niedziela, 27 lutego 2011

"Wakacje w Borkach" Jadwiga Korczakowska (kocham tę książkę)

Domki na drzewie to coś, co zapewne miało prawie każde dziecko. Jak nie na drzewie, to szałas w krzakach, ziemiankę w lesie, czy koc narzucony na krzesła w domu. Jako że mieszkałam w dzieciństwie na wsi, miałam takich kryjówek, schowków mnóstwo. Jednym z nich był domek na drzewie, oj tam, zaraz tam domek, po prostu wdrapywałam się na drzewo, na jednej gałęzi siadywałam, poniżej miałam oparcie na nogi, a powyżej dwa konary, na których kładłam deseczkę i to był mój pulpit do pisania i czytania.

Pisałam pamiętnik. A dlaczego? Bo przeczytałam wcześniej “Wakacje w Borkach” Jadwigi Korczakowskiej, a tam Renia pisała pamiętnik. Spodobał mi się ten pomysł tak bardzo, że kiedy nie wiedziałam, co zapisać (no bo co może pisać dziewczątko lat około dziewięciu, głupotki same), to przepisywałam fragmenty pamiętnika Reni do swojego. Tak, tak, od tego się zaczęło to całe pisanie. Pamiętnik prowadziłam przez długie lata, uzbierało się tego kilka grubych brulionów, leżą do dziś gdzieś w piwnicy. A Renię, choć ruda, piegowata i wyjątkowo zakompleksiona - polubiłam. Bo nie sztuka polubić kogoś, kto jest miły, ładny, uśmiechnięty i uprzejmy - jak dzieci, które przyjeżdżają na wakacje do sąsiadów Renaty: Ludka, Wojtek i mały Michaś, sztuka poczuć sympatię do osoby nieufnej i nastroszonej jak mały jeż.

Renia początkowo do przyjezdnych odnosi się nieufnie, chodzi własnymi drogami. A rodzeństwo po pierwszych nieudanych próbach nawiązania przyjaźni odpuszcza, myśląc, że ruda leśniczanka jest wyjątkowo niesympatyczna. Impas przełamuje pożar w lesie, po nim okazuje się, że tak naprawdę to wszystko jest inaczej, niż sądzą bohaterzy powieści.

Szczerze się przyznam, że nie pamiętam treści tak dobrze, jak mi się zdawało, kiedy przystępowałam do pisania tej notki. Pamiętam tylko to uczucie bliskości, niemal namacalna więź z książką, która, ośmielam się twierdzić, odegrała niebagatelną rolę w moim późniejszym  życiu, to ukochanie czytania, te pierwsze próby literackie (bo przecież pisanie pamiętnika niewątpliwie taką jest), ta ogólna i nieprzemijająca miłość do literatury, do słowa. Co tu dużo mówić, to bardzo ważna dla mnie książka. Swoją drogą, fantastycznie, że rodzice takie książki kupowali i nam je podsuwali.

6 komentarzy:

  1. Nie czytałam akurat tej książki, ale chyba każdy z nas ma takie książki, które wiążą się z tym wszystkim co najlepsze w naszym dzieciństwie:) Dla mnie to był "Tajemniczy ogród", "rona córka zbójnika" czy jeszcze kilka innych do których zaglądam czasami z rozrzewnieniem...:D

    OdpowiedzUsuń
  2. Wiesz, że o niej nie słyszałam!!!!ale muszę zapisać :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Uwielbiam "Wakacje w Borkach". Jedna z ukochanych ksiażek moich młodych lat. :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Nie czytałam i pewnie dlatego za pisanie pamiętnika zabrałam się dopiero wiele lat później, aby zachować dla potomności losy pewnego zakochania. Niewiele to miało jednak wspólnego z twórczością literacką i podejrzewam, że Twój pamiętnik uzupełniony o fragmenty zapisków Reni miał wiele więcej walorów artystycznych:)

    OdpowiedzUsuń
  5. Znalazłam tę książkę w bibliotece osiedlowej gdy miałam może z 8 lat. Pamiętam, że była strasznie zniszczona i obłożona w szary papier - dopiero u Ciebie po raz pierwszy zobaczyłam jej okładkę! Pokochałam ją od pierwszych stron i wypożyczałam potem wielokrotnie, ale nigdy nie miałam na własność. Teraz mam zamiar to nadrobić i kupić ją dla mojej córki, dzięki za przypomnienie!

    OdpowiedzUsuń
  6. Oj, Padma, możesz się rozczarować, czego Ci absolutnie nie życzę... Teraz dzieci czytają jakieś dziwne książki... A te nasze ukochane z dzieciństwa jakoś do nich nie trafiają... Ja czytałam wszystkie "Tomki" i "Anie" i książki Hanny Ożogowskiej, choć ona podobno pisała dla chłopców ;) A moje dziewczyny wolą Oliviera Moona albo Harrego Pottera... Ale może u Ciebie będzie inaczej... Trzymam kciuki.

    OdpowiedzUsuń