sobota, 16 kwietnia 2011

"Księga Diny" Herbjørg Wassmo (o co takie halo?)


Przeczytałam "Księgę Diny", odłożyłam ją na półkę i zapytałam sama siebie  - no dobra, niezła książka, ale o co to halo? Te ceny na allegro, kolejki do czytania... No tak, wyidealizowałam sobie tę powieść, uznałam, że to będzie cudo nad cudami, a "Księga Diny" okazała się po protu dobrą, no może więcej niż dobrą, ale nie nadzwyczajną książką.

Dina to bohaterka powieści, poznajemy ją, kiedy jest malutka i kiedy przytrafia jej się największa tragedia w życiu - umiera jej matka. Nie zdradzę chyba zbyt wiele z powieści, kiedy napiszę, że umiera przez nią właśnie, przez Dinę. To wydarzenie odciska się tak głęboko w dziewczynce, później kobiecie, że determinuje całe jej życie.
Odepchnięta przez ojca, Dina wychowuje się jak dzikuska, a ledwie dorasta, już wychodzi za mąż. Mężczyźni w jej życiu odgrywają wielką rolę, co z tego, skoro Dina niszczy jednego po drugim. Zachowuje się jak władczyni, królowa. Okrutna i niesprawiedliwa, zachwycająca i pociągająca, dobra i zła, piękna i bestia w jednym ciele. I nie wiem, czy jej zazdrościć, czy współczuć, czy też może osobom z jej otoczenia - zazdrościć czy współczuć, a może ani jedno, ani drugie.

No właśnie, ani jedno, ani drugie. Ponieważ nie polubiłam żadnej osoby z tej powieści na tyle, by ze szczególnym zaciekawieniem śledzić jej losy. Ojciec Diny - ciężko doświadczony przez los, ale sam ma też sporo za uszami, nieładnie tak odtrącać dziecko. Mąż Diny, zakochany w niej do szaleństwa, dał się całkowicie wepchnąć pod pantofel. Zresztą nie jest wyjątkiem, całe otoczenie Diny daje się jej podporządkować, co świadczy o tym, jaką ta kobieta ma siłę przebicia.
Sama Dina zaś, tak twarda, silna, czasem cierpiąca - jest tak silnie skoncentrowana na sobie, tak niewyobrażalnie egotyczna, że aż się muszę skrzywić, jak to piszę. Nie lubię Diny.

Nie da się jednak ukryć, że to kawał porządnej powieści. Długiej, pełnej szczegółów, harmonii i metafizyki, świetnej do czytania. Z pewnością wielu czytelnikom ta opowieść trafiła prosto do serca. W moim przypadku nie trafiła, pewnie drgnęłam w tym momencie i poszło tuż obok.

Księga Diny [Herbjørg Wassmo]  - KLIKAJ I CZYTAJ ONLINE

15 komentarzy:

  1. No to ochłodziłaś moje zapały, bo rzeczywiście pod wpływem blogów książka znalazła się na liście. Zatem stawiam pytajnik, a kiedyś tam może na allegro stanieje. Przypomina mi się "Przeminęło z wiatrem". Dawno, dawno temu, gdy wszyscy oglądali film, ja sięgnęłam po książkę i doczytałam, że Scarlett zostawiła kilkuletnie dziecko, a tu wojna... Akurat miałam wtedy kilkulatki i byłam przerażona postępowaniem bohaterki. Słyszałam ten płacz i spokoju mi nie dawał. Ten wątek pominęli w filmie, a dla mnie miał decydujące znaczenie, świadczył o egoizmie wybitnym i wyzerował współczucie dla Scarlett. Do dzisiaj - jeśli nie polubię głównego bohatera, nie jestem w stanie pokochać książki. Docenić czasem tak, ale na półce raczej nie wyląduje. :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Oto siła braku wznowień. Ale dobrze, bo moja "Dina" poszła na aukcji za 265 PLN (słownie: dwieście sześćdziesiąt pięć złotych). Pamiętam też, że jakiś horror duetu Lee Child chodził za okropne pieniądze, a ja tą książkę oddałem do biblio, bo wg mnie była po prostu taka sobie. Trochę poplułem sobie w brodę (ceny ok. setki), ale stwierdziłem, że kto daje i odbiera ... a potem przyszło jakieś wydawnictwo, wznowiło i ceny spadły do 20 PLN, a ja miałem suchą brodę ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Heh, ja po przeczytaniu pomyślałam dokładnie to samo. Zresztą to samo miałam np. z "Przerwaną lekcją muzyki", która swego czasu też chodziła na allegro po zabójczych cenach, a mnie wydała się po prostu dobra. Tak jak napisał Bazyl, to wszystko przez brak wznowień i zatrważające ceny. Człowiek od razu myśli, że jeśli coś tyle kosztuje to przecież musi być jakiś powód, przecież gdyby to był gniot totalny to nawet przy braku wznowień nie kosztowałby tyle pieniędzy...

