niedziela, 24 marca 2013

"7 + 37 cudów świata" Igor Możejko - drugie oblicze Bułyczowa


Igor Możejko to dla mnie Kir (Kirył) Bułyczow, a nie żaden tam Możejko. Autor s-f, twórca "Osady", ojciec Korneliusza Udałowa i tak dalej.
Aż tu nagle objawił mi się Bułyczow archeolog, historyk, orientalista, czyli właśnie Możejko. Zupełnie inny człowiek!

Umiecie wymienić siedem cudów świata? Ja umiem. Piramidy, kolos rodyjski, latarnia na wyspie Faros, mauzoleum w Halikarnasie, wiszące ogrody Semiramidy, świątynia Artemidy w Efezie i... eee... umiałam.
Możejko do tych siedmiu dokłada jeszcze kilkadziesiąt cudów, czyli obiektów wykonanych przez człowieka (wodospad Niagara się nie liczy, bo to cud natury), które uważa za wyjątkowe. Z różnych powodów.

Opisuje je w książce szczegółowo, metodycznie przeczesując Europę, Afrykę i Azję. Na inne kontynenty zapewne nie udało mu się dotrzeć, a szkoda, chętnie bym go wysłała do Australii i poczytała potem, co sądzi o tamtejszej historii. Gdyby był mniej pisarzem, a bardziej archeologiem, byłoby to bogate, ale nieco drętwe czytadło. Aleeeee....
Możejko opisuje cuda świetnie, z pasją, swadą, wrażliwością na piękno... Wystarczy spojrzeć na te fragmenty:

"Późnym wieczorem, przed powrotem do Delhi, przyszedłem jeszcze raz na plac przed Tadż Mahal. U wrót chwiały się ogniki świeczek, palonych przez kupców. Pod łukiem dalej płynął strumień ludzi, bo mauzoleum w świetle księżyca to widok jeszcze bardziej bajeczny. Wisi nad ziemią jak błękitna mgła, a ogromne gwiazdy tulą się do jego kopuł".[1]

"Cywilizacja saharyjska upadła, nie zdążywszy wybudować miast i świątyń. Ale to, co po niej pozostało, zmusza nas do pochylenia głów przed artystycznym geniuszem tych koczowników, hodowców bydła i początkujących rolników, którzy w wielu rzeczach prześcignęli swych sąsiadów i dali wyraz wielkiemu artystycznemu talentowi. I nie da się wyjaśnić powstania setek tysięcy rysunków tylko motywacjami religijnymi. Artyści cieszyli się otaczającym ich światem i to oni właśnie byli pierwszymi, którzy potrafili opiewać cudowną harmonię ludzkiego ciała, grację zwierząt, urodę tańca. To oni potrafili nam opowiedzieć o całym pięknie świata, pięknie, które zabiła pustynia".[2]

Do tego można się dowiedzieć mnóstwa ciekawych rzeczy, na przykład, jak w Persji traktowano artystów:

"W Persji Achmenidów pracowało wielu artystów i rzemieślników, przywiezionych tu ze wszystkich stron świata. Kiedy Aleksander Macedoński podszedł do Persepolis, zobaczył przy drodze olbrzmi tłum okaleczonych ludzi - byli to greccy rzeźbiarze, malarze i snycerze, którzy trafili do perskiej niewoli. Żeby uniemożliwić im ucieczkę, okrutnie ich okaleczano - pozbawiano tych części ciała, które nie były niezbędne przy pracy".[3]

Albo gdzie znajduje się pierwsza na świecie  drukowana książka:

"Brylantowa Sutra -  indyjska praca w XI stuleciu przetłumaczona na język chiński. [...] zwój ten jest pierwszą na świecie książką drukowaną.
Mistrz Wen Czi, o którym poza tym nic nie wiemy, wyrzeźbił na sześciu deskach zwierciadlane odbicie tekstu i pokrywszy owe klocki farbą, nakładał na nie karty papieru. Działo się to w roku 868, tysiąc sto lat temu. Na sześćset lat przed pierwszą księgą Gutenberga".[4]

Lub też w jaki sposób dzieła sztuki są napastowane przez szaleńców:

"Parę lat temu jakiś szaleniec chciał zabić piękności Sigiriji. Zanim go powstrzymano, zdołał poważnie uszkodzić malowidło. Maniakom nie podobają się wielkie dzieła. Przypomnijmy sobie, jakie cuda próbowali już unicestwić - Wymarsz strzelców  Rembrandta, Giocondę Leonarda... A całkiem niedawno ofiarą jakiegoś maniaka padła  Pietà Michała Anioła".[5]

Monumentalne projekty ochrony zabytków porażają rozmachem - na przykład przeniesienie świątyni Abu Simbel, by ją uchronić przed zalaniem - tylko czy zawsze są do zrealizowania?

"W 1970 roku [...] opracowano projekt, wedle którego wzgórze, po zdjęciu z niego świątyni [Borobudur], zostanie przykryte żelazobetonowym kołpakiem. Na nim z powrotem postawi się świątynię".[6]

Świetnie też autor opisał, w jaki sposób Anglicy traktują (traktowali) swoje kolonie:

"Kiedy tylko pojawiała się  możliwość rozpoczęcia ataku na Birmę, od razu znalazł się humanitarny pretekst - a to nieodpowiedni stosunek birmańskiego króla do angielskich kupców, a to finansowe nieporozumienia między birmańskim władcą a angielską firmą, a to w końcu paskudny charakter samego monarchy. Wielka Brytania nigdy nie napadała na inne państwa ot, tak sobie. Nie, żadnych takich! Po prostu Anglicy zawsze stawali po stronie sprawiedliwości, po stronie słabych i zniewolonych - szczególnie, kiedy byli to brytyjscy kupcy albo krewni angielskiego króla. W takim wypadku Anglia błyskawicznie wysyłała potężną eskadrę i na polach bitewnych uczyła władcę napadniętego państwa prowadzić się przyzwoicie".[7]

Jest też fragment, który szczególnie mnie ujął:

"W 116 roku do wieszczka świątyni Jowisza w Heliopolis przybył rzymski cesarz, Trajan.[...] Ale dla nas ważne jest co innego: do II wieku świątynia w Heliopolis miała takie znaczenie, że do jej kapłanów zwracali się nawet władcy Rzymu".[8]

Pokazuje, jakimi drogami archeologowie i historycy odkrywają przeszłość. Strzępki opowieści, podania, legendy - plus DEDUKCJA.

Świetna książka! Sporo w niej zawarto, dlatego najlepiej nie czytać ciurkiem, bo jedna piękna historia wyprze z pamięci drugą piękną historię. Najbardziej zaś cieszy mnie to, że Kir Bułyczow pokazał mi swoje drugie oblicze.

P.S. Książka jest wędrująca i można się do niej zapisywać.

---
[1] "7 + 37 cudów świata" Igor Możejko, przełożyli Anita Tyszkowska i Tadeusz Gosk, Zakłąd Narodowy im. Ossolińskich - Wydawnictwo, Wrocław 1988, s. 264
[2] Tamże, s.158-159
[3] Tamże, s. 64
[4] Tamże, s. 343-344
[5] Tamże, s. 278
[6] Tamże, s. 333
[7] Tamże, s. 303
[8] Tamże, s. 70

4 komentarze:

  1. Kurczę, dla Ciebie Igor Możejko to Kir (Kirył) Bułyczow, autor s-f, etc., a ja go nawet nie znam. Ale recenzowana pozycja sprawia wrażenie znakomitej książki, by ten przykry stan rzeczy zmienić.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jeśli uda Ci się książkę dostać, sprawdź, przekartkuj. :)

      Usuń
  2. Ciągle jeszcze żyję. A Ty nadal piszesz notki, no, no. Gratuluję uporu. Pozdrawiam serdecznie, B.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To nie upór, raczej przyzwyczajenie i konsekwencja :) Pozdrawiam również, cieszę się, że żyjesz :)

      Usuń