piątek, 8 lipca 2011

"Kobieta z wydm" Abe Kōbō (okropna lektura)


Czytałam to na raty: połowę kilka tygodni temu, drugą połowę teraz. Obydwie z wielkim trudem.
"Kobieta z wydm" to historia człowieka, który udaje się na wycieczkę w poszukiwaniu ciekawych owadów, jest bowiem z zamiłowania entomologiem. Trafia on do nadmorskiej wioski, stale zasypywanej przez piasek (któż nie słyszał o wędrujących wydmach?), i tam zostaje uwięziony.


Jak mróweczka, co wpadła do lejka w piasku wygrzebanego przez mrówkolwa. Niby lejek wcale nie taki głęboki, ściany nie takie strome, a wydostać się nie sposób, bo piasek spod nóg ucieka... Widziałam kiedyś mrówkolwa (właściwie to larwa jest taka drapieżna), mój ówczesny chłopak wskazał mi malutki dołeczek w piasku i kazał czekać na mrówkę. Doczekałam się, mrówka wpadła w dołek, a wtedy z dna dołka wyprysnęło coś ruchem tak szybkim, że aż podskoczyłam, zaskoczona nagłością ataku. Mrówka została schwytana i wciągnięta w piasek, a mnie została obawa przed piaskowymi pułapkami.

Ta w książce nie ma żadnych cech gwałtowności, przeciwnie, jest jak powolutku, nieubłaganie zaciskająca się na szyi pętla. Być może dlatego tak się męczyłam z czytaniem tej książki, dusiłam się klaustrofobicznie. Nie podobało mi się to, stąd lektura na raty, a skończyłam tylko dlatego, że to naprawdę malutka i cieniutka książeczka.
To podobno wybitna japońska literatura - nie neguję, nie zaprzeczam, najwyraźniej to literatura nie dla mnie.

12 komentarzy:

  1. A mnie mimo wszystko zaintrygowałaś. Lektura wydaje się naprawdę nietuzinkowa i chyba warta jest poświęconego jej czasu. Spróbuję kiedyś.

    OdpowiedzUsuń
  2. Kurteczka, no ja to bym chciał raczej odetchnąć pełną piersią, więc klaustrofobii "Kobiety ..." mówię stanowcze - nie. Chyba, że pobujam po Siedmiu Królestwach wystarczająco długo, by nabawić się agorafobii, to wtedy ... :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Nie przepadam za literaturą tego typu :-)

    OdpowiedzUsuń
  4. Ja po twojej opinii raczej nie mam chęci osobiście sprawdzać, czy faktycznie tak słaba proza jest.

    OdpowiedzUsuń
  5. Też czytałam na raty, ale ... na mnie raczej pozytywne wrażenie. Nie, że padłam z zachwytu i powstać nie mogłam, ale ... poczułam się mocno zaintrygowana. Ale fakt - się trudno czytało. I też wolę mnie "wymagające" lektury. Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Mam wrażenie, że to pierwsza negatywna recenzja tej książki, ale może się mylę ;-) Mam zamiar ją kiedyś przeczytać :-)

    OdpowiedzUsuń
  7. jjon - ależ to nie jest negatywna recenzja, to tylko moje odczucia podczas lektury.

    OdpowiedzUsuń
  8. Do tej pory opinie były bardzo pozytywne, ale ja również z tą książką męczyłam się potwornie. Może i obiektywnie rzecz biorąc to dobra literatura, ale ja ledwo przebrnęłam, miałam wrażenie, że się duszę czytając. Dosłownie. I tyle zapamiętałam z lektury. To właśnie uczucie. I jakoś tak niechętnie patrzę na inne tytuły pióra Japońskich autorów.

    OdpowiedzUsuń
  9. A to niespodzianka :( pierwszy raz czytam negatywną opinie nt. tej książki. Może nie miałaś nastroju?/Ramona

    OdpowiedzUsuń
  10. A ja ją ostatnio oddałam nieprzeczytaną do biblioteki. Żałuję że nie znalazłam na nią czasu, a z drugiej strony to jakoś mnie nie ciągnęła dopóki leżała na moim regale. Pewnie kiedyś dam jej szansę.

    OdpowiedzUsuń
  11. Czytałam jakiś czas temu i byłam nią zafascynowana. Mnie niesamowicie wciągała, niczym ten wszechobecny w książce piasek. Na długo pozostanie mi w pamięci.

    OdpowiedzUsuń
  12. Dziewczyny, ja to czytałam -hmm mniej więcej 40 lat temu to był hicior licealistów...ja porownalabym to uczucie niemocy z tym u Kafki w Procesienp.. to meczy, ale ile razy w zyciu wikłamy sie w takie sytuacje, to taka piekna literacka parabola..a film widzialyscie? Dobry!

    OdpowiedzUsuń