    OdpowiedzUsuń
  4. Mnie się bardzo film podobał, więc myślę, że książka też mi się spodoba. Od dawna jej szukam
    Ale za taką kwotę nie kupię. W moich bibliotekach nie ma, więc poczekam, może ktoś z jakiegoś wydawnictwa czyta blogi i wpadnie na pomysł ponownego wydania "Księgi Diny" ? :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Mnie natomiast zastanawia, jak można być tak chciwym, żeby, mając świadomość faktycznej wartości książki, posunąć się do jej sprzedaży za 265 zł?! Rozumiem, że sprzedając coś, liczy się na jakiś tam zarobek. Rozumiem, że ma się wiedzę o charakterze popytu na dany tytuł i wie się, że jest on unikatem. Że perspektywa zysków w takim wypadku jest kusząca. Ale zakładając, że zdesperowani ludzie będą w stanie dokonać zakupu za każdą cenę i ochoczo przystając na cenową groteskę w imię własnej pazerności nie postępuje się, najdelikatniej mówiąc, jak należy. Takie jest moje zdanie.

    Mnie "Księga Diny" bardzo się podobała :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Jabłuszko,
    aukcje na uzywane książki rzadko kiedy zawierają tylko i wyłącznie opcję kup teraz. Ludzie zaczynają licytować, a że dochodzą do takiej ceny.... Cóż. To nie jest wina wystawiającego, a nie wysłać jej byłoby złamaniem regulamimu serwisu:).

    P.S. Namierzyłam już księgę Diny w bvibliotece via katalog online.
    Ale i tak coś mi się nie chce jej wypożyczać:.

    OdpowiedzUsuń
  7. Jabłuszko Chciwym?? Nie postępuje jak należy?? Nie potrzebowałem, wystawiłem na licytację, znalazły się bodajże trzy rywalizujące osoby i jedna z nich uznała, że stać ją na zapłacenie wspomnianej kwoty. Kupująca była zadowolona, ja też, bo kupiłem za tą kasę kilka książek, które chciałem mieć. Po co dorabiasz do tego jakąś ideologię? Zupełnie nie rozumiem ataku ad personam :(

    OdpowiedzUsuń
  8. ksiazkowiec, do licha z tą Scarlett, jej też nie lubiłam za niskie pobudki, ale jednocześnie jakoś tam rozumiałam. Ale to było, zanim sama dorobiłam się potomstwa, teraz by się pewnie zmieniło, na wszelki wypadek nie będę tego czytać teraz :)

    Bazylu, pamiętam, pamiętam. Tuż po sprzedaży zapytałam, czy nie masz tego do pożyczenia. :)

    izusr - ano właśnie, popatrz, przecież to nie jest zła książka, tylko za droga i tyle... i zaznaczmy, że to dla nas, bo przecież z pewnością istnieją osoby, które z lubością kupią za tyle i przytulą do łona. Mają prawo.

    kamkap - szanse są! Pereca wznowili i proszę, jak ceny ładnie spadły :)

    Jabłuszko - książka jest faktycznie warta tyle i tylko tyle, ile ktoś chce za nią zapłacić. Dla mnie jest warta mniej, dla kogoś innego warta więcej.

    Iza - nie pożyczaj na razie. Niech sobie poczeka :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Iza, Bazyl - odpowiem na Wasze posty jednocześnie, ponieważ w części dotyczą tego, co mogłabym napisać każdemu z Was z osobna, więc bez sensu jest pisać to samo dwa razy.

    Na Allegro kupuję od kilkunastu lat i odkąd tylko pamiętam, opcja "kup teraz", dająca Sprzedającemu możliwość ustalenia swojej ceny za sprzedawaną rzecz zawsze była dostępna. Przy jej pomocy właśnie daje się również uniknąć spekulowania wartością przedmiotów, windowania cen do niebotycznych rozmiarów i tworzenia sytuacji groteskowych, takich, jak m.in. z "Księgą Diny". Słowem: uczciwy Sprzedający wystawia przedmiot na aukcji za uczciwą cenę. Przykro mi, ale postępowania Bazyla w takich kategoriach nie rozpatruję. Myślę, że jako osoba zorientowana w realiach rynku książkowo-wydawniczego doskonale zdawał sobie sprawę z możliwości zarobkowych, jakie otwiera przed nim licytacja "Księgi..." z pominięciem opcji "kup teraz", ustalającej cenę książki na normalnym, realnym poziomie (oczywiście, w założeniu, bo naiwna nie jestem i wiem, że nawet ta opcja nie jest w stanie wymusić na nikim zaniechania radosnej twórczości w kreowaniu ceny). Brak wznowień, mit tytułu, pragnienie posiadania go za wszelką cenę - oto okoliczności sprzyjające takim transakcjom. Rozumiem, że twarde prawa rynku mogą nie sprzyjać wielkoduszności, jak też i to, że jeśli ma się plan, to się go realizuje. Nie mogę jednak nie powiedzieć głośno o wynaturzeniu, za jakie uważam karygodne spekulowanie cenami książek na Allegro, tylko dlatego, że ktoś widzi okazję do zarobku nie licząc się zupełnie ze zdrowym rozsądkiem, czy - chociażby - ze zwykłą ludzką przyzwoitością.

    Bazylu, naprawdę mi przykro, że musiałam napisać swoje posty. Nie robię tego ze złośliwości. Napisałabym tak o postępowaniu każdego, trafiło akurat na Ciebie, ale bez żadnych osobistych intencji z mojej strony. Pewnych zachowań ludzi mam już po prostu dosyć. Mam świadomość, że widzisz swoje racje i nie odmawiam Ci prawa do nich. Z boku patrzy się na to jednak inaczej.

    OdpowiedzUsuń
  10. Agnes, inaczej patrzę na kryterium wartości książki, ale prawdę piszesz: nikt nikomu nie zabrania kupować jej za taką cenę, za jaką chce się mu ją kupić. Mój sprzeciw nie dotyczy jednak widzimisię kupującego, tylko premedytacji sprzedających.

    OdpowiedzUsuń
  11. Nieuczciwy spekulant uważa, że dalsza dyskusja nie ma sensu. Mógłbym długo i zażarcie przytaczać kolejne argumenty na swoją "obronę", ale w zasadzie po co? Widzę, że masz już wyrobione zdanie na mój temat i nic nie jest w stanie go zmienić.

    OdpowiedzUsuń
  12. Pewnie, że nie jest zła. Tyle, że ja automatycznie podnoszę swoje oczekiwania widząc taką cenę.

    Jabłuszko, gdyby ktoś od razu wystawił książkę za te ponad 200 zł to ok, może i ze chciwości, ale skoro ktoś wystawia książkę na aukcji, przeważnie wystawia ją w dość "normalnych" cenach i to, że ludzie chcą licytować i walczyć o daną pozycję to przecież już tylko i wyłącznie ich sprawa i świadczy o kupujących, a nie sprzedającym.

    OdpowiedzUsuń
  13. Popularność "Księgi Diny" w polskim półświatku czytelniczym jest dowodem wysokiej skuteczności marketingu uprawianego przy pomocy poczty pantoflowej. Nie oznacza to nieczego więcej poza przypadkowym wylansowaniem przeboju, na miano którego, ze względów merytorycznych, zasługuje również, jeśli nie bardziej, inna wydana w 1991 roku przez Wydawnictwo Poznańskie powieść pani Wassmo: "Dom ze ślepą werandą". Ta bardziej niż "księga Diny" wywarła na mnie wrażenie. W pełni zasłużyła na uzyskany w Norwegii w 1991 roku tytuł "Książki roku". I to ta książka zasługuje na kolejkowe zapisy do jej czytania. Jak setki innych (Tak! Setki! Mój zbiór rewelacyjnej literatury skandynawskiej, w języku polskim, liczy 418 tytułów)książek pisarzy skandynawskich, którym wszechobecni amerykańscy twórcy popliteratury powinni nogi obmywać.

    OdpowiedzUsuń
  14. Skoro się nie podoba to ja chętnie odkupię :D aemilia@op.pl

    OdpowiedzUsuń
  15. Jeśli ktoś z chęcią odsprzeda - proszę o kontakt poliwkak@gmail.com

    OdpowiedzUsuń