Rzadko pojawiają się u mnie wpisy na temat książek Hanny Dikty. Powody są dwa: po pierwsze to rodzaj literatury, którą czytam rzadko i nie do końca czuję się kompetentna, by o niej rzetelnie pisać. Drugi powód jest daleko bardziej skomplikowany. Znam autorkę osobiście, bardzo lubię i ogromnie cenię: za pogodę ducha, inteligencję emocjonalną i bliskie mojemu spojrzenie na świat. Nie piszę o jej książkach z obawy, że niechcący napiszę coś, co może sprawić jej przykrość, choćby powierzchownym odczytaniem intencji. WIEM. To pokręcone bardziej, niż ustawa przewiduje.
Chciałabym jednak, żeby wiedziała, że zapoznałam się gruntownie z książkami:
- "Dwie kobiety" - wcześniej przeglądałam tylko, teraz przeczytałam porządnie, świetnie poprowadzony motyw związku.
- "Trogirskie wakacje" - to akurat zrozumiałe, że przeczytałam, bo prowadziłam spotkanie autorskie poświęcone tej właśnie powieści (ach, to zakończenie!).
- "Jeżeli jesteś" - ponieważ musiałam się dowiedzieć, jak ta historia się zakończy.
- "To nie może być prawda" - tego wysłuchałam.
- "Jeszcze jestem kobietą"- najnowszy tomik poezji, której właściwie nie czytam, ale jeśli autorką jest Hanna Dikta, to czytam zawsze.
Myślę, że pisze ona coraz lepsze powieści. Nieoczywiste rozwiązania fabularne, pogłębione portrety psychologiczne bohaterów, no i... nie jest specjalistką od szczęśliwych zakończeń, co cenię. Bo w życiu rzadko takie mamy.
Cieszę się, że znam tak utalentowaną pisarkę i poetkę. Bardzo.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz