Pytanie pierwsze:
Dlaczego po to sięgnęłam i przeczytałam?
Odpowiedź:
Z dwóch powodów. Po pierwsze nazwisko, najsłynniejsze fińskie nazwisko w literaturze. Uwielbiam powieści historyczne Waltariego. Po drugie, ktoś mi polecał jego kryminały, takie trochę retro i z chłodną skandynawską nutką.
Pytanie drugie:
Czy mi się podobało?
Odpowiedź:
No cóż, ze smutkiem stwierdzam, że nie bardzo. Troszkę to wszystko przewidywalne, morderstwo popełniono na wyjątkowo niesympatycznym łajdaku, zamknięty krąg podejrzanych, no i para rozwiązująca zagadkę, czyli komisarz i jego asystent. Trochę ratuje sytuację klimacik:
"Ponury, szary poranek jesienny, samotny dom,tak porażająco cichy pośrodku wielkiego miasta, więdnące na rabatach kwiaty - wszystko to zbudziło we mnie złe przeczucie i po plecach przebiegł mi dreszcz".*Klimacik ślicznie skandynawski. Ale to nie ratuje całości, niestety.
Pytanie trzecie:
Są jeszcze dwie książki o tym komisarzu, sięgnę po nie?
Odpowiedź:
Tak, ale tylko wtedy, gdy nie będę miała już do czytania Gardnera, Mankella, Marininej, Grimes czy Wrońskiego.
---
* "Błąd komisarza Palmu" Mika Waltari, przełożył Sebastian Musielak, Wydawnictwo Literackie, Kraków 2011, s. 17.
Jak się spodziewałaś Mankella, to nie dziwię się rozczarowaniu. A to przecież taki rozkoszny klasyczny kryminalik:) Najlepszy jest właśnie duecik komisarz-asystent i te ich rozkoszne rozmowy.
OdpowiedzUsuńPrzejrzałem swoje recenzje z Waltariego (http://www.zacofany-w-lekturze.pl/search?q=waltari) i przypomniałem sobie, za co mi się podobały: za bezpretensjonalnośc. O:)
UsuńRozkoszne, bezpretensjonalne... i momentalnie gubiące się gdzieś w pamięci. No mdło mi było, nic nie poradzę. Jednak wolę jakiś pazur, coś, co sprawia, że po latach klepnę się w czoło i powiem: - A, to ten kryminał, co detektyw miał dwie głowy/ olbrzymią dynię w ogródku/ swędziała go głowa w obecności zabójcy (lub coś równie charakterystycznego).
UsuńNie no, wapory masz normalnie :P Ja tam nie znam kryminału, przy którym po latach bym pamiętał kto zabił, choćby tam było pole dyń :D Z Waltariego też już niewiele pamiętam, poza tym, że było rozkoszne i bezpretensjonalne:) A to dużo w przypadku kryminału.
UsuńMam wapory, Waltari kryminalny do pięt nie sięga Waltariemu historycznemu, taka prawda: )
UsuńOch, no młody był przecież, daj się człowiekowi rozwinąć:)
UsuńWszystkie wymienione nazwiska jeszcze przede mną, więc od Waltari nie zacznę...
OdpowiedzUsuńJeśli już Waltari, to "Egipcjanin Sinuhe" (kocham tę książkę).
UsuńA, to chyba jednak nie sprobuje - ja tez ostatnio wole kryminaly z pazurem ;-)).
OdpowiedzUsuńNo! Jak ja.
UsuńA mi się podobało. Nie była dla mnie ta powieść przewidywalna, ale intrygująca, ze swietnymi postaciami. Dla odmiany nie podobała mi się "Kto zabił panią Skrof" - wymęczyłam się. Nie przypadła mi do gustu niewiarygodna akcja i bardzo słabe umotywowanie zbrodni.
OdpowiedzUsuńCzyli kolejny argument za tym, by kolejny kryminał tego autora odsunąć na czas bliżej nieokreślony.
UsuńUwielbiam tę książkę.
OdpowiedzUsuń