W tym to dziwnym świecie śledzimy losy młodzieńca Kacpra, któy dopiero co przeszedł pomyślnie próbę swojego pierwszego polowania (nie chcecie wiedzieć, na co polował). Bystry, ciekawy świata, ambitny. I jak to bywa w takich książkach, trzeba bohatera wyprawić w drogę. Kacper łazi tam i z
powrotem po mrozie, odwiedzając dosłownie każdy zakątek i eksplorując każdą grupę społeczną. Oczywiście autor rzuca mu rozliczne kłody pod nogi, żebyśmy mu współczuli, bo to sympatyczny chłopak. A ponieważ jest sympatyczny, autor pozwala mu wykaraskać się z absolutnie każdych tarapatów.
To mnie trochę zdziwiło, ledwie odrosły od ziemi chłopak, a poczyna sobie niczym drużyna Avengersów. Wytłumaczyłam sobie jednak, że gdyby poległ, nie moglibyśmy poznać kolejnego zakamarka świata wykreowanego przez autora, a a to byłoby (z punktu widzenia autora) niedopuszczalne.
Zdumiało mnie też wyjaśnienie przyczyn upadku cywilizacji. Mieszanie sf z mistycyzmem jakoś mnie nie przekonało.
Trwałam tak w zadziwieniu aż do końca powieści. Niestety, średnio polecam, choć wiem, że #polskafantastykafajnajest, to akurat ta powieść niekoniecznie.
"Dopóki nie zgasną gwiazdy" Piotr Patykiewcz, Wydawnictwo SQN, 2015.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz