radek Rak drugą część cyklu Agla (a tu  link do tekstu o pierwszej części) zaczął od wcale nie od tego, co dzieje się z Sofją, główną bohaterką, zesłaną znienacka na Daleką Północ. Nie nie nie. My, czytelnicy, mam sobie jeszcze poczekać. Tymczasem zagłębmy się w to, co słychać u Tymiana, chłopaczka-rewolucjonisty, którego  przed zsyłką uratowała właśnie Sofja, niejako biorąc winę na siebie. Cóż, młody ma areszt domowy, dodatkowo przyspawano mu golema (coś jak elektroniczny nadzór więzienny, ale obdarzony ciałem, głosem i rozumem), ojciec chmurnie milczy, a matka załamuje ręce.

A jednak temu chłopaczkowi udaje się uciec, głównie dzięki pomocy pewnej czarodziejki, po czym trafia do Azylu, gdzie dzieją się rzeczy mocno wywrotowe.

Ale co  z Sofją? Spokojnie,  będzie i o niej, o pobycie w łagrze w zimnych krainach, o potężnej przemianie, jaka w niej zachodzi.  Ach, jak ta dziewczyna się utwardza, jak stal hartowana w ogniu, choć przecież mroźno tam na tej Północy, jak na biegunie niemalże.

Będzie też o tym, na czym Sofji zależało najbardziej, czyli o  poszukiwaniach ojca. Pojawia się uczony Maeterlinck, pojawiają się też inne persony oraz istoty (bo osobami ich nazwać nie można), robi się zdziwniej i zdziwniej. Kiedy już można się spodziewać wielkiego wyjaśniającego bum po wielkim ogniu - następuje koniec książki. I to jest mój jedyny zarzut w stronę autora: podkręcił atmosferę, ile się dało i ciach,  urąbał siekierą! 

Na szczęście mogę sobie przeczytać ponownie w oczekiwaniu na kolejny tom i docenić te smaczki. Na przykład nazwy i nazwiska: Krainy Boealne, Maja Ułuda, Plotyn Wernyhora - czysta poezja. A te mrugnięcia do czytelnika!

" - Ciebie, dziecko, kto wyświęcił?
- Nie rozumiem.
- Rozumie dobrze. Ja też mam dwa noże. Jeden na ludzi...
Agla nawet nie mrugnęła.
- A drugi też na ludzi. Znam.
- Ech, nie umie się bawić". [s.402]
"Przeczesywała gęstwinę wzrokiem przez ponad kwadrans,  zanim wypatrzyła sowę. [...] 
Sofja poczuła, że sowy nie są tym, czym się wydają". [s. 437]
" - Rychłoż się zejdziem znów przy blasku błyskawic i  piorunów trzasku/ - zaskrzeczał ktoś po drugiej stronie.
- Wpuść mnie, Gnido. To przecież ja, Tulla". [s. 499]

"Rozległo  się żegotanie klucza w zamku. To ceramiczny golem przyniósł śniadanie: czarny chleb, czarną kaszankę i  czarną kawę." [s. 757]
Za możliwość zapoznania się z książką dziękuję wydawnictwu Powergraph. I - szczerze pisząc - zamierzam nominować Aurorę do Nagrody Zajdla. Oraz głosować. Jest tego warta.

"Agla. Aurora" Radek Rak, Powergraph, Warszawa, 2023.

6 komentarzy:

  1. Zapisuję. A z tym darem do języka to jest też czasem tak, że ktoś włada nim zacnie, ale oprócz możliwości podziwiania tego kunsztu nic innego z czytania nie wyniesiemy :P

    OdpowiedzUsuń
  2. Mnie fascynuje ta alternatywna (nie)rzeczywistość tego świata.

    OdpowiedzUsuń