niedziela, 9 października 2011
"Gwałt" Joanna Chmielewska (gwałtu rety, uciekać)
Mam jakąś okropną passę na złe książki, co sięgnę, to gorsze bagno i metr mułu.
Właściwie to sama jestem sobie winna, bo wiedziałam, że dobrze nie będzie - naczytałam się recenzji na blogach do upadłego, mogłam nie sięgać. Ale sięgnęłam, bo mama mi ją przywiozła do przeczytania (ona też jest fanką Chmielewskiej), no a jak przywiozła, to jak tu odmówić mamie? Sprawiedliwie przyznam, że i ona lojalnie mnie ostrzegła, że niestety, książka do bani, ale trudno, kupione, przepadło.
O czym jest ta książka? O procesie sądowym, o wątpliwym gwałcie, o jakichś niejasnych politycznych kombinacjach, o przedziwnym romansie pani dziennikarz z panem prokuratorem, o obiadkach i kolacyjkach w ściśle intelektualnym gronie i o innych banialukach. Sensu w tym wszystkim tyle, co kot napłakał (swoją drogą, mój nigdy nie płakał).
Książka zaś długie dni leżała na pralce w świątyni dumania, czytałam po dwie strony i odkładałam, znudzona jak nie wiem co. Co gorsze, dopóki leżała zaczęta, nie miałam też ochoty zaczynać niczego innego i zastój mi się kompletny zrobił. Bo też i nie miałam za bardzo po co sięgać na półkę, z rozpaczy wzięłam "Markizę Angelikę" (pamięta ktoś serial?) i to też takie se, że o matko kochana (o czym będzie w następnym odcinku). Urok jakiś?
"Gwałt" Joanna Chmielewska, Wydawnictwo Klin, Warszawa 2011.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
He he, fajna recenzja - ja już dawno zrezygnowałam z literatury polskiej, bo co brałam do ręki, to gniot.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam:)
Gwałtu nie lubię w żadnym wydaniu, a jeszcze Chmielewskiej...
OdpowiedzUsuńA "Markiza Angelica" to filmy mojego dzieciństwa! Jak ja wycinałam fotosy z gazet! A jaka byłam zakochana w jej mężu! Piękne czasy.:)
haha genialna recenzja:) Szczera i to mi się bardzo podoba:)
OdpowiedzUsuńWitaj w klubie Gwałtem rozczarowanych i znudzonych.
OdpowiedzUsuńPo te nowe książki Chmielewskiej jakoś nie mam ochoty sięgać, tytuły i negatywne blogowe recenzje skutecznie trzymają mnie od nich z daleka...
OdpowiedzUsuńJa za 'Gwałt' również dziękuję, nie skorzystam;)
OdpowiedzUsuńTo kolejna niepochlebna recenzja tej książki i szkoda na nią czasu jak widzę.
Płaczę (troszeczkę tylko) nad faktem, że Chmielewska od kilkunastu lat naprawdę dobrej książki (chyba) nie napisała. A ja tak uwielbiam te piękne, pierwsze dwadzieścia (około)... znam na pamięć i nad nimi również płaczę (ze śmiechu - na chmielewską maniaczkę trafia się w mojej osobie, niektóre naprawdę znam na pamięć bez mała).
OdpowiedzUsuńAle już lata temu przestałam z nowymi próbować, ostatnia była chyba... nie wiem, kolejna po "Mąż (nie)boszczyk" bodajże. Kiepska.
Dobrze, że są te wczesne perełki, nad którymi można beztrosko rżeć z radości :)
Pozdrawiam serdecznie!
(w mężu Angeliki się co prawda nie kochałam, ale swego czasu dobry szał był :)
rewelacyjna recenzja. Miałam zamiar czytać tą książkę ale sobie daruje !
OdpowiedzUsuń