poniedziałek, 31 lipca 2023

"Tragedia na przełęczy Diatłowa. Historia bez końca" Alice Lugen


 Trochę słyszałam o tej historii, ale brakowało mi znajomości faktów. Toteż zapodałam sobie porządną ich ilość z tej właśnie książki. Na czym  rzecz polega?  Otóż w 1959 roku grupa studentów z uczelni w Swieradłowsku wybrała się na wyprawę w góry Ural, aby zdobyć jeden ze szczytów, a do tego sławę, chwałę i medale. Studenci skompletowali ekwipunek,  żywność, wpakowali się do pociągu, potem ciężarówki, potem ruszyli  w drogę pieszo. I słuch po nich zaginął.

Ho ho ho, co  to się potem  działo! Ekipy poszukiwawcze, ratownicze, z dołu i z góry (powietrza), zaangażowane rzesze studentów ochotników i tubylczych tropicieli - a to wszystko dlatego, że rodzice tych młodych ludzi zaczęli wołać gromkim głosem: gdzie są nasze dzieci?

Znaleźli się w końcu, wszyscy martwi, z dziwnymi obrażeniami, nietypowym  kolorem skóry, niekompletnie ubrani. Znalazł się ich namiot, z rozciętą płachtą i rzeczami zostawionymi w środku. Wszczęto śledztwo, z którego nie wynikło nic lub prawie  nic, w zależności od prokuratora. Jeden chciał wsadzać za kratki Bugu ducha winnych tubylców, drugi drążył głębiej i sięgał w kierunku wojska (nieopodal znajdowały się poligony doświadczalne)  - to mu odebrali sprawę, kolejnego władze złamały i odebrały mu wolę działania - no ludzie! Co to za partactwo?

Dokumenty w nieładzie, różne opinie, różne wersje zdarzeń. Wskazywano na siłę wyższą (działanie potężnej siły - tak było napisane w jednym z podsumowań), wybuch rakiety,  lawinę, huraganowy wiatr, deskę śnieżną - teorie były i do tej pory są różne. Autorka wyraźnie wybiera jedną z przyczyn,  czytelnikom zostawiając osąd, czy słusznie.

Ciekawe jest tu także coś innego: cała ta otoczka towarzysząca zdarzeniu,  tak bardzo rosyjska, siermiężno-totalitarna. Studenci nie mieli mapy terenów, gdzie się udawali, bo to było zabronione (wojsko utajniło, bo bało się szpiegów). System łączności nie istniał. Wyprawy były ze sobą mylone. Akcja poszukiwawcza:  tu miodzio,  do pracy w ponad metrowym śniegu i dwudziestostopniowym mrozie przyjechali studenci w lichych kurteczkach i cienkich butach. Rodzice zaginionych byli wciąż okłamywani, zwodzeni przez władze, czy to w kwestii poszukiwań, czy pochówku. Tam wszystko było potężnie nie tak. 

Losy dwóch ludzi zapadły mi w pamięć. Pierwszy z nich to prokurator Korotajew, prowadzący sprawę grupy Diatłowa w początkowym okresie. 

"Wściekły jak osa pierwszy sekretarz komitetu obwodowego partii w Swieradłowsku wezwał  do siebie pyskatego prokuratora [...]. Zagroził  mu natychmiastowym wyrzuceniem z partii oraz karnym zesłaniem do pracy na prowincję. Zagrał ostro, ale niecelnie. Groźby nie zrobiły na Korotajewie żadnego wrażenia. Nigdy nie należał do partii, którą szczerze gardził, w związku z powyższym nie dało się go wyrzucić z jej szeregów. Pracował w samym środku uralskiej tajgi, w miejscu idealnie spełniającym kryteria definicyjne prowincji. Naprawdę trudno by znaleźć w obwodzie swieradłowskim większy wygwizdów niż ten, w którym aktualnie urzędował. " [s. 163-164]

Drugi, Jurij Judin, to trochę tragiczna postać. Wyruszył na wyprawę z Diatłowem i resztą, ale tuż przed zagłębieniem się w leśne ostępy odłączył się od grupy z powodu choroby i wrócił do cywilizacji. To uratowało mu życie. To też zniszczyło mu życie, bo obsesyjnie próbował na własną rękę odkryć prawdę o losie studentów,  jeździł na przełęcz zimą, latem, badał teren, odtwarzał  zdarzenia, biegał w skarpetkach  po śniegu, rękami bez rękawiczek łamał gałęzie na ognisko i co jeszcze mu przychodziło do głowy. Czy coś z tych jego doświadczeń wynikło? Nie bardzo.

Jakaś konkluzja? Do dziś nie wiemy, co się tam stało, ot co. I chyba już na 100% się nie dowiemy. 

"Tragedię na przełęczy Diatłowa" zaliczam do "zimnych książek", choć do Arktyki i Antarktydy daleko. Jest tu jednak ta mrożąca krew w żyłach świadomość, że wszyscy umarli w lodowatych objęciach śmierci. 

"Tragedia na przełęczy Diatłowa. Historia bez końca" Alice Lugen, Wydawnictwo Czarne, Wołowiec, 2020.

6 komentarzy:

  1. Książka jest świetna, ale jeśli lubisz słuchać podcastów, polecam film o tej sprawie na Youtubie, na kanale Z Arpiwum X. Bardzo szczegółowy, rzetelny film, ukazał się jeszcze przed wydaniem tej książki i autor rozważa różne hipotezy, mniej lub bardziej prawdopodobne.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo dziękuję, zasadniczo nie słucham podcastów, ale zachowam info na moment,kiedy się to zmieni. :)

      Usuń
  2. Fascynująca tragedia i dobra książka

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie ukrywam, że gdybym trafiła na książkę z innego punktu widzenia, też bym ją przeczytała. Z ciekawości.

      Usuń
  3. Zapiszę sobie na liście do przeczytania.

    OdpowiedzUsuń