Książek postapokaliptycznych napisano mnóstwo. Sporo z nich czytałam, ale ten temat mi się nie nudzi, bo wciąż odkrywam coś nowego. Właśnie odkryłam "Czarownicę znad Kałuży", powieść o tym, jak może wyglądać świat, a właściwie kawałeczek świata, po kataklizmie wojennym.
Co się stało? Ot, historia niezbyt wymyślna (ale wcale przez to nie mniej prawdopodobna niż inne), jedna rakieta, odwetowa rakieta, wojska, broń... Wytłukli się ludzie wzajemnie. Ocalały nieliczne jednostki, które spróbowały ułożyć sobie życie na nowo.