Gdzie zostawiłam dwie pozycje sprezentowane londyńskim znajomym:
"Autonauci z kosmostrady" Cortazara oraz
"Jędrne kaktusy" Wawrzyńca.
Przy czym zaznaczam, że pierwszą to spod serca sobie wyrwałam, albowiem nie przeczytałam jej jeszcze.
Po powrocie skończyłam szybciutko
"Życie Pi" Martela i powiem tak: jestem na nie. Dlaczego? Później napiszę...
"Życie Pi" na nie? Dawno czytałem, ale wspominam raczej jako podobałomisię :)
OdpowiedzUsuń