piątek, 19 sierpnia 2011
"Ksiądz Rafał" Maciej Grabski - ku pokrzepieniu serc
Są takie akcje łańcuszkowe, książki wędrują sobie po świecie z rąk do rąk, na tej zasadzie opiera się Włóczykijka, podróż Edwarda Tulana, a teraz ksiądz Rafał dołączył do tego zacnego grona.
Czas - lata PRL, miejsce - wieś Gródek gdzieś w Polsce. Do parafii w Gródku przyjeżdża młody ksiądz Rafał, który ma być nowym proboszczem. Poprzedni proboszcz po długim i owocnym życiu odszedł na wieczny spoczynek, a jego następca nie wie, jak zdoła się odnaleźć na swojej pierwszej parafii (do tej pory był wikarym).
Ale udaje mu się doskonale. Wręcz idealnie.
Ksiądz Rafał to ksiądz ideał. I zadbać o siebie potrafi, i kosą machać, skłóconych gospodarzy pogodzi, mszę za Elvisa odprawi, złego księdza dziekana nawróci, pijaka od wódki odepchnie, lekarza do wsi sprowadzi, a na organach zagrać umie jak sam anioł. Ufa innym i każe ufać sobie. Dewocji nie pochwala, kazania wygłasza krótkie, czego się nie dotknie, w złoto się zamienia. A to, że z ojcem skłócony, to tylko jedna mała plamka na nieskazitelnie jasnym obrazku. Zobaczycie, w drugiej części autor popluje i plamkę rękawem zetrze, a na razie jest to potrzebne dla uwiarygodnienia, że to nie święty na ziemię zstąpił, tylko człowiek z krwi i kości.
Czytało się świetnie, bo to takie skrzyżowanie księdza Mateusza z Anią Shirley i Michałem Wołodyjowskim. Ku pokrzepieniu serca znakomite i jeśli druga część również będzie puszczona w obieg, to się zapiszę.
"Ksiądz Rafał" Maciej Grabski, Znak, 2010
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Oglądałem wywiad z autorem, ale książki nie czytałem. Zaczynam żałować. Ale mam ją na liście, więc myślę że przeczytam.
OdpowiedzUsuńWiele opinii coraz ciekawszych więc muszę przeczytać :)
OdpowiedzUsuńZgadzam się, świetna książka. Ksiądz Rafał niemal tak idealny...Bardzo podoba mi się Twoje stwierdzenie, że to "ku pokrzepieniu serc", jak widać nie tylko dzieła klasyki mogą być tak napisane. A drugą część też bardzo polecam:)
OdpowiedzUsuńCzytałam też drugą! Nie tylko nie popluł, ale plama włazi głębiej :) Czytałam kilka recenzji a potem przeczytałam fajną rozmowę z autorem na forum w biblionetce i okazało się że to wcale nie tak. Ani sielsko, ani anielsko. Zauważyłam jak przeczytałam drugi raz. Nie wiem, naprawdę nie może być porządnego księdza w książce?
OdpowiedzUsuńKsiążki nie czytałam, no jedynie kilka recenzji tu i ówdzie. Czytając twój opis też mi się skojarzył Ojciec Mateusz. lubię literaturę "ku pokrzepieniu serc", jeśli nie jest zbyt przesłodzona. Takie ideały, wzorce muszą przecież istnieć, jeśli nie wokół nas, to chociaż w literaturze.
OdpowiedzUsuńZ "księżej"literatury znam tylko cykl o księdzu Groserze. Może to i dobrze, że o ludziach obecnych w życiu dużych i małych społeczności pisze się książki, pokazując ich problemy.
OdpowiedzUsuńBooklover, tak się utarło, że tylko Sienkiewicz ma patent na "pokrzepianie" serc, a przecież nieprawda, tylko trzeba znaleźć taką literaturę.
OdpowiedzUsuńAnonimowy - czy to ten zapis spotkania? Przejrzę, dziękuję za cynk.
guciamal - o właśnie, z wzorcem dotknęłaś sedna. Tu jest ładnie i przystępnie wyjaśnione, jak być dobrym człowiekiem i dobrze postępować.
nutto - ja z kolei o Groserze nie słyszałam nawet, ciekawe to?
Agnes, Groser to jest dopiero ideał! przy nim Rafał to grzesznik. Groser to taki człowiek bez przeszłości, nigdy chyba nie zgrzeszył, wszyscy mu robią źle a on wszystkim robi dobrze :) Przeczytać można, bo to były chyba pierwsze książki o współczesnym polskim Kościele. Taka trylogia z kluczem. Można przeczytać, chociaż napisana gorzej. Ja wolę Grabskiego.
OdpowiedzUsuń