sobota, 9 kwietnia 2011

"Sprawa odłożonego morderstwa" E.S.Gardner (Mason, mrrrr)


Tym razem książka nie wysłuchana, a przeczytana (dzięki uprzejmości kolegi biblionetkowego, który ucieszył się, że lubię tego nieco zapomnianego autora i jego bohatera literackiego Masona - pozdrawiam, misiaku!).

Tych kryminałów chyba jednak lepiej mi się słucha niż czyta - a to z racji nikłej ilości stron. Gdy ktoś to czyta, jest tego więcej. Gdy ja sama, pędzę jak wariatka za akcją i zanim się obejrzę, odwracam ostatnią kartkę.

Fabuła w tym kryminale jest typowa dla Masona, ups, przepraszam, dla Gardnera: oto w kancelarii adwokata zjawia się młoda kobieta, wlokąc za sobą kłopoty związane z bogatym znajomym. Pojawia się też dawny chłopak klientki, ten z kolei wlecze za sobą niezardzewiałą miłość Wkrótce pada strzał i bogaty znajomy umiera, a podejrzaną jest oczywiście klientka Masona lub jej chłopak.
Zawsze tak jest, że wszystkie dowody i poszlaki wskazują na klientów Masona, ale on potrafi wyciągnąć nieoczekiwane (dla mnie) wnioski z wydarzeń, przesłuchań, rozmów - i ujawnia prawdę, jaka by ona nie była.

Urocza w kryminałach Gardnera jest ta staroświeckość, która detektywom każe szukać budki z telefonem lub drogerii, kiedy trzeba złożyć sprawozdanie szefowi. Albo te podsłuchy, montowane w listwach przypodłogowych. Cudo.

No i mniamniuśny cytacik, który wyłapałam bystrym oczkiem:
"Mason, zrelaksowany po prysznicu, w cienkiej jedwabnej piżamie, siedział w niskim fotelu, czytając kryminał. Złowieszcze chmury burzowe, przez całe popołudnie zbierające się nad górami na północy i wschodzie, zaczęły przesuwać się nad miasto. Coraz wyraźniej słychać było grzmoty.
Wtem zadzwonił telefon.
Mason, nie podnosząc oczu znad książki, wyciągnął ramię i przez chwilę macał wkoło, szukając słuchawki". *
Oto bratnia dusza!

Jeszcze słówko o tytule - morderstwo odłożone to morderstwo popełnione na jachcie, ale nie wtedy, kiedy wszyscy myśleli, że zostało popełnione, tylko później, i nie przez tę osobę, która się narzuca jako winna (nie mówimy tutaj o klientach Masona, oni przeważnie są niewinni), tylko przez zupełnie inną. No. To wyjaśniłam, co?

P. S. Tym razem okładka, autorstwa Marka Machay, bardzo udana.

---
*- "Sprawa odłożonego morderstwa" Erle Stanley Gardner, tłum. Anna Rojkowska, Wydawnictwo Dolnośląskie, Wrocław 2000.

Tom 86 cyklu.

2 komentarze:

  1. Czasem zazdroszczę innym, że mają taką pasję do kryminałów. Ja ostatnio co raz bardziej oddalam się od "normalnych" książek. I to mnie przeraża.

    OdpowiedzUsuń
  2. Czy ja wiem, czy istnieje coś takiego, jak "normalne" książki?

    OdpowiedzUsuń