środa, 28 września 2011
"Lewą ręką przez prawe ramię" Selma Lønning Aarø (dziwne to jakieś)
Przeczytałam to dwa tygodnie temu (notuję sobie takie rzeczy), ocenę wpisałam trójkową, a teraz zabieram się do skreślenia paru słów o tej książce i mam spory problem. Okazała się bowiem tak idealnie przeciętną powieścią, że aż przezroczystą i kompletnie nie do zapamiętania na dłużej. Uczynię jednak ten wielki wysiłek pamięci i spróbuję coś wygrzebać. Oto wygrzebane migawki:
Kobieta o poparzonej twarzy, która obwinia córkę za utratę urody, bo to córkę właśnie ratowała z pożaru.
Jej mąż, który nie może znieść zimnej sypialni i nawiązuje romans z inną kobietą.
Inna kobieta, autorka jednej książki, która ma romans z żonatym mężczyzną i zachodzi z nim w ciążę.
Ojciec innej kobiety, przytłoczony obowiązkiem opieki nad żoną, która go nie poznaje, bo choruje na Alzheimera.
Kobieta chora na Alzheimera, która ucieka z domu i błąka się samotnie po parku, dopóki nie znajduje jej dziewczynka i nie odprowadza do domu.
Dziewczynka, która ma oszpeconą w pożarze matkę i ojca romansującego z jakąś kobietą.
Występuje jeszcze pies, wypadek samochodowy, śpiączka, książka, rybacy, tawerna i fontanna di Trevi w Rzymie, do której wrzuca się monety, koniecznie lewą ręką przez prawe ramię, wszystko to zawiązane w jakiś kosmicznie zasupłany węzełek, z którego, jak dla mnie, nic sensownego nie wynika.
"Lewą ręką przez prawe ramię" Selma Lønning Aarø, tłum. Milena Skoczko, wyd. Smak Słowa, Sopot 2009.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
ha, ha :) Natłok wątków i wszelkiej maści węzełków, jak widać, niekoniecznie musi być zaletą. Będę się trzymać z daleka :)
OdpowiedzUsuńCzytasz Conana. Ale u Ciebie już święta? Widzę choinkę w tle :-)
OdpowiedzUsuńKsiążkę dostałam pod choinką zeszłego roku, stąd sceneria.
OdpowiedzUsuń