piątek, 29 maja 2020

"Distortion" Cezary Zbierzchowski


Pochłonęłam powieść błyskawicznie, a potem podsunęłam mężowi, który także przeczytał bardzo szybko. Zapytany o zdanie na temat książki stanowczo odmówił komentarza. Ciekawe.

"Distortion" to początkowo opowieść zupełnie nie fantastyczna. Zagłębiałam się w książkę i coraz częściej myślałam "co ja czytam?". Nie pamiętałam świata Rammy, niech mi autor wybaczy, świat, który odmalował mi się przed oczami, był wojną na Bliskim Wschodzie widzianą z perspektywy żołnierze korpusu, ekhem, pokojowego. Mocno żołnierski świat, pełen rozkazów, misji, strzałów i śmierci.


Potem pojawiają się elementy, na które tak bardzo czekałam: niezwykłe, fantastyczne, trudne do wytłumaczenia. Główny bohater, Markus Trent, kapral borykający się z problemami wewnętrznymi, zaczyna doświadczać dziwnych zjawisk, a następnie zaczyna słyszeć w głowie głos. Nie swój, kogoś, kto wymusza na nim ściśle określone postępowanie. Nie myślcie sobie, że to schizofrenik, to głos... a, do licha, nie napiszę, spoiler byłby, a ten akurat moment jest bardzo interesujący czytelniczo.

Tu zaczyna się robić poważnie, a nawet bardzo. Wkraczamy w świat relatywizacji dobra i zła, posłuszeństwa wobec rozkazów, usprawiedliwiania ludobójstwa. Tak zręcznie to autor napisał, że prawie dałam się złapać na lep powinności, wyboru mniejszego zła i tym podobne. Z trudem otrząsnęłam się z tego czaru.

Przyznaję, książka jest naprawdę dobra i dobrze napisana, tyle że kompletnie jej nie kupuję. Problem w niej przedstawiony jest tak makabryczny i wynaturzony, że kompletnie nie mieści mi się w głowie. Albo mieści, ale wypieram.

W komentarzu pod fotką "Distortion" jeden z moich kolegów był ciekaw, czy książka mi się spodoba.
Oświadczam, że to nie jest powieść do podobania się. Ta powieść jest po to, żeby bolało - w moim przypadku spełniła tę rolę aż za dobrze. Albowiem zabolało.

Dziękuję, Powergraph.

"Distortion" Cezary Zbierzchowski, Powergraph, Warszawa, 2019.

8 komentarzy:

  1. A właśnie pomyślałam: "pewnie schizofrenik", a Ty zaraz piszesz, że to, nie to. :) Problem relatywizacji dobra i zła oraz posłuszeństwa wobec rozkazu, to faktycznie sama w sobie trudna i już sama w sobie bolesna tematyka - w każdym razie z mojego punktu widzenia. Napisałaś, że "Distriction" jest po to, żeby bolało... Mocne.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ta książka ma ogromny ładunek, ale moim zdaniem nie jest dla każdego.

      Usuń
  2. A mi się ta książka podobała - bo pokazuje wiele ważnych współczesnych problemów - oddalenie ludzi od siebie, ojcostwo, odhumanizowanie powodowane przez wojnę, a przede wszystkim genialnie wplata wątek depresji. I potwierdzam, działa na czytelnicze emocje niczym młot kowalski.

    OdpowiedzUsuń
  3. "podoba" było złym określenie - to ja zadałem to pytanie (pigol) ... byłem ciekawe jak kobieta odbierze tą książkę ... i sprawdza się pewna teoria,że książka jest typowo "męska" ... i jak widać po części się sprawdza .. mnie osobiście pochłonęła i powaliła na kolana ...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Typowo męska, bo traktuje o wojnie? Wojna to nie rzecz kobiet?
      Racja. Polecam książkę "Wojna nie ma w sobie nic z kobiety" Swietłana Aleksijewicz
      https://mcagnes.blogspot.com/2013/05/wojna-nie-ma-w-sobie-nic-z-kobiety.html

      Usuń
  4. Zgadzam się, że "podoba" może to być odebrane jako nie do końca adekwatne słowo. Ale zdecydowanie daje do myślenia i literacko stoi na wysokim poziomie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Istotnie. Czekam na wyniki nominacji do Zajdla, pewnie tam się znajdzie.

      Usuń