Pokazywanie postów oznaczonych etykietą kawa. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą kawa. Pokaż wszystkie posty

niedziela, 8 listopada 2015

I Śląskie Targi Książki w Katowicach - relacja potargowa (6-8 listopada 2015)

1. Targi ogólnie - warto było iść?

 

 Oczywiście. Zmiana inwestora  wyszła imprezie na plus. Przede wszystkim miejsce - Centrum Kongresowe jest bez wątpienia bardziej przyjaznym, nowoczesnym, przestronnym miejscem  na takie przedsięwzięcia niż Spodek.
Wystawców było sporo i było w czym wybierać. Książki dla dzieci, dla dorosłych, albumy, mapy, gry, komiksy, antykwariaty. Rękodzieło w niewielkich dawkach. Był i papier (mój konik), czyli stoisko z notesami.

 Była także czerpalnia papieru.


Pozytywnie zaskoczyło stoisko biblioteki katowickiej - był tam kiermasz! Świetny pomysł, można było się tanio obkupić i koleżanki korzystały.
Nie zabrakło spotkań z autorami, udało mi zdobyć podpis panów Bralczyka i Ogórka.


Od pana Cichonia nie mam autografu, za to ucięliśmy sobie miłą pogawędkę.

 Zabrakło mi dwóch rzeczy.
Po pierwsze, jakoś się przyzwyczaiłam, że dla dzieci jest przeznaczone więcej miejsca (wielkie kolorowanki, ogromne szachy, gry), w Spodku były na to przeznaczone miejsca na peryferiach płyty. Tu były atrakcje dla młodszych, ale raczej na stoiskach, przy stolikach, w wyznaczonych godzinach. Mąż z dziećmi dotarł w niedzielę po południu i jakoś nigdzie się z tymi dziećmi na dłużej nie zaczepił.
Po drugie, mało fantastyki. Przecież mamy tu Śląski Klub Fantastyki! W zeszłym roku były panele dyskusyjne, spotkania autorskie - teraz nie było nic. Zero.

2. Targi szczególnie, czyli ŚBK-owa wymiana książkowa

 

Właściwie to o nas, czyli ŚBK, też można by powiedzieć, że w zeszłym roku było dużo (bo robiliśmy panele, konkursy, rozdawaliśmy pakiety, była wymiana), a w tym nic lub prawie nic, bo tylko wymiana książkowa. To dlatego, że skupiliśmy się na podboju Krakowa. Muszę jednak przyznać, że wymiana książkowa była bardzo udanym punktem całej imprezy targowej. Od piątku do niedzieli, od 11:00 do 15:00 (a nawet dłużej) - wciąż mieliśmy chętnych z książkami do wymiany.



W sumie przez trzy dni wymieniono 740 książek! Znakomity wynik, dziękujemy wszystkim odwiedzającym! Sama też co nieco wybrałam... :)


3. Potargowo, czyli spotkanie w City Rock Cafe

 

 W sobotę umówiliśmy się też na pogaduchy w knajpie znanej  już blogerom z poprzednich lat, czyli City Rock Cafe. Tłumów takich jak w Smakołykach nie było, dzięki czemu można było spokojnie zjeść, spokojnie (choć głośno) porozmawiać i spokojnie rozlosować to, co jeszcze zostało z TK w Krakowie (pudło książek).





 Wspaniałe, energetyczne spotkanie, BARDZO wam dziękuję, kochani! :)

 

4. Co przywiozłam? 

O to.
Od lewej od dołu:
1. Komiks od Timofa  "Jesteś moją matką?" Alison Bechdel - wzięłam, bo Kasia polecała.
2. "Synowie wilczycy" Tanja Kinkel - wylosowane na spotkaniu
3. "Antipolis" Tomasz Fijałkowski - jak wyżej (Tomek, w końcu będę miała co ci podetknąć do podpisu na kolejnych targach)
4. "Pierwsze kroki wśród ludzi" Hanna Olechnowicz - wylosowane
5. "Dobre chwile z naszym dzieckiem" Hanna Olechnowicz - wylosowane
6. "Wszędzie leżą skarby" Bill Watterson - kupione dla Bazyla
7. "To magiczny świat" Bill Watterson - a właściwie dla Bazylowego syna
Fantastyczni panowie z Comicshopu, dziękuję za rozmowę!

Teraz od prawej od dołu
8. Piżamorama "Paryż" - ruchome obrazki, moje dzieci za tym przepadają.
9. "Martynka i cztery pory roku" Gilbert Delahaye - z wymiany książkowej
10. "Alicja w krainie czarów. Alicja po drugiej stronie lustra" Lewis Carroll - piękne wydanie od Vespera, także z wymiany
11. "Opowiadania na Boże Narodzenie" - z wymiany, będzie co czytać dzieciom, a święta niedługo
12. "Czas zmierzchu" Dmitrij Głuchowski - z wymiany, nazwisko znam, więc mnie zainteresowało
13. "Waran" M. i S. Diaczenko - no właśnie, Diaczenko chodzą za mną od dawna i nie mogą mnie dogonić, może tym razem? Książka także z wymiany


5. Co jeszcze o Targach?

 

Mogę jeszcze powiedzieć, że pod względem towarzyskim była to dla mnie impreza tak bardzo udana, że bardziej chyba się nie da. Obeszłam wszystkie stoiska, na wielu wdałam się w pogawędki o książkach. Między stoiskami spotykałam znajomych, blogerów, biblionetkowiczów, autorów, wydawców. Sławek z granice.pl zaskoczył mnie niepomiernie, zapraszając do siebie - jak się okazało, miał tam gościa, który interesuje się kaligrafią i chciał pogadać z kimś o podobnych zainteresowaniach.
Spotkałam się z Pauliną z jednego z wydawnictw i spędziłyśmy dobrą chwilę na rozmowie o książkach, audiobookach, o tym, co lubimy i co nam się nie podoba. Paulina, dziękuję, rozmowa była fantastyczna! A naszej pogawędce przy kawie przysłuchiwał się Lem. A raczej jego podobizna, moim zdaniem bardzo udana.



Ocena: 5/6.


sobota, 21 lutego 2015

ŚBK: Bloger nie wielbłąd, pić musi


Grupa ŚBK powraca z postami tematycznymi!
Pamiętacie, że były takie? Co miesiąc na naszych blogach pojawiał się wspólny temat, interpretowany oczywiście indywidualnie.

Tym razem piszemy o tym, co pijemy. 

Indywidualnie, podczas czytania lub pisania notki na bloga. Otóż ja różnie... wyborową, finlandię, piwo z sokiem, whisky... Co pod rękę podejdzie, a do kieliszka się zmieści, to biorę - dodatnio wpływa na percepcję podczas czytania, a podczas pisania wena przylatuje i tak macha skrzydełkami, że się przeciąg robi. Ho ho!

Tu zamykacie właśnie oczy w pełnym potępienia milczeniu.

I słusznie, potępiajcie w czambuł alkoholizm w każdej postaci, bo to ZŁO! Przepraszam, nakłamałam. Nie piję alkoholu przy czytaniu, przy pisaniu, przy przeglądaniu internetu. Kiedyś było inaczej, ale to było jeszcze przed dziećmi - zawsze gdzieś pod ręką było czerwone wino albo piwo, albo jeszcze inne procentowe trunki. Potem ciąże, karmienie - odzwyczaiłam się od alkoholu.

Co więc, o suchym pysku siedzę przy książce?

A gdzież tam! Jestem uzależniona od kawy. Rozpuszczalnej. Fusów nie lubię, zgrzytają w zębach, a ekspresu się jeszcze nie dorobiłam. Kawa obowiązkowo z odrobiną cukru i mleka. Czasem robię dobrze swojemu sercu i kupuję kawę bezkofeinową. Czasem rozpustnie zapijam się czekoladą na gorąco. Herbata też się trafia, czarna, mocna, gorzka i gorąca. Jednak to kawa jest na pierwszym miejscu. Nuda jak stąd aż na Madagaskar, zwłaszcza jak zaglądam na bloga Magdy, która jest smakoszem herbat wszelkiego rodzaju. Nic na to nie poradzę. Poproszę kawę.