Ha, zaskoczyła mnie ta książka. Totalnie! Postawiła na głowie moje postrzeganie dziecięcych przywar, a moje dzieci rozbawiła do rozpuku. Genialne są te opowieści!
Książka składa się z dziesięciu historyjek, w każdej z nich bohaterem jest inne dziecko. Po imionach ich poznacie - przyszło mi do głowy, gdy tylko zobaczyłam galerię postaci. Stach Ślinotok, Wicio Wszarz czy Kanapowa Kryśka - i już wiadomo, o co chodzi.
Weźmy takiego Gutka Gmeracza, który dłubiąc w nosie próbował stworzyć największą na świcie kulistą kozę. Udało mu się, niech go drzwi ścisną, i miejsce w księdze rekordów już ma zapewnione. To znaczy miałby, gdyby go ta kula nie wessała... straszny koniec!
Autor przejechał się rzetelnie po dzieciach: drętwych, przemądrzałych, puszczających bąki, śliniących się czy zawszonych, zalegających na kanapie bądź wzbraniających się od sprzątania w pokoju - wymyślił naprawdę tragiczny i mega śmieszny koniec prawie każdego z nich.
To było naprawdę zabawne! I obrzydliwe. I odświeżające. Autor ma łeb!
Warto zauważyć szalone, śmieszne rysunki, których wszędzie pełno, oraz dynamiczny tekst - słowa zwiększają rozmiar, wiją się jak węże lub są kolorowe. Dla mnie bomba.
Polecam i moje dzieci też polecają.
Książka przeczytana w ramach współpracy ŚBK z portalem Granice.pl.
"Najgorsze dzieci świata" David Walliams, ilustracje Tony Ross, przełożyła Karolina Zaremba, Dom Wydawniczy Mała Kurka, Piastów 2018.
Tu zwykle kończę notkę, ale teraz będzie jeszcze coś. Zaczęłam bowiem guglować autora, żeby się dowiedzieć, kto zacz (mam tagi określające, z jakiego kraju pochodzi autor, to dlatego). I oto, co ukazało się moim oczom!
Źródło |
Znacie ten serial? Podobał się?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz