poniedziałek, 3 grudnia 2018

[gra planszowa] "Babciu, dziadku, jak to wtedy było?"


To mało typowa gra planszowa, ba, odnoszę wrażenie, że plansza jest dodana do gry tylko po to, by było wiadomo, kiedy skończyć rozgrywkę. Jej  sednem i istotą jest bowiem opowiadanie i słuchanie. Rozgrywka z grubsza wygląda tak:  uczestnicy gry wybierają sobie po pionku, stawiają na planszy na polu start, po czym moderator gry testuje karty z obrazkami i rozdaje po pięć graczom. Karty z pytaniami tasuje i kładzie do góry dnem na kupce, niech czekają. Teraz następują dwa etapy: pierwszy to opowiadanie historii, drugi to odpowiadanie na pytania.



Historię opowiada każdy z graczy na podstawie jednej z otrzymanych kart, reszta graczy słucha, zadaje pytania bądź wydaje zaskoczone okrzyki. Drugi etap to ten, w którym zdobywa się punkty. Gracz musi wyciągnąć jedną kartę z pytaniem, zastanowić się, którą z usłyszanych historii (oprócz własnych) chce uwzględnić, po czym odpowiada na pytanie. Punkty przyznaje ta osoba, która opowiadała daną historią, wszak ona najlepiej pamięta szczegóły. Jedna prawidłowa odpowiedź na pytanie to jeden punkt, czyli pionek do przodu o jedno pole. Wygrywa ten, kto pierwszy dotrze do mety.

Gra jest bardzo otwarta, można ją modyfikować i zmieniać zasady wedle potrzeb i upodobań. Instrukcja jest przejrzysta i zawiera sporo podpowiedzi co do sytuacji, a także zawiera jedno zdanie, które bardzo mi się spodobał: "Jeśli któraś zasada nie będzie wam odpowiadać, można ją oczywiście zmienić według uznania, tak by dobrze i miło się grało".

Przykładowe pytania macie na poniższej fotce:


A przykładowe obrazki (a jest naprawdę dużo) na fotce niżej:



Prawda, że czadowy ten bilet PKP z dziurką? Gumy Turbo nie lubiłam, twarde były. Co do tego ciągnika na polu, to początkowo miałem zastrzeżenie, że zbyt mało retro to zdjęcie, bo ciągniki z turem z przodu pojawiły się stosunkowo niedawno. Zaraz się jednak sama skarciłam, że przecież nie każda fotka musi przedstawiać coś starego, chodzi tu przecież w tym przypadku o "pole".

Na widok karty "Ciężarówka" autentycznie się rozczuliłam, bo mój tata miał takiego zielonego Stara z paką. Dorabiał sobie transportem, a czasem zabierał mnie ze sobą w trasy. Najbardziej pamiętam jednak ten samochód z innych okoliczności: czasem pożyczał  go kolegom mojej najstarszej siostry, by mieli czym dojechać na zabawę taneczną. Wiecie, ile osób może zmieścić się w szoferce Stara? Dużo. :) Najwięcej... hm...  pamiętam dziewięć osób! Wszyscy chcieli jechać w szoferce, bo na pace było brudno i wiało. Pilnowaliśmy tylko, by nie blokować kierownicy ani drążka zmiany biegów - ciasno było okrutnie, ale i wesoło. Taka paczka ludzi przydawało się bardzo, gdy Star zakopał się gdzieś na piaszczystej bocznej drodze (skróty są zdradliwe, mówię wam), było komu wtedy pchać ciężarówkę... Ech, wspomnienia!


Powracając do gry: można użyć jej na inny sposób, na przykład trenowanie czytania (podpisy) albo do trenowania opowiadania historii z kilku wylosowanych kart. Taka wariacja Story Cubes. Jest pozytywnie!
Losowość prawie żadna, strategii nie ma, ale integracja graczy murowana!

Zawartość: duża plansza, 12 drewnianych pionków, karty z retro zdjęciami (138), karty z pytaniami (60), instrukcja.
Ilość graczy: 2 - 12
Wiek graczy: 6 -120
Czas gry:  60 - 120 minut
Autor: Monika Koprivova 
Wydawca: Pharmdr.  Monika Koprivova

Za możliwość zapoznania się z grą bardzo dziękuję wydawcy!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz