Kolejny post tematyczny Śląskich Blogerów Książkowych to zestawienie książek, które są dla mnie WAŻNE. Z powodów najróżniejszych. Także dobre - muszą być dobre, żeby były ważne. W przygotowywaniu zestawienia bardzo przydała mi się
biblionetka, gdzie jak na tacy mogłam przejrzeć swoje oceny. I tak mój książkowy alfabet przedstawia się następująco:
A jak
"Ania z Zielonego Wzgórza" Lucy Maud Montgomery. Książka bardzo dziewczyńska, bardzo optymistyczna, bardzo różnorodna, książka, która się nie nudzi i mogę do niej wracać bez przesytu. Przy czym uwielbiam te stare wydania Naszej Księgarni w płóciennych oprawach i z delikatnymi rysunkami.
B jak
"Bartłomiej Farrar" Josephine Tey. Kryminał tak angielski, że zęby cierpną. Do tego dręczący mnie wciąż zagadką - "jak on go zabił?". Wiem, kto jest mordercą, to zostało wyjaśnione, ale do dziś, czyli po kilkunastu latach od pierwszego czytania wciąż nie wiem, jak mu się udało ten niecny czyn popełnić tak, że nikt go nie podejrzewał.
C jak
"Czy androidy marzą o elektrycznych owcach" P.K. Dicka. Och, nagminne jest dodawanie do tego tytułu "Blade runner" po niebywałym sukcesie filmu, ale ja wolę oryginał. Ta książka była znakiem rozpoznawczym na spotkaniu z kolegą poznanym w internecie. Umówiliśmy się w knajpie, książka leżała na stoliku, a potem dostałam ją do przeczytania. Bardzo miło to wspominam. Hej, Ro, czytasz to? Pamiętaj, że wisisz mi "Dożywocie"! ;)
D jak
"Dzień Szakala" Fredericka Forsytha. Choć "Dzieci z Bullerbyn" biły się o to miejsce dzielnie, jednak przegrały, a to z powodu ekranizacji "Dnia Szakala", którą uwielbiam.
E jak
"Egipcjanin Sinuhe" Mika Waltariego. W jego powieściach zawsze jest obecny smutek, poddanie się losowi, miotanie przez wichry losu - ale w tej chyba do kwadratu.
F jak
"Fortele Jonatana Koota" Janusza Przymanowskiego. Ukochana książka z dzieciństwa. Przygody kota, ptaka i żółwia, którzy ratują świat przed spalinami i śmieciami , są heroiczno-rozczulające.
G jak
"Guslar-Neapol" Kiryła Bułyczowa. Stanowczo niedoceniany pisarz. Korneliusz Udałow przecież to taki równy chłop!
H jak
"Hamlet" Williama Szekspira.Ach. Przeczytałam to kilka razy, w kilku tłumaczeniach, planuję przeczytać jeszcze kilka. Mam też biżuterię z cytatami z "Hamleta" - kolczyki i pierścionek.
I jak
"Imię róży" Umberto Eco. Jeśli ktoś oglądał film, a nie czytał książki, gorąco zachęcam do nadrobienia zaległości. To nie jest to samo! Zresztą, to nigdy nie jest to samo, ale książki Eco są przesycone erudycją i gorąco wierzę, że jak dostatecznie długo będę z nimi obcować, to ta erudycja przejdzie na mnie.
J jak
"Jesteś tylko diabłem" Joe Alexa czyli Macieja Słomczyńskiego. Jakiś Alex musiał się znaleźć w zestawieniu, bo go lubię i cenię. Kryminały są eleganckie, takie spod nitki.
K jak
"Kubuś Puchatek" A.A. Milne'a. No jak taki mały puchaty miś może nie być bliski sercu, no jak?
L jak
"Lesio" Joanny Chmielewskiej, też się musiała tu znaleźć, bo ją lubię. A Lesio jest paradny. Nie tylko dlatego, że lodami z salmonellą chciał otruć personalną, ale za całokształt. I garba. Hehe.
M jak
"Miasto Śniących Książek" Waltera Moersa. Facet wymyślił miejsce, gdzie bym chciała się znaleźć, pięknie je opisał, pięknie zilustrował, a w Polsce to pięknie przetłumaczono i pięknie wydano. Książka cudeńko. Zresztą jak i inne powieści tego autora, ale ta jest pierwsza.
N jak
"Niezwyciężony" Stanisława Lema. Jeśli chodzi o Lema, trudno było wybrać, bo Pirxa uwielbiam. Ale za to początek "Niezwyciężonego" mogę cytować z pamięci.
O jak
"Odyseja kosmiczna 2001" Arthura C. Clarke'a. Absolutnie klasyczna klasyka s-f. Świetnie się czyta, HAL budzi emocje.
P jak
"Piknik na skraju drogi" braci Strugackich. Coś, co czczę i wielbię szczerze, dzieło przez duże "D".
Braci Strugackich to ja w ogóle kocham. "Piknik..." zawiera coś magnetycznego, co nie pozwala się oderwać. Zaś zdanie "Szczęście dla wszystkich! I niech nikt nie odejdzie skrzywdzony" wyciska mi łzy z oczu. Proszę się nie dziwić, że można płakać przy s-f. Moje uwielbienie sięgnęło nawet Tarkowskiego, ponieważ wziął tę powieść na warsztat filmowy. Rezultat jest... e... hmm, bardzo hermetyczny, no ale jest.
R jak
"Republika złodziei" Scotta Lyncha. I choć Lamora złamał mi całkiem niedawno serce, wciąż czuję do niego sentyment.
S jak
"Skok w dobrą książkę" Jaspera Fforde'a, miała być co prawda "Porwanie Jane E.", ale "Piknik..." wypchnął. Książka o tym, jak można wędrować w książkach, w czasie, zmieniać to i owo, z rozmachem i swobodą - urzeka.
T jak
"Tam piaski śpiewają" Josephine Tey. To już druga książka tej autorki, nawet bardziejsza niż ta pierwsza. Dużo już o niej napisałam,
tu i
tu.
U jak "Udręka i ekstaza" Irvinga Stone'a. Książka o Michale Aniele otworzyła mi oczy na świat sztuki, przybliżyła postać artysty, uwrażliwiła. Cudowna, polecam.
V jak
"Vatran Auraio" Marka Huberatha. Och. Jaką ten autor ma wyobraźnię. Jak potrafi za sobą pociągnąć w świat, który wymyślił. Jak potrafi rozbujać szare komórki wizjami, których wcale nie przedstawia, a zaledwie sugeruje. Och. Mistrzostwo.
Z jak
"Zemsta pilnowanych" Billa
Wattersona - komiks z cyklu "Calvin i Mrożek", musiałam tu coś wsadzić z tego cyklu, bo komiks jest obłędny. Bogata wyobraźnia kilkulatka zachwyca. Niech moje dzieci też tak mają, błagam!
Która z powyższych książek jest Wam tak bliska jak mnie? Każdy z pewnością byłby w stanie ułożyć własny alfabet, spróbujcie.
----
I jeszcze jedno - w imieniu Śląskich Blogerów Książkowych i księgarni Victoria zapraszam na wymianę książkową, która odbędzie się 1 lutego w Zabrzu w herbaciarni "Czajnik"
Zaś wcześniej, w księgarni Victoria, 31 stycznia odbędzie się spotkanie autorskie:
Wszystkich zainteresowanych serdecznie zapraszam